Violetta
Następnego dnia rano ubrałam się w ubrania mamy Leona i zeszłam na śniadanie. Wszyscy już wstali. W ciszy zjedliśmy pyszne naleśniki. Po posiłku poszłam do pokoju po suknię. Pan Verdas zaproponował, ze odwiezie mnie do domu, ale chciałam się przejść i złapać świeżego powietrza. Leon postanowił mnie odprowadzić. Jest taki opiekuńczy...
- Leon... Zastanawiałam się nad tym, co powiedziałam ci wczoraj. Proszę, zapomnij o tym. Nie musisz nic robić, żeby odzyskać moje zaufanie, bo już je masz. Przy tobie czuję się bezpiecznie i wyjątkowo. Przepraszam za to wszystko co mówiłam. Kocham cię. - nic nie odpowiedział, tylko przytulił mnie mocno i pocałował w czoło.
Przez resztę drogi szliśmy trzymając się za ręce. Drzwi do domu otworzyła nam Olga.
- Cześć maluchy. Chodźcie szybko. Za piętnaście minut Ramallo przywiezie pana Germana.
W salonie byli już Fede, Angie i Jade piłująca swoje paznokcie. Odniosłam wrażenie, że nie bardzo ją obeszło to, że tata miał wypadek. Kiedy otworzyły się drzwi, wszyscy krzyknęliśmy "NIESPODZIANKA!". Tata miał łzy w oczach.
- Nie musieliście tego robić.
Chwilę później jedliśmy pyszne ciasto przygotowane przez Olgę.
- Jade, jak planowanie przyjęcia? - zapytał tata.
- Jak miło, że się interesujesz! Wszystko już jest załatwione. Zamówiłam też sukienki dla siebie i Violi. Są w twoim pokoju - zwróciła się do mnie.- Martwię się, że będzie więcej gości niż założyłam, ale jakoś sobie z tym poradzę. No i muzyka! Violu, czy mogłabyś zaśpiewać z Leonem? Chociaż jedną piosenkę??
Nie wiem, co jej się stało, ale była jakaś inna. Taka... milsza? Popatrzyłam na Leona i przytaknęliśmy głowami. Jej radość wydawała się być szczera. I dalej nawijała o kwiatach i wazonach. Razem z Leonem poszłam na górę zobaczyć, co takiego mi zamówiła. Kiedy weszłam, zobaczyłam
to.
Nie mogłam uwierzyć, że Jade trafiła w mój gust! Myślałam, że kupiła coś raczej w swoim stylu. A ta sukienka była śliczna!
- Będziesz ślicznie wyglądała - uśmiechnął się Leon. Ja wyszłam z pokoju, akurat szła Jade.
- Dziękuję - powiedziałam.
- Ależ nie ma za co, kochanieńka! świetnie się bawiłam na zakupach. Następnym razem musisz pójść ze mną! - zawołała i zniknęła w swoim pokoju.
Wróciłam do Leona. Resztę przedpołudnia przesiedzieliśmy rozmawiając o wszystkim i o niczym. Potem przyszedł do nas Fede i zaczęły się suche żarty. Nie mam pojęcia, skąd oni je biorą i chyba nie chcę wiedzieć.
Ludmiła
Nie wiedziałam co ze sobą zrobić, więc postanowiłam zrobić Tomasowi niespodziankę. Idąc przez park prowadzący do jego domu zauważyłam, jak rozmawia z Cornelią. Wydało mi się to trochę dziwne, bo nie przypominałam sobie żeby się lubili. Wręcz przeciwnie! Zamiast się domyślać o co chodzi, podeszłam do niego, gdy tylko dziewczyna zniknęła za rogiem.
- O czym z nią rozmawiałeś? - zapytałam po prostu.
- O niczym istotnym. A... Co ty tu robisz? - zapytał ciut niegrzecznie.
- Chciałam się z tobą spotkać. Tomas, powiedz mi o co chodzi? Nigdy nie lubiłeś Corneli.
- Rozmawiałem z nią. Ja się nie pytam o czym ty rozmawiałaś z Maxim czy Fran.
- Ale to jest CORNELIA. Wczoraj prawie rozwaliła naszą Leonettę.
- Czy ty jesteś zazdrosna? - zapytał. Widziałam w jego oczach, że zrobił to tylko dlatego, żebym przestała się dopytywać.
- Nie. Uważam, że to dziwne, że nagle się kumplujecie i chcę wiedzieć czy masz coś wspólnego z jej wczorajszą akcją.
- Ludmi, nie przesadzaj. Co ci w ogóle do głowy przyszło?!
Część mnie chciała mu uwierzyć, że nie ma z tym nic wspólnego. Ale w jego oczach zaczynałam widzieć panikę. Że za dużo wiem.
- Tomas, jeśli mi nie powiesz prawdy, to z nami koniec.
- Nie dramatyzuj - odpowiedział znudzony.
- Aha - westchnęłam i odkręciłam się na pięcie. Czyli miałam rację. Tylko dlaczego? Może podoba mu się Viola??
Poszłam prosto do jej domu. Drzwi otworzył mi Federico.
- Lu, co się stało?
- Jest Viola?
- Nie, wyszła z Leonem dosłownie przed chwilą. Chcesz pogadać?
Usiedliśmy w kuchni. Fede zrobił dwa kubki gorącej czekolady, mimo że na zewnątrz było prawie 40 stopni. Opowiedziałam mu co widziałam i co o tym sądzę.
- Może on ma rację. Może wszystko wyolbrzymiam, bo widziałam go z Cornelią...
- Jeśli coś wiem na pewno to to, że Ludmiła rzadko się myli - powiedział z delikatnym uśmiechem. - Jesteś najbardziej spostrzegawczą osobą jaką znam. Jeśli coś ci się wydaje, to tak jest. Nie zadręczaj się. Widocznie to nie był chłopak dla ciebie.
- Dzięki Fede. A co z tobą i Bridgit?
- Dzisiaj wróciła do Stanów.
- Tak szybko? Nawet się nie pożegnała - dodałam ze smutkiem. Ale po Fede jakoś nie było tego tak widać. Może nie pasowali do siebie tak, jak na to wyglądało...
- To było do przewidzenia. Ja tez nie mam szczęścia w miłości - powiedział z gorzkim uśmiechem.
- W takim razie jest nas dwoje - po tych słowach dopiliśmy czekoladę i wyszliśmy.
Fede odprowadził mnie do Naty, a sam poszedł do Maxiego. Opowiedziałam jej co się stało. Jak zawsze mogłam liczyć na to, że mnie pocieszy i pomoże o tym nie myśleć. Chociaż Federico też sobie nieźle poradził.
___________
Nie do końca to co chciałam, ale jest :)
Następny rozdział już niedługo :*