Postanowiłam zmienić perspektywę pisania - od tej chwili Hania jest wszechwiedząca :D Postaram się dokładnie wszystko opisywać, no i nie skupiać się wyłącznie na Leonettcie ;)
Kolejna informacja - rozdział chciałam dopracowywać wczoraj, ale na twitterze zobaczyłam, że Michael Clifford z zespołu 5 Seconds of Summer ma poparzenia 1. stopnia i dobiło mnie to. Jak na złość, w poprzednim rozdziale wybuchł pożar... Nie miałam już siły nic pisać.
Na szczęście już jest lepiej (i ze mną, i z Nim), więc - miłego czytania :)
Leon wpadł do budynku. Pierwsze co poczuł, to niesamowity żar. Niewiele myśląc popędził do damskiej łazienki. Zobaczył na podłodze Violę. Od razu wziął ją na ręce. Wtedy usłyszał trzask - sufit nad nim zaczął pękać i tynk osypywał się z każdej nowej bruzdy. Szybko zaczął kierować się do wyjścia. Był cały zakurzony i nogi się pod nim uginały. Nie miał nawet czasu sprawdzić czy Violetta oddycha. Kiedy w odległości 10 metrów ujrzał drzwi, postarał się iść szybciej. W tej samej chwili do budynku weszło dwóch strażaków. Jeden z nich wziął Violę, a drugi pomógł wyjść Leonowi. Ten widząc, że dziewczyna jest bezpieczna, zemdlał.
Dla Ludmiły te pięć minut ciągnęło się w nieskończoność. Fede cały czas trzymał ją w objęciach. Kiedy się odwróciła, zobaczyła ciała Violi i Leona leżące na noszach. Do oczu napłynęły jej świeże łzy.
- Spokojnie. Wszystko będzie dobrze. Już cicho... - pocieszał ją Federico.
- Panie doktorze, co nimi? - zapytał zestresowany German.
- Chłopakowi nic nie jest - przytłoczyły go emocje i jest po prostu wyczerpany. Co do pańskiej córki, w jej organizmie znajduje się dużo czadu. Prawdopodobnie wdychała go od samego początku nie zdając sobie z tego sprawy.
- Przecież była w łazience, a pożar wybuchł w kuchni...
- Tak. Gaz dotarł ta za pomocą kanału wentylacyjnego. Podaliśmy jej już tlen. Niedługo powinna odzyskać przytomność, ale musimy zabrać ją do szpitala na dodatkowe badania. Nie wykluczone, że czad spowodował jakieś głębsze urazy. Mózg długo był niedotleniony. Może pan jechać z nami -dodał, a ojciec dziewczyny kiwnął głową.
- Jade - zwrócił się do narzeczonej - niech Ramllo zawiezie ciebie, Federico i Ludmiłę do domu. Ja jadę do szpitala.
- Może pojadę z tobą?
- Nie musisz. Jedź z dzieciakami.
- Dobrze - zgodziła się i cmoknęła go w policzek. Podeszła do pary i objęła oboje. Chwilę później siedzieli już w samochodzie.
W szpitalu Violetta od razu trafiła na badania. German siedział i coraz bardziej się niecierpliwił. Pół godziny później przyszedł Leon.
- Jak się czujesz, chłopcze?
- Dobrze. Co Violą? - zapytał. W jego oczach widać było ból.
- Powinna się z tego wylizać... Taką mam nadzieję. Dziękuję ci - dodał po chwili. - Ale nawet to za mało.
- O czym pan mówi?
- Leonie, ryzykowałeś własne zdrowie i życie, żeby uratować moją córkę. Jestem ci niesamowicie wdzięczny. Możesz zawsze liczyć na moją pomoc - chłopak tylko kiwnął głową. Nie czuł się wcale jak bohater.
- Czy komuś jeszcze coś się stało.
- Na szczęście nie.
Po tych słowach żaden już się nie odezwał. Zatopili się we własnych myślach. Wrócili do rzeczywistości, kiedy z sali wyszedł lekarz.
- Na szczęście dziewczyna nie ma poważnych obrażeń. Zaczęła już odzyskiwać świadomość. Przez kilka najbliższych dni może być trochę osowiała i senna. Mogą też pojawić się duszności, dlatego pielęgniarka już przygotowuje inhalator. Poza tym wszystko jest w porządku.
- Dziękuję doktorze. Kiedy będzie mogła wrócić do domu?
- Jeszcze dzisiaj. I jeśli mogę coś jeszcze zalecić, to wyjazd nad morze dobrze jej zrobi. Musi teraz wdychać jak najwięcej czystego, świeżego powietrza.
Kobieta w fartuchu stojąca na stanowisku dla pielęgniarek słyszała każde słowo lekarza i przeklinała w duchu. Dlaczego ta dziewucha musi mieś tyle szczęścia? I dlaczego nie podłożyła ogni bliżej łazienki? Przecież było do przewidzenia, że Violetta nie wejdzie do kuchni. Musi znaleźć jakiś inny sposób, żeby się jej pozbyć. Musi się bardziej postarać.
- Clariss, mogłabyś zejść do sali 142? Pacjent potrzebuje więcej morfiny.
- Tak, oczywiście - odpowiedziała słodko i wstała z miejsca. W drodze do windy obmyślała, w jaki sposób wykończyć dziewczynę.
- Leon, czuję się dobrzee-eee-e - powiedziała Viola ziewając potężnie.
- Chociaż spróbuj zasnąć. Lekarz mówił, że potrzebujesz dużo snu.
- Leon ma rację - przytaknęła Jade, która właśnie weszła z kubkiem herbaty. - A pakowaniem się nie przejmuj. Francesca i Ludmiła mają niedługo przyjść i to załatwić.
- Obchodzicie się ze mną, jak z jajkiem, a ja naprawdę dobrze się czuję - powiedziała dziewczyna i na dowód swoich słów wstała i zrobiła dwa piruety. Był to jednak błąd, bo od razu poczuła, jak jej żołądek się buntuje. Leon złapał ją i posadził na sofie. Przechylił jej głowę w dół.
- Normalnie chodzące zdrowie - powiedział chłopak z ironią. Proszę cię, nie rób tak więcej - dodał poważnie. Violetta kiwnęła głową i przytuliła się do niego. W środku była wzruszona, jak bardzo wszyscy się nią opiekują i dbają o nią. Jednak nie chciała być ciągle w centrum uwagi.
Niedługo później przyszły dziewczyny. A razem z nimi Diego. Chłopacy poszli do pokoju Fede. Oczywiście Leon najpierw upewnił się, że Violetta niczego nie potrzebuje.
- Daj spokój! - Fuknęła Fran - Przecież z nią jesteśmy - powiedziała i zamknęła drzwi. - Jaki on kochany...!!
- To dlaczego na niego nakrzyczałaś? - zaśmiała się Violetta.
- Niech sobie nie myśli, że my nie potrafimy się tobą zająć. A teraz koniec gadania - czas na pakowanie.
- Sprawdzałam pogodę - powiedziała od razu Ludmiła. - Cały czas ma świecić słońce, ale noce mogą być chłodne.
Po tej skróconej prognozie, dziewczyny zaczęły pakować wszystko jak szalone. Od razu wrzuciły kilka piżam i bieliznę, żeby potem o tym nie zapomnieć. Na dnie jednej z walizek wylądowały wszystkie sandały, jakie znalazły. Do tego baleriny, trampki i na wszelki wypadek kalosze. Kiedy zaczęły pakować sukienki, do pokoju weszła Jade i dołączyła do Fran i Ludmi. W krótkim czasie try walizki były pełne.
- Słońce, trzeba ci będzie dokupić jeszcze kilka - zaśmiała się Jade. Ludmiła ruszyła do pokoju Federico. Zapukała i zapytała niewinnie;
- Heej... Nie masz może wolnej torby?
- Przecież Violetta ma aż trzy.
- Tak, ale musimy spakować jeszcze kilka swetrów, kosmetyki, książki i ręczniki, i...
- Okej, okej! - przerwał jej i podał dużą czarną walizkę na kółkach. - Trzymaj.
- Na pewno nie będzie ci potrzebna?
- Tak. Już się spakowałem - uśmiechnął się.
Ludmiła dumna wróciła do różowego pokoju.
- Mam!
Reszta popołudnia minęła im na plotkach i dopakowywaniu rzeczy, o których wcześniej zapomniały. O 19 dziewczyny rozeszły się, żeby Violetta mogła się wyspać. Ludmiła zajrzała jeszcze do Federico, żeby się pożegnać.
- Będę za tobą tęsknił - powiedział Fede nie odrywając ust od czubka jej głowy.
- Ja też. Obiecaj, że będziesz dzwonił codziennie i pilnuj Violi, żeby nic jej się nie stało, i smaruj się kremem z filtrem... i pamiętaj o kapeluszu, i pij dużo wody, i... - chłopak przerwał jej wywód pocałunkiem.
- Dobrze mamo - uśmiechnął się.
- Jeszcze nikt nigdy mnie tak przyjemnie nie uciszył - szepnęła Ludmiła i pocałowała go. Tym razem dłużej. - Dobranoc - powiedziała, bo jej tata właśnie podjechał pod dom.
- Dobranoc - odparł Fede i odprowadził ją do samochodu. Kiwną głową jej ojcu i pomachał.
W domu Viola spała, a Leon i Geman wybierali film na wieczór, bo żadnemu nie chciało się jeszcze spać.
- Violetta nas zjedzie z samego rana - podsumował German i włączył film.
Wspaniały.Czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńWspaniały
OdpowiedzUsuńJaki Leon jest opiekuńczy to słodkie♡♥♡
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać next. Masz talent. ♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥
Kto to jest Clariss?
Dzięki :)
UsuńA to się wyjaśni. Powiem tylko, że tak naprawdę nie ma na imię Clariss ;)
extra kiedy next
OdpowiedzUsuńkiedy next
OdpowiedzUsuńPodoba mi się i chciałabym następny rozdział, ale patrząc na datę napisania tego chyba niestety next się nie zapowiada :-(
OdpowiedzUsuńCzy jeszcze tu wrócisz? :(
OdpowiedzUsuńGenialny!
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie na mojego bloga :)
Piszę o wszystkim i o niczym :D
http://nierozumiana14.blogspot.com/
Niezrozumiana :)