czwartek, 26 września 2013

Zawieszam

Moje Drogie,
Zawieszam tego bloga na czas nieokreślony. Powody?

  1. Brak czasu. Lekcje mnie wykańczają. Gdy już się wszystkiego nauczę, nie mam na nic siły.
  2. Brak pomysłów. Nie wiem, dlaczego, ale coraz gorzej mi się pisze tę historię...
  3. Brak komentarzy. To w sumie najmniej istotny powód z tych trzech. Niemniej trochę mnie boli, że tak mało komentujecie...
No to tyle chciałam napisać...
Zapraszam na blogi:
http://vilu-y-leon-4ever.blogspot.com/
http://elena-damon-stefan-love.blogspot.com/
I... do następnego, choć nie wiem, kiedy to będzie :*

niedziela, 22 września 2013

Rozdział 25

Leon
Wróciłem się biegiem w tamtą stronę i zobaczyłem trzech gości zbliżających się do Violetty. Zagotowałem się i ruszyłem w ich stronę. Chciałem wyczuć dobry moment, ale gdy jeden z nich złapał ją za ramię, nie wytrzymałem i walnąłem go kijem znalezionym pod ścianą w głowę. Musiał być nieźle pijany, bo padł na ziemię od razu. Machnąłem kijem jeszcze parę razy, a reszta uciekła.
- Violu, nic ci nie jest?
- N-n-nie...
- Na pewno? Violuś, możesz mi powiedzieć.
- Nic-c mi nie-e jest...
- Chodź, pójdziemy do mnie. Jest bliżej.
Chciałem pomóc jej wstać, ale była tak słaba i tak się trzęsła, że nie mogła utrzymać się na nogach. Wziąłem ją na ręce, chciała zaprotestować.
- Leo-on, mogę iść sa-ama.
- Nie ma mowy. A teraz już nic nie mów i oddychaj głęboko.
Dziesięć minut później byliśmy w moim domu. Otworzyłem drzwi, położyłem Violettę na kanapie w salonie i przykryłem ją kocem.
- Co jej się stało? - zapytała przerażona mama. Opowiedziałem pokrótce co się wydarzyło. Mama patrzyła na Violę jak na własną córkę. Usiadła obok niej i pogłaskała ją po policzku. 
- Zrobić ci herbatki, skarbie?
- Nie-e trzebaa.
- Trzeba trzeba, tylko powiedz czy wolisz zwykłą czy zieloną.
- Zwykłą - odpowiedziałem za nią. Wiem, ze przez Jade ma uraz do zielonej herbaty.
Mama poszła do kuchni, a ja zająłem jej miejsce obok Violetty.
- Lepiej się czujesz?
- Tak, dziękuję - powiedziała słabym głosem.
- Violu, dzisiaj zostajesz u nas na noc - powiedziała mama. - I nie mów mi, że nie chcesz robić problemu. To nie problem. Już ci przyszykowałam pokój gościnny i moje ubrania. Mogą być trochę za duże, ale jakoś dasz sobie radę - uśmiechnęła się ciepło.
Dopiliśmy herbatę i zjedliśmy po kawałku ciasta. Pochyliłem się nad Violą, żeby wziąć ją na ręce i zanieść na górę.
- Leon, mogę iść sama.
- Nie, nie możesz - puściłem do niej oczko i poszliśmy do sypialni dla gości. Pokazałem co gdzie jest i zostawiłem ją samą, żeby mogła się ogarnąć.

Violetta
Poszłam wziąć sobie długi ciepły prysznic. Nie trzęsłam się już, ale nadal byłam w lekkim szoku. Gdyby nie Leon, nie wiem, co by ze mną zrobili ci pijacy. Leon... Nie rozumiem go. Najpierw mi mówi, że mnie kocha, potem całuje inną, a teraz mnie ratuje. Muszę z nim porozmawiać. Założyłam miękki szlafrok i wyszłam z łazienki. Na łóżku czekał na mnie nie kto inny, tylko Jorge.
- Hej śliczna. Jak się czujesz?
- Dobrze, a ty?
- Źle... Kiedy Tini do was przyjedzie? - zapytał z nadzieją w głosie.
- Za miesiąc na całe wakacje - uśmiechnęłam się.
- A dasz mi do niej numer?
Zapisałam cyfry na kartce i zmierzwiłam mu włosy.
- Co ty robisz?! Wiesz ile czasu je układałem!!!
- Ojej, przepraszam - powiedziałam ledwo powstrzymując śmiech. 
On spojrzał na mnie groźnie i wyszedł z pokoju. Minął się z Leonem w drzwiach i powiedział:
- Twoja dziewczyna to zuoo...
- Co mu zrobiłaś? - zaśmiał się i usiadł obok mnie.
- Zepsułam mu fryzurę - zrobił przerażoną minę.
- Jak mogłaś... A tak poważnie, to jak się czujesz?
- Już lepiej. Leon, musimy porozmawiać.
Po jego minie poznałam, że wie o czym chcę porozmawiać.
- Mogę to wyjaśnić... Chociaż w sumie nie do końca.
- No tak... 
- Nie, Violetto. Chodzi o to, że ta dziewczyna to Cornelia. Chodziła tu do Studia, zanim przeprowadziła się do Londynu. Przyjaźniliśmy się, ale nic poza tym. Nie wiem o co jej chodzi. Violetto, ja kocham tylko ciebie. I zawsze tak będzie.
Spojrzałam mu w oczy i zobaczyłam tyle miłości, co jeszcze nigdy.
- Wierzę ci Leon, ale musisz jakoś odzyskać moje zaufanie - powiedziałam.
- Zrobię wszystko dla mojej księżniczki - uśmiechnęłam się do niego. - Idę do siebie. Pewnie jesteś śpiąca. Jak byś czegoś chciała, to mów śmiał - powiedział i pocałował mnie w czoło. Położyłam się do łóżka i zasnęłam od razu.

________
Przepraszam, że taki krótki taki krótki, ale wiem co mogę jeszcze napisać.
Zapraszam na bloga http://elena-damon-stefan-love.blogspot.com/
Prolog już jest :)
I wszystkie pomysły, co to następnego rozdziału są mile widziane :)

piątek, 20 września 2013

Rozdział 24

Violetta
- Ale jak?
- Dzięki tej piosence. Twój śpiew wrócił mi pamięć.
Uśmiechnęłam się i przytuliłam go delikatnie, żeby nie pourywać tych wszystkich rurek, ale na tyle mocno, żeby poczuł, że go kocham. Położyłam się do swojego łóżka i po chwili oboje już spaliśmy. Ran obudził mnie dźwięk otwieranych drzwi.
- Przepraszam, nie chciałem pana obudzić.
- Leon, przecież cię prosiłem, żebyś mówił do mnie po imieniu.
- To pan... Znaczy, odzyskałeś pamięć?
- Tak. Dzięki Violi - poczułam na sobie ich wzrok. 
Rozmawiali o firmie i jakichś umowach z Niemcami. Nagle tata zaczął inny temat.
- Leon, jakie masz plany odnośnie przyszłości?
- Studia muzyczne. Ale poza tym, odziedziczę firmę po rodzicach. Planują mi ją przekazać w moje 21 urodziny.
- A teraz masz...?
- Za trzy dni skończę 19.
- Hm... Wiesz, ciesze się, że Viola ma cię przy sobie. Potrzebuje kogoś takiego jak ty. Szczególnie teraz. 
Leon nic nie odpowiedział. Tata znów zmienił temat. Po chwili "obudziłam się" i przebrałam.

Dwa tygodnie później
Leon
Codziennie po szkole odwiedzaliśmy Germana w szpitalu. Jutro go wypisują. Będzie miał zajęcia rehabilitacyjne, ale szanse, że będzie mógł normalnie chodzić nie są zbyt duże. On już się z tym pogodził. Podobnie jak Violetta. Właśnie wracam z nią, Larą, Fran i Cami z zakupów. Były po suknie na bal, który jest jutro. Naty, Bridgit i Ludmi kupiły sobie sukienki wcześniej, a one oczywiście zostawiły to na ostatnią godzinę. I jeszcze teraz muszę wysłuchiwać problemów typu: "A jak ja się uczeszę?" "Jakie buty mam założyć?" Nic tylko skakać z mostu. Odwiozłem je do domów i pojechałem do siebie. Jak tylko rzuciłem się na sofę w salonie, weszła mama.
- Leon, musisz wypastować sobie buty.
- Zaraz.
- Nie zaraz, tylko już. Jak nie zrobisz tego teraz, to potem w ogóle nie będzie ci się chciało. Jak ty będziesz wyglądał przy Violi? Ubrania mogę ci wyprasować, ale butami sam się musisz zająć. 
- No już już...
Dlaczego one wszystkie takie są? Ciekawe jaka będzie Violetta za pięć albo dziesięć lat... Na pewno tak samo piękna i mądra. 
- LEON!!! Co ty do cholery wyprawiasz?!
- Możesz mi się nie drzeć do ucha?
- Spójrz tylko!
- Mamo, o co ci... Matko! Zniszczyłem sobie buty!
Gdyby nie mama nie zorientowałbym się, że wtarłem za dużo pasty. No świetnie...
- Co to za krzyki? - ojciec wyszedł z gabinetu.
- Zobacz co zrobił!
- O! No nie fajnie... Założysz jutro moje buty, a ja się tym zajmę. 
- Dzięki tato. Nie ma sprawy. Tylko moich nie zniszcz, bo nie ma więcej par - zaśmiał się.
Mimo, że często nie ma go w domu, wiem, że mogę liczyć na jego pomoc. 

Następnego dnia, godz. 15.
Violetta
Wszystkie siedzimy u mnie w pokoju i szykujemy się na bal. Angie specjalnie przyszła, żeby nam pomóc. Ona układa nam włosy, a Lara robi makijaż. Do balu została jeszcze godzina. Zaczęłyśmy się przebierać. Ludmi wybrała różową sukienkę, Naty czerwoną, Fran niebieską, Cami zieloną, Lara czarną, Bridgit beżową, a ja fioletową. Zakładałam buty, gdy usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Angie pobiegła otworzyć. Sama była ubrana w zwykłą małą czarną i klasyczne szpilki. Lara zrobiła mi zdjęcie, żebym mogła je wysłać tacie. Ciocia zawołał nas na dół. Schodziłyśmy jedna za drugą, a naszym chłopakom po kolei opadały szczęki. Leon, z wciąż otwartą buzią, założył mi bukiecik na nadgarstek. Uśmiechnęłam się.
- Leoś, zamknij buzię.
- Ehgdu...
- Co? - zaśmiałam się.
- Znaczy-y... śliczenie wyglądasz.
- A nie ślicznie przypadkiem? - coś takiego, mój Leoś nie może się wysłowić. Tego jeszcze nie było. Angie zrobiła nam wszystkim zdjęcie i wysłała tacie. Poszliśmy do samochodów i pojechaliśmy do Studia. Drzwi wejściowe były otoczone lampkami choinkowymi, a korytarze całe były w niebieskich, beżowych i czarnych balonach. Sale też były przystrojone balonami i lampkami. Muzyka już płynęła z głośników. Byli prawie wszyscy. Brakowało tylko kilku osób. Zaciągnęłam Leona na parkiet i zaczęliśmy tańczyć. Przez następną godzinę nie odpoczywaliśmy prawie wcale. Wszyscy się świetnie bawili. Gdy w końcu puścili wolny kawałek, przytuliłam się do Leona i położyłam mu głowę na ramieniu. On bardziej mnie objął i oparł się o moją głowę. Musieliśmy wyglądać dziwnie, ale liczyło się dla mnie tylko to, że on jest obok mnie i nie puści mnie. Kiedy piosenka się skończyła, popatrzeliśmy sobie w oczy i pocałowaliśmy się. Trwałoby to dłużej, gdyby nie Gregorio.
- Pójdę do łazienki. Zaraz wrócę - powiedziałam.
- Okey. Ja pójdę po poncz.

Fran
Ale się świetnie bawię! Marco jest wspaniałym tancerzem. Po prawie godzinie tańca poszliśmy napić się ponczu. Zobaczyliśmy Leona. Chcieliśmy do niego iść, ale dziewczyna rzuciła mu się na szyję i go pocałowała. Ach ta miłość... Chwila, chwila... Viola ma fioletową, a nie żółtą sukienkę. O nie! To nie możliwe! A jednak. Violetta wróciła z łazienki uśmiechnięta, ale gdy zobaczyła to, co ja przed chwilą uśmiech zszedł z jej twarzy i pojawiło się cierpienie.
- Marco, poczekaj tu na mnie. Zaraz wrócę.
- Tylko szybko - uśmiechnął się uroczo.
Przeszłam przez środek parkietu nie zwracając uwagi na tańczące pary.
- Leon, możemy porozmawiać?
- A ty to...? - zapytała lekceważąco dziewczyna.
- Nie twój interes - powiedziałam i wzięłam Leona za rękę. Pociągnęłam go kilka metrów od tej wiedźmy. 
- Powiesz mi, co ty robisz?
 - To ona mnie pocałowała!
- Znasz ją?
- Nie poznałaś jej? To Cornelia.
- CO?!
- To, co słyszysz. Nie wiem, dlaczego wróciła, ale nie mam zamiaru z nią rozmawiać, ani nawet przebywać.
- Powiedz to Violettcie...
- Ona jest w łazience... Nie jest? - widziałam, że jest coraz bardziej przerażony. - O nie... Ona to widziała?!
- Tak...
- Gdzie jest?
- Nie mam pojęcia.

Violetta
Jak on  mi mógł to zrobić?! Myślałam, ze mnie kocha, a przy pierwszej lepszej okazji całuje się z jakąś dziewczyną... Jak ja mogłam być taka głupia?! Poszłam w stronę domu. Nie miałam ochoty wracać do bawiących się ludzi. Straciłam ochotę na taniec i śmiech. Przechodziłam obok baru, z którego wyszli jacyś faceci. Dlaczego nie wzięłam taxsówki?!

Leon
Dlaczego jestem takim palantem?! Było już tak dobrze i znów wszystko schrzaniłem. Musze ją znaleźć. Jest już późno. Nie może sama chodzić po mieście. Gdzie mogła pójść? Pewnie do domu. Ruszyłem w stronę ulicy, na której mieszka. Przechodziłem obok ulicy przy barze i zobaczyłem grupę facetów w bocznej alejce. Byłem już na rogu, gdy usłyszałem krzyk. Jej krzyk...

*******
Może być? :)
Mam nadzieję, ze się podoba :)
Komentujcie ;*

wtorek, 17 września 2013

Miesięcznica

Dzisiaj blog Si Es Por Amor ma swoją miesięcznicę :D
Nie do wiary, jak to szybko zleciało... Jeszcze niedawno pisałam pierwszy rozdział... W ramach tego dnia, zamieszczę kilka statystyk :)

Ilość obserwatorów: 4361
Ilość komentarzy: 79
Nominacje do LBA: 2
Obserwatorzy: 26



Dziękuję <3
Thank you <3
Danke <3
Cnaciba <3
Хвала <3
Спасибо <3
Спасибі <3
Kiitos <3
Go raibh maith agat <3
Dank u <3

Muchas Gracias :*
Dzięki Wam mam chęć pisać. Wasze komentarze wiele dla mnie znaczą. Dziękuję jeszcze raz :*

Rozdział powinien pojawić się w piątek :)

niedziela, 15 września 2013

Rozdział 23

Violetta
To musi być coś poważnego. Poznaję to po jego minie.
- O co chodzi? - bałam się odpowiedzi, ale musiałam wiedzieć.
- Twój tata miał wypadek. Wracał z lotniska i jakiś samochód w niego uderzył. Jest w ciężkim stanie.
- Jedziemy do szpitala.
Pobiegliśmy na przystanek i wsiedliśmy do pierwszego autobusu, który jechał w tamtą stronę. Cały czas płakałam. Dlaczego to musiało się przytrafić mojemu tacie?! Przez całą droge Leon mnie przytulał i pocieszał. Pół godziny później byliśmy na miejscu. 
- Gdzie leży German Castillo?
- A pani jest...?
- Jego córką.
- Jest jeszcze na sali operacyjnej. Proszę iść na trzecie piętro, sala numer 87.
- Dziękujemy. 
Poszliśmy pod wskazany pokój i usiedliśmy na krzesłach. Oparłam się o ramię Leona i płakałam. Nie mogłam się uspokoić. Nagle Leon drgnął.
- No kurczę! Zapomniałem o Jorge! - spojrzałam na niego ze zdziwieniem. - Miałem być w domu o 14, bo rodzice wyjeżdżają i muszę się nim zająć.
Popatrzyłam na zegar na ścianie. 13.36.
- Jedź do niego. Ja posiedzę z Fede i Bridgit.
- Nie ma mowy. Zostaję z tobą.
- Ale Leon, to twój brat!
- Ja mogę pojechać - powiedział Fede.
- A ja pojadę z tobą. Umiem się zajmować dziećmi. W Stanach dorabiałam sobie jako niania.
- Zrobilibyście to dla mnie? - zapytał Leon.
- Jasne - uśmiechnęli się oboje.
- Dzięki.
Przez następną godzinę kręciłam się w tę i z powrotem po korytarzu. Dlaczego tak długo nic nie wiem?! Nagle z windy wyszedł lekarz, a za nim pielęgniarki pchały łóżko z moim tatą. Był blady, a głowę miał owiniętą bandażem, który już przesiąkł. Do moich oczu napłynęły nowe łzy. Wprowadzili łóżko do sali. Po chwili wyszedł z niej lekarz.
- Przepraszam, co z moim tatą?
- Jest w bardzo ciężkim stanie. Ma uszkodzoną kość czołową w czaszce, złamane trzy żebra, lewą nogę i uszkodzony kręgosłup. Przykro mi to mówić, ale prawdopodobnie nie będzie mógł samodzielnie chodzić. Jest jeszcze pod działaniem narkozy. Obudzi się za pół godziny, może szybciej.
- Można do niego wejść? - zapytał Leon, który stal koło mnie i mnie podtrzymywał.
- Oczywiście, ale proszę mnie zawołać, gdy tylko się obudzi. Będę musiał wykonać pewne badania.
Nie docierało do mnie więcej słów. Mój tata nie będzie mógł chodzić... Nie zauważyłam, kiedy Leon wprowadził mnie do sali. Usiadłam na krześle obok łóżka, a Leon obok mnie. Czułam się strasznie słaba. Siedziałam tak przez pół godziny. Leon poszedł po kawę. Oboje tego potrzebowaliśmy. Gdy wyszedł, tata się obudził.
- Gdzie ja jestem?
- Obudziłeś się! Poczekaj, pójdę po lekarza - wyszłam i za moment wróciłam. Usiadłam w kącie sali, żeby nie przeszkadzać.

German
Co się stało? Gdzie jestem? I co to za dziewczyna?
- Dzień dobry panie Castillo. Jak się pan czuje?
- Nie najlepiej. Boli mnie głowa, klatka piersiowa i nie czuję nóg. Co się stało?
- Miał pan wypadek samochodowy. Proszę patrzeć na mój palec... Wstrząsu mózgu nie ma. Niech mi pan powie, co pan pamięta?
Pomyślałem chwilę... Wiem, ze nazywam się Castillo, bo tak nazwał mnie lekarz, ale nic poza tym...
- Nic.
- Nawet własnego imienia?
- Tak - dziewczyna w kocie się rozpłakała. Do sali wszedł jakiś chłopak. 
- Można?
- Tak proszę - powiedział lekarz.
- Co się stało? - zapytał i podszedł do dziewczyny. Muszą być parą albo bardzo dobrymi przyjaciółmi.
- Obawiam się, że pan Castillo ma amnezję. I to całkowitą. 
- Można to jakoś cofnąć?
- Można zabrać go w pewne charakterystyczne, ważne dla niego miejsca, pokazać stare zdjęcia i oczywiście opowiedzieć wszystko od początku do końca. Zostawię was teraz samych. Gdyby coś się działo, proszę mnie wołać.
Dziewczyna i jej chłopak usiedli obok mojego łóżka.
- Kim jesteście? Kim ja jestem?

Violetta
- Jesteś German Castillo, masz 40 lat i jesteś inżynierem. A ja jestem Violetta, twoja dziewiętnastoletnia córka. To Leon Verdas, mój chłopak. Oboje uczymy się w szkole muzycznej Studio 21. Mieszkamy w Buenos Aires od kilku tygodni. Wcześniej mieszkaliśmy we Włoszech - opowiedziałam mu wszystko po kolei, starając się nie pominąć ani jednego szczegółu. Widziałam, że uważnie mnie słucha.
- Czuję się okropnie. Nie do wiary, że ni pamiętam własnej córki! - powiedział, gdy skończyłam.
- To nie twoja wina.
Rozmawialiśmy jeszcze dwie godziny. Leon opowiedział trochę o sobie i swoich rodzicach. Gdy skończyły się godziny odwiedzin, zapytałam lekarza czy mogę zostać na noc. Trochę to trwało, ale ostatecznie się zgodził. Leon obiecał, że przyjedzie z samego rana. Przywiózł mi jeszcze kosmetyczkę, piżamę i strój na zmianę. Rozmawiałam jeszcze chwilę z tatą i postanowiliśmy iść spać. Poszłam do łazienki ogarnąć się trochę i wróciłam. Ścieląc sobie łóżko, zaczęłam cicho nucić En mi mundo. 

German
Już prawie spałem, gdy rozbudził mnie głos Violetty. Śpiewa zupełnie jak jej matka. Chwila, skąd mogę to wiedzieć? Nagle sobie uświadomiłem, ze wszystko pamiętam. Z opowieści Violetty wiedziałem, co wydarzyło się po jej 7 urodzinach, ale teraz pamiętam wszystko! Moje 15 urodziny, jak poznałem Marię, nasz ślub, narodziny Violi. WSZYSTKO!!! 
- Violu, śpisz?
- Nie. Obudziłam cię?
- Violetto, dzięki tobie odzyskałem pamięć.




********
I jak? Może być? :)
Mi się nawet podoba
Następny prawdopodobnie dopiero w piątek ;(

piątek, 13 września 2013

Rozdział 22

Violetta
- Nie! Weź niebieską!
- Diego, kretynie niebieski nie pasuje do czerwonego - odezwał się Leon. - Ugh! Moja głowa...
- No dawaj! Zaraz się obudzi!
- Andres, nie drzyj się tak... - powiedział Fede. - Głowa mi pęka.
- Było tyle nie pić - zaśmiał się Maxi. On wypił najmniej.
Zrobiło się jakoś cicho, a potem usłyszałam ich chichot. Postanowiłam "obudzić się" i zobaczyć z czego się śmieją. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Leona, Diego, Maxiego, Fede i Marco pochylających się nad Broduey'em. 
- Co mu robicieeeee...?!
Gdy chciałam do nich podejść, potknęłam się o Fran i upadłam na nią i Ludmi.
- Jeszcze pięć minutek... - wymamrotała Lu. 
- Viola! - krzyknęli wszyscy jednocześnie i złapali się za głowy.
- No cooo?
- Chcieliśmy mu zrobić żaaaaaart - wyjaśnił ziewając Marco.
- Co? Mi? - zapytał Broduey i popatrzył na każdego z nas. A my po kolei wybuchaliśmy śmiechem.
- Och! Nie da się przy was pospać - warknęła Lara. - Co wam do łbów strze... Broduey, co ty masz na twarzy? - zaśmiała się. 
- To motyl - wyjaśnił Maxi.
- Mi to wygląda na kosmitę - powiedziała Brigdit.
- Kosmici? Gdzie?! - zaczął się wydzierać Andres. No tak, on się boi kosmitów. Biegał po całym domu i się darł. Czułam jak pulsuje mi głowa. Czy on nie może się zamknąć?
- Andres!!!! - wrzasnął Leon i sam złapał się za głowę z bólem na twarzy. - Tu nie ma żadnych kosmitów.
- Każdy ufoludek by tak powiedział!
- Andres, patrz mi na usta - powiedziała Cami. - My. Nie. Jesteśmy. Kosmitami.
- Ookey. Powiedzmy, że wam wierzę...
- Tak na przyszłość - szepnęłam do naszej nowej przyjaciółki. - Przy Andresie nie wymawiaj słowa na "k", wiesz już dlaczego.
Zjedliśmy śniadanie i ja, Leon, Bridgit i Fede poszliśmy do mojego domu. Przebrałyśmy się i poszłyśmy z chłopakami do parku. Gdy byliśmy na miejscu ( a Leon wybrał park najbardziej oddalony od domu, jak to możliwe), Fede przypomniał sobie, że nie ma telefonu i pobiegł do domu. Leon znów bawił się w fotografa. I tym razem prawie wcale się nie potykał.





- Teraz ja robię zdjęcia! - krzyknęłam mu do ucha.
- Dobrze skarbie, tylko nie krzycz tak...



 - Leon, powiedz "Trele morele" od tyłu - zaśmiała się Bridgit.
- Ele... mor? Ele... Ja to powiem! Elemore...
Podczas, gdy Leon się męczył, ja wciąż robiłam zdjęcia.




 - E l e r o m e l e r t!!! Ha! Udało mi się!!

Zaczął wykonywać dziwny taniec i śpiewać:
- Oh, kto jest mistrzem? Leon jest mistrzem!
Ja i Brigdit leżałyśmy ze śmiechu na trawie. Po chwili przyszedł do nas Fede i miał smutną minę.
- Violu, mam złe wieści...

********
Przepraszam, że taki krótki, ale jakoś nie wiem co wymyślić XD
Następny prawdopodobnie jutro i obiecuję, że będzie dłuższy :)

niedziela, 8 września 2013

Rozdział 21

Violetta
Przebrałam się i zeszłam na dół. Przy drzwiach stał Fede w marynarce, T-shircie i rurkach, a Leon w koszuli w kratkę i jeansach. Obaj wyglądali świetnie.
- Idziemy?
- Oczywiście, księżniczko - uśmiechnął się łobuzersko Leon. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do Ludmi. Wszyscy już byli. Nawet Bridgit. 
- Hej wszystkim - uśmiechnęłam się. - Mamy napoje.
- Wchodźcie. Czekaliśmy już tylko na was - odezwała się Ludmi. 
Maxi już stał przy komputerze i wybierał muzykę. Diego rozmawiał z Broduey'em i Tomasem, a dziewczyny trajkotały o balu. Naty miała genialny pomysł.
- Violu, jedziesz z nami jutro na zakupy? - zapytała Cami. - Chcemy kupić coś na ten bal.
- Jasne. Jedziemy wszystkie?
- Tak - odpowiedziały chórem. 
- ZACZYNAMY - krzyknął Maxi i puścił jakiś kawałek. Wszyscy zaczęliśmy tańczyć i bawić się. Po godzinie każdy był co najmniej po dwóch piwach. Nie chciałam pić więcej, bo wiedziałam, jak to się skończy. Dziewczyny doszły do tego samego wniosku. Chłopacy tylko się z nas śmiali. Oni pili ile wlezie. Leon latał jak głupi z aparatem i robił wszystkim zdjęcia, a po drodze potykał się o meble, ludzi i własne nogi...


- Uśmiechnij się księżniczko.
- Dla ciebie zawsze - gdy zrobił mi zdjęcie, pocałowałam go delikatnie i poczułam jak się uśmiecha.

 Po dwóch godzinach postanowiliśmy coś zjeść. Diego zaczął pochłaniać pączki.
- Tylko serwetki nie zjedz - zaśmiał się Marco, ale było za późno. Leon zdążył zrobić zdjęcie i śmialiśmy się z niego dobre pół godziny.

 Ja i Maxi zaczęliśmy jeść sushi. Nikt oprócz nas go nie lubi.
 - Maxi, Maxi, MAXI - zaczęłam się drzeć. - Dziękuję za sushi!!! - pocałowałam go w policzek, a Leoś cyknął fotkę.
- No już. Robię się zazdrosny.
 





 - A co powiecie na karaoke? - zapytała Lara.
- Taak!!!
Maxi włączył jakąś melodię. Cami i Broduey zaczęli śpiewać. O dziwo szło im nawet nieźle. Może to dlatego, że mało pili... Potem na kanapę wskoczył i zaczął się wydzierać.
- Oł jejeje!!! Jestem najprzystojniejszy!!! Oł jejejeje!!! Mam cudowną dziewczynę!!! Oł jejejeje!!! Nie wiem co dalej śpiewaaaaaa!!!! - Przy ostatnim słowie, spadł na podłogę.
- Leoś nic ci nie jest?! Leon!!!
- Jak dasz mi buziaka, to przejdzie - powiedział z zamkniętymi oczami. Uśmiechnęłam się.
- Okey.
Od razu się podniósł i wpił w moje usta. 
- Uuuuu!!!!
Całowaliśmy się jakieś 15 minut, a przyjaciele zrobili nam mnóstwo zdjęć.
- Wiem! - krzyknęła Fran. - Zrobimy zawody. Przegrani stawiają parze, która najdłużej się całowała po koktailu!
- To kto z kim? - zapytała Cami. - Nie wszyscy mają parę...
Po wielu kłótniach ustaliliśmy, że ja całuję się z Leonem, Cami z Broduey'em, Naty z Maxim, Lara z Diego, Fran z Marco, Ludmi z Tomasem, a Bridgit z Fede. Andres miał mierzyć czas. 
- Uwaga... START!
Dwadzieścia minut później Leon nosił mnie na rękach.
- Wygraliśmy! Wygraliśmy!
Zaraz po nas byli Fran i Marco, a potem Bridgit i Federico. Oni chyba mają się ku sobie... Fajnie! O 5 nad ranem skończyło się piwo i postanowiliśmy włączyć jakiś film. Nikt nie dotrwał nawet do połowy. Obudziły mnie jakieś szmery...


********
Trochę imprezowo ;p
Podoba się? Mam nadzieję, że tak.
Nie wiem, kiedy pojawi się następny rozdział...

sobota, 7 września 2013

Rozdział 20

Poniedziałek
Violetta
Wczoraj cały dzień siedziałam w domu. Tata stwierdził, że skoro niedługo mamy być "rodziną" musimy spędzać ze sobą więcej czasu. Nie miałabym nic przeciwko, gdyby nie Jade. Cały czas marudziła: "Wolałabym iść do spa" "Nie umiem w to grać" "Obejrzyjmy coś innego" "Och nie! Złamałam paznokieć!". Wieczorem ja i Fede byliśmy na skraju wyczerpania nerwowego. Tata zresztą też, bo po drugim filmie ja i Federico na zmianę zaczęliśmy się pytać kiedy możemy iść do siebie. Ostatecznie o 21 mogłam iść do swojego pokoju, żeby się zregenerować. Byłam tak zmęczona, że zaspałam do szkoły. Zbiegłam na dół na śniadanie w piżamie. Tata i Fede już siedzieli przy stole. Moje krzesło też było zajęte.
- Leon! Co ty tu robisz? - podeszłam do niego i cmoknęłam go w policzek. Tata udał, ze tego nie widzi. 
- Przyszedłem po ciebie i zostałem zaproszony na śniadanie - uśmiechnął się do ojca. Ja chwyciłam tosta i poszłam się ogarnąć. Piętnaście minut później szliśmy do szkoły. 
- Gdzie są wszyscy? - zdziwił się Fede. Poszliśmy do sali ze sceną. Okazało się, że zaczyna się zebranie. Zdążyliśmy na sam początek.
- Dzień dobry kochani. Jest to zebranie dla ostatnich klas naszego Studio - zaczął Pablo. - Wasza koleżanka Naty, wpadła na pomysł, aby oprócz przedstawienia zorganizować w naszej szkole bal. Co o tym sądzicie?
Wszyscy chórem się zgodziliśmy. To świetny pomysł!
- Cieszę się, że wam się podoba - uśmiechnął się Pablo. - Myślę, że już powoli można zacząć zajmować się pewnymi sprawami, ponieważ zakończenie roku jest za dwa miesiące, a ostatni miesiąc to próby do przedstawienia. I jeszcze druga sprawa. Mamy nową uczennicę, która doszła do nas w ramach wymiany uczniowskiej. Powitajcie Bridgit Mendler. Prosto ze Stanów.
Do sali weszła wysoka blondynka. Wyglądała na miłą.

- To tyle. Do zobaczenia na zajęciach - powiedział Pablo, a ja od razu podeszłam do nowej dziewczyny.
- Cześć, jestem Violetta. Miło cię poznać.
- Jestem Bridgit. Nawzajem - uśmiechnęła się.
- Może ci wszystkich przedstawię. To jest Fran, Cami, Naty, Lara, Ludmi, Diego, Andres, Marco, Fede, Tomas, Broduey, Maxi i Leon.
- Hej wszystkim.
- Cześć - powiedzieli chórem. - Zaśpiewamy razem?
- Jasne!
Postanowiliśmy zaśpiewać Ser Mejor. Angie robiła nam zdjęcia.





 Potem oprowadziłam ją po szkole i tym razem to Leon bawił się w fotografa.
 Przed szkołą dołączyliśmy do reszty przyjaciół.

Ludmiła
Bridgit jest nawet fajna. I świetnie śpiewa. 
- Co powiecie na imprezę? - zapytałam. - Moi rodzice wyjechali i mam wolny dom. Bridgit, oczywiście też jesteś zaproszona - uśmiechnęłam się. Wszyscy się zgodzili. Ustaliliśmy kto co przynosi i poszliśmy na zajęcia z tańca. Reszta dnia minęła szybko. Rozeszliśmy się do swoich domów, żeby przygotować się na imprezę.


*******
I jest :D
Przepraszam, że nie dodałam wczoraj, ale nie mogłam myśleć.
Ta szkoła mnie wykańcza ;p
Podoba się? :)
Następny jutro albo wieczorem :)

środa, 4 września 2013

Rozdział 19

Federico
Byłem w szoku. Nie wiedziałem, że Viola może mieć takie pomysły. Zawsze myślałem, że jest grzeczna i nieśmiała, a tu proszę! Całuje się z Leonem. On w samych spodniach od piżamy trzyma ją na rękach, a ona  ubrana w jego koszulkę oplotła jego biodra nogami. Kto by się tego spodziewał po Violi?! Ciekawe, jak zareagowałby wujek, gdyby to zobaczył. Nie byłby zachwycony...
- Fajnie się bawicie? - zapytałem w żartach, a oni się od siebie oderwali.
- Mówiłeś, że jest nudno, więc wymyśliliśmy coś nowego - uśmiechnęła się Viola.
- A co zrobisz jak powiem Germanowi?
- Nie uwierzy ci - zaśmiała się. - Idę spać - powiedziała i zamknęła się w pokoju gościnnym.
- To był jej pomysł? - zapytałem cały czas się śmiejąc.
- To jest nasza tajemnica - powiedział Leon z głupim wyrazem twarzy i zszedł na dół schodami. Ja poszedłem do jego pokoju. Zasnąłem prawie od razu.

Violetta
Chciałam zobaczyć minę Federico, gdy zobaczył mnie i Leona, ale za bardzo poniósł mnie ten pocałunek. To było niesamowite... Mam nadzieję, ze kiedyś to powtórzymy, ale tym razem bez świadków. Zasnęłam z uśmiechem na ustach. Jakieś dwie godziny później obudził mnie grzmot. Tylko nie burza! Ja panicznie boję się burzy. Postanowiłam obudzić Fede. Weszłam do pokoju Leona.
- Fede? Federico! - mówiłam, ale on tylko mruczał pod nosem. Nagle huknęło gdzieś niedaleko. Ja pisnęłam ze strachu, a Fede spał dalej. Co to za człowiek?! Zeszłam na dół schodami. Leon też spał jak dziecko. - Leoś... Leon, obudź się - nic. Znów walnęło gdzieś w okolicy, a ja aż podskoczyłam. Mój książę z bajki wciąż spał jak zabity. Sama w życiu nie zasnę. Postanowiłam położyć się obok Leona. Wlazłam pod jego kołdrę i przytuliłam się do jego torsu. Był ciepły, a mi było dobrze. Poczułam, że obejmuje mnie ręką. Westchnął głęboko i mruknął:
- Violuś...
- Kocham cię - szepnęłam i zamknęłam oczy. Słyszałam jego bicie serca i czułam jak oddycha. Burza przestała mi już przeszkadzać. 

Następnego dnia
Leon
Miałem wspaniały sen. Była burza i Viola do mnie przyszła, przytuliła się i powiedziała, że mnie kocha. Otworzyłem oczy, żeby zobaczyć która godzina, ale ujrzałem twarz mojej dziewczyny. Czyli to nie był sen? Nawet lepiej. Chciałem wstać tak, żeby jej nie obudzić, ale jak tylko się poruszyłem, otworzyła oczy.
- Dzień dobry śpiąca królewno - przywitała się ze mną i pocałowała mnie delikatnie.
- Królewno?
- No to książę. Jedno i to samo.
- A czemu śpiąca?
- Bo grzmiało jak nie wiem, a ty spałeś jak kamień. 
- To dlatego przyszłaś? Boisz się burzy?
- Tak. A czemu pytasz? Następnym razem mogę nie przyjść...
- Jak dla mnie, taka burza mogłaby trwać nawet kilka dni. Mógłbym cie wtedy przytulać cały czas - powiedziałem i złożyłem pocałunek na jej ustach. - Idź się ogarnąć, a ja przygotuję śniadanie. 
- Czy ty coś sugerujesz?
- Violuś, jak zawsze jesteś piękna, ale wyglądasz, jakby cie piorun walnął - zaśmiałem się.
- Ty wcale nie lepiej! - pociągnęła mnie za odstające włosy. - Muszę cię zabrać do fryzjera...
- NIE! Nie dam obciąć moich pięknych włosów! - krzyknąłem.
- To sama ci je zetnę - wzięła nożyczki z blatu i zaczęła mnie gonić po całym domu. Na szczęście byłem szybszy.
- Violuś, nikt cię nie uczył, że z nożyczkami się nie biega?
- Nie - odpowiedziała i wciąż mnie goniła. 
- Co tu się dzieje? - do salonu wszedł ubrany i uczesany Fede. Zatrzymał się i patrzyła to na mnie, to na Violę. - Dlaczego jesteście jeszcze w piżamie? Czemu biegacie po domu? Po co ci nożyczki? Jest już śniadanie?
- Dopiero wstaliśmy, gonię Leona, chcę mu ściąć włosy, nie ma - odpowiedziała Violetta i wyszczerzyła się w uśmiechu. - Mam dość - odłożyła nożyczki. - Idę do łazienki, a jak wrócę, chcę widzieć na stole gofry z sosem czekoladowym. Gdy wróciłam, śniadanie na mnie czekało. Fede już kończył swoją porcję. I brał następną. Ile ten człowiek może w siebie wcisnąć...

Cami
Wstałam i wzięłam prysznic. Kiedy wróciłam do pokoju, zobaczyłam sms-a "Wyjrzyj przez okno". Nie wiem od kogo to, bo nie mam u siebie takiego numeru. Podeszłam do okna i zobaczyłam Broduey'a z dużym balonem w kształcie serca.
- Co ty tu robisz tak wcześnie?
- Wcześnie? - zaśmiał się. - Jest po 11. To dla ciebie - powiedział i puścił balon. Przez chwilę myślałam, że go nie złapię, ale udało mi się. Na balonie było napisane: Pójdziesz ze mną na randkę? 
- Oczywiście, że tak! Kiedy?
- Teraz? - czy on zwariował? Nie jestem odpowiednio uczesana i pomalowana, i nie mam się w co ubrać! Musze iść najpierw z dziewczynami na zakupy.
- A może o 18?
- Tak późno? - zrobił się smutny.
- No to o 16.30. Broduey nie patrz tak na mnie. Muszę się przygotować.
- No dobrze. Przyjdę po ciebie o 16 - zaśmiałam się i przytaknęłam. Znając go przyjdzie pół godziny wcześniej. Napisałam od razu do Violi, Fran, Lary, Naty i Ludmi. Zjadłam śniadanie i wyszłam. Oczywiście doszłam na umówione miejsce ostatnia. 

O 15.30
Ludmiła
Dobrze, że Cami zaproponowała zakupy. Idę dzisiaj z Tomim na randkę i muszę coś sobie kupić. Nie mogę przecież założyć tego, w czym chodzę do szkoły.
- Co to za awaryjna sytuacja? - zapytała Lara.
- Mam randkę z Broduey'em i muszę coś sobie kupić. 
Zaczęłyśmy się cieszyć jak głupie i od razu ruszyłyśmy do galerii. Po dwóch godzinach zrobiłyśmy przerwę na kawę i znów do sklepów. O 14 wracałyśmy do domów. Ja miałam 5 dużych toreb, tak jak Fran. Viola i Cami miały 3 duże i 2 małe, a Lara 1 dużą i z 6 małych. Naty kupiła mnóstwo wisiorków, kolczyków, szelek i innych dodatków i tylko 3 bluzki. Wszystkie byłyśmy zadowolone. Jak tylko doszłam do domu, zaczęłam się szykować na spotkanie z Tomasem. Nie mam pojęcia, gdzie mnie zabierze, ale postawiłam na ten zestaw. Zakochałam się w tej sukience. Gdy otworzyłam drzwi Tomasowi, szczęka mu opadła, a ja uśmiechnęłam się. Podobam mu się. Zabrał mnie do kina, potem na piknik, a następnie nad rzekę. Świetnie się z nim spędza czas.

O 15.30
Cami
Dobrze, że poszłam na zakupy z dziewczynami. Pomogły mi wybrać to. Mam nadzieję, że Broduey'owi się spodoba. Przyszedł punktualnie o 15.30. Miał ze sobą kwiaty. 
- Ślicznie wyglądasz - uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek. 
Poszliśmy na lody, a potem zabrał mnie na przejażdżkę bryczką. Na kolację poszliśmy do przytulnej restauracji. Było wspaniale.

O 15.30
Francesca
Dzisiaj idę z Marco na lody, a potem na kręgle. Boję się, że nie będę miała o czym z nim rozmawiać. Założyłam to. Nie stroiłam się zbytnio, no bo to tylko kręgle. 
- Hej - przywitałam się, gdy otworzyłam mu drzwi.
- Cześć Fran. Fajnie wyglądasz - uśmiechnął się. - Idziemy?
- Jasne.
Poszliśmy do najlepszej lodziarni w Buenos Aires, a w drodze do kręgielni mówiłam mu, o co chodzi w tej grze. Wydawało się, że wszystko zrozumiał, ale w praktyce wyszło zupełnie inaczej. Jeszcze nigdy się tak nie śmiałam. Najfajniejsze było to, że Marco sam się z siebie śmiał. 

O 15.30
Violetta
- A może pójdziemy na spacer? - zaproponował Leon.
- Jestem za - odezwał się Fede. - Ale pod warunkiem, że pójdziemy tez na kremówki do cukierni na rogu.
- To ja idę się przebrać - powiedziałam i poszłam do swojego pokoju. Po chwili namysłu założyłam to. Zeszłam na dół.
- Gdzie Leon?
- Nie jestem jego dziewczyną - odpowiedział Fede.
- Ślicznie wyglądasz - usłyszałam z tyłu i poczułam usta Leona na mojej szyi. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Wzięliśmy się za ręce i wyszliśmy. Cały czas się śmialiśmy i gadaliśmy o wszystkim i o niczym. Najfajniej było, gdy Leon wpadł na jakąś staruszkę, bo szedł tyłem, a ona zaczęła go tłuc torebką. Chłopacy śmiali się, kiedy wystraszyłam się gołębia. Miałam prawo! Przeleciał mi tuż przed twarzą. Do domu wróciliśmy o 21, bo Fede wpadł do fontanny. Ogólnie mówiąc było mnóstwo śmiechu.

O 15.30
Lara
Ja, Naty, Diego i Maxi idziemy za moment na koncert Rock Bones. Nie wiem, jak, ale Diego załatwił cztery bilety. Od razu pomyślałam o Naty, bo ona też ich uwielbia. Stałyśmy przed moim lustrem i czekałyśmy na chłopaków. Przy okazji poprawiałyśmy sobie makijaż. Ja wyglądałam tak, a Naty tak. Chłopacy nas skomplementowali i poszliśmy na plac. Świetnie się bawiliśmy. Nigdy nie zapomnę tego dnia.


************
Dzisiaj tak trochę randkowo
I chyba nudno...
Postaram się o więcej akcji w piątkowym rozdziale :)

poniedziałek, 2 września 2013

Rozdział 18

Violetta
- Co jest Violu?
- Zapomniałam kluczy. Fede, powiedz, że ty je wziąłeś.
Zaczął przeszukiwać kieszenie i spojrzał na nas z miną winowajcy.
- Fede! 
- A ty może lepsza? Mogłaś je wziąć do torebki, a nie się teraz na mnie wydzierasz!
- No dobrze, przepraszam... - Zaczęłam walić w drzwi, ale widocznie nikogo nie było. 
- Może pojedziemy do mnie? - zaproponował Leon. - Rodziców nie ma, bo pojechali w sprawach służbowych.
- Myślę, że to dobry pomysł - wsiedliśmy z powrotem do samochodu i pojechaliśmy do domu mojego chłopaka. Jak dobrze, że jutro jest sobota. Nie mam ze sobą ubrań na zmianę. Fede może coś pożyczyć od Leona. Chwila! W czym ja będę spała?
- Chyba mamy problem...
- Co znowu? - zapytał Federico.
- W czym ja będę spała?
Nikt mi nie odpowiedział i nagle mój "brat" zrobił minę, jakby go olśniło.
- Nie. Nie będę spała w samej bieliźnie. I nie Leon, bez bielizny też nie.
- Skąd wiedziałaś? - zapytali jednocześnie.
- Przeczucie.
- Już wiem! - krzyknął Leon, spojrzała na niego z wyczekiwaniem. - Dam ci jakąś moją koszulkę. 
Spodobał mi się ten pomysł, ale nie chciałam dać tego po sobie poznać.
- Chyba nie mam wyjścia... - westchnęłam, ale w środku skakałam z radości. 
Chwilę później zatrzymaliśmy się pod domem Leona. Wysiedliśmy z samochodu i podeszliśmy do drzwi.
- O nie...
- Leon! - Krzyknęliśmy jednocześnie.
- Żartowałem - zaśmiał się i wyjął klucze z kieszeni. Walnęłam go pięścią w ramię.
- Auu!
- Violuś, nic ci nie jest? - zapytał zmartwiony.
- Żartowałam.
- Ja ci dam... - wziął mnie na ręce i zaniósł do salonu. Położył mnie na sofie i zaczął łaskotać.
- Dzieci - westchnął Fede i poszedł w stronę lodówki. - Co jemy?
- Możemy zrobić pizzę.
Zaczęliśmy szukać składników i robić kolację. Gdy pizza była gotowa, Leon sięgnął jakąś kartkę spod stołu.

Leon
Pieniądze na jedzenie masz w szafce.
Wrócimy za dwa dni.
Mama
Znów to samo. W sumie się już przyzwyczaiłem, że prawie nie widuję rodziców. Obiecałem sobie kiedyś, że ja nigdy nie będę się całkowicie poświęcał pracy. Zawsze znajdę czas, żeby pobyć z rodziną. Nagle przed oczami pojawił mi się obraz: ja i Viola siedzimy w  naszym salonie na kanapie, wokół nas bawią się dwie dziewczynki, a Violetta trzyma na ręku małego Verdasa. 
- Halo! Ziemia do Leona!
- Co? Ja? Co? - zapytałam zdezorientowany.
- Gdzie macie talerze? - zapytała Viola. 
Zamiast jej odpowiedzieć, przytuliłem ją i pocałowałem namiętnie. Podobało mi się to co zobaczyłem, ale mamy jeszcze czas. Najpierw trzeba skończyć szkołę. 
- Och! Moglibyście wywiesić jakąś kartę: "Nie przeszkadzać, pożeramy sobie twarz" - zażartował Fede, ale go zignorowaliśmy.
- Za co to? - zapytała Viola. Miała uroczo zaróżowione policzki.
- Tak po prostu - uśmiechnąłem się. - Kocham cię.
- Ja ciebie też Leoś. A teraz chodź bo Fede nam wszystko zje. 
Pobiegliśmy do salonu i zaczęliśmy oglądać film. Federico wybrał horror. Viola siedziała między nami i cały czas tuliła się do mnie. Przecież to nie jest aż tak straszny film. Chociaż nie narzekam. O 1 w nocy postanowiliśmy iść spać. Fede miał zająć mój pokój, Viola gościnny, a ja miałem zostać na kanapie. Dałem im ubrania i poszedłem szykować sobie "łóżko". Dwadzieścia minut później z łazienki wyszła Viola w mojej koszulce.
- Wiesz, że pięknie wyglądasz? 
- Dzięki. Jest troszkę za duża, ale twoja - uśmiechnęła się i mnie pocałowała. 
- Znowu?! Czy wy nie macie nic ciekawszego do roboty?
- Co ty taki drażliwy? - zaczęłam się z nim droczyć.
- Gdzie się nie ruszę, całujecie się. To się robi nudne. Idę do łazienki. 
Nagle wpadł mi do głowy pomysł.
- Podenerwujemy go trochę?
- Jasne - uśmiechnęła się. Powiedziałem jej co mi przyszło do głowy.

Federico
Jakoś cicho się zrobiło. Pewnie poszli spać. Nic do nich nie mam. Niech się całują ile chcą. Żałuję tylko, że mój związek z Fran nie wypalił. A ten Marco... Jak się go bliżej pozna, nie jest zły. I przeprosił. Jest spoko. Mam nadzieję, że się z nim zaprzyjaźnię. Przebrałem się w spodnie i koszulkę od Leona. Były w sam raz. Wyszedłem z łazienki i zobaczyłem...


*********
I jak? :)
Co zobaczył Fede? XD
Zaskoczyłam was z tymi kluczami? :D
Następny rozdział w piątek, chyba, że uda mi się wcześniej :)

niedziela, 1 września 2013

Rozdział 17 + informacja

Tomas
Ludmiła wygląda dzisiaj przepięknie. Muszę w końcu odważyć i ją gdzieś zaprosić. Zrobiłbym to wcześniej, ale nie chciałem ranić Francesci. To w końcu moja przyjaciółka. Ludmi cały czas na mnie zerka. Dawaj Tomas, dasz radę...
- Ludmi, mam do ciebie pytanie...
- Tak? - zapytała, a ja stchórzyłem.
- Zaśpiewasz ze mną Entre Tu y Yo?
- Och, jasne - powiedziała jakby smutna. Może nie chce ze mną śpiewać...
- Jeśli nie chcesz, to...
- Nie, Tomas, chcę z tobą zaśpiewać, tylko chodzi o to, że... - zawahała się.
- Mi możesz powiedzieć - spodziewałem się najczarniejszych scenariuszy. Najgorszy był ten, ze da mi kosza.
- No... Myślałam, że chcesz mnie gdzieś zaprosić - powiedziała zmieszana. - Zapomnij.
- Nie. Ludmi chciałem cię zaprosić, ale bałem się, że mi odmówisz.
Nic nie powiedziała, tylko się do mnie przytuliła. Poczułem jak mi się robi ciepło na sercu. Fran i Viola patrzyły na nas i uśmiechały się do siebie. Zaraz cała nasza paczka będzie wiedziała, ale mi to nie przeszkadza. 
- Czyli, to znaczy, że jesteśmy razem? - zapytała Ludmiła.
- Chyba tak - uśmiechnąłem się, a on mnie pocałowała. Nigdy się jeszcze tak nie czułem.
- A teraz wystąpią Tomas i Ludmiła. Zapraszamy - powiedział Pablo.
Weszliśmy na scenę, ale nie zwracałem uwagi na ludzi. Liczyła się tylko moja Ludmi.

Francesca
Och, jak oni świetnie razem wyglądają! Cieszę się, że są razem. Zerkałam co jakiś czas na  Fede. Nadal było mi smutno, że go tak zraniłam, ale dobrze, że jesteśmy przyjaciółmi. Leon wstał i się z kimś przywitał. O nie! To ten chłopak z Resto. Spojrzałam na niego i na Fede. Zaczęli o czymś rozmawiać i... uścisnęli sobie ręce? O co chodzi? Chłopak rozmawiał z nim jeszcze chwilę i podszedł do mnie.
- Cześć. Jestem Marco. Francesca, prawda?
- Tak - jakie on ma piękne czarne oczy...
- Przejdziemy się kawałek?
Skinęłam głową. Zawsze ja gadałam najwięcej, a teraz nie mogę wydusić z siebie ani słowa...
- O czym rozmawiałeś z Federico? - zapytałam w końcu.
- Przepraszałem go. Czuję się winny. Ciebie też powinienem przeprosić. Nie wiedziałem, że jesteście parą. To przeze mnie zerwaliście. Naprawdę przepraszam.
- Nic się nie stało - uśmiechnęłam się. Ja też byłam winna, bo odwzajemniłam jego zainteresowanie. - Już jest okey. 
- To dobrze, ale i tak wam to jakoś wynagrodzę. Fede ma już załatwiony bilet na mecz. A ty na co masz ochotę?
- Hm... - zastanawiałam się przez chwilę. - Postawisz mi ogromne lody.
- Okey - zaśmiał się.
- I zabierzesz mnie na kręgle.
- Ale ja nie umiem grać.
- To ja cię nauczę - uśmiechnęłam się. Coraz łatwiej mi się z nim rozmawia. - Wracamy?

Violetta
Ludmi i Tomas cały czas na siebie patrzą. Fajnie, że są razem. Fran gdzieś poszła z Marco. Ten chłopak wydaje się być miły i od razu widać, ze podoba mu się Francesca. On jej zresztą też. Szkoda mi tylko Fede, ale on upiera się, że wszystko jest okey. Ja nie chcę naciskać. Sam najlepiej wie, jak się czuje. Przyszła moja kolej zaśpiewałam Hoy Somos Mas. Potem Leon wystąpił ze swoją piosenką i razem zaśpiewaliśmy Podemos. Uwielbiam tę piosenkę. Na koniec miałam ochotę pocałować mojego ukochanego, ale przypomniało mi się, że nie jesteśmy sami.
- Później - szepnął mi na ucho. Chyba domyślił się co mi chodzi po głowie. 
Po nas na scenę wszedł Marco. Zaczął śpiewać Junto a ti. To piosenka Fran, która napisała o naszej przyjaźni. Przed refrenem chłopak wziął mikrofon i zaciągnął Fran na scenę. Ona na początku była w szoku, ale już po chwili śpiewała razem z nim.
Nawet Federico bił im brawo. Chyba na serio mu przeszło. Potem wystąpili Lara i Diego z piosenką Yo Soy Asi. Ich głosy świetnie razem brzmią. Bawiliśmy się jeszcze przez dwie godziny. O 21 na scenę wszedł Pablo.
- Dziękuję wszystkim uczniom za wzięcie udziału w karaoke. Mam nadzieję, że wam się podobało. Dobranoc i do zobaczenia w poniedziałek.
Zebraliśmy się wszyscy do domów. Tym razem jechałam z Leonem, Fede, Marco i Fran. Najpierw odwieźliśmy moją przyjaciółkę, a potem naszego nowego kumpla. Byliśmy już pod drzwiami mojego domu.
- O nie... - powiedziałam przerażona. Jak to jest możliwe? JAK?!


*****
Jestem nawet zadowolona z tego rozdziału :)
Jak myślicie, o co chodzi? :D
Komentujcie :*

A teraz informacja:
Ponieważ już od wtorku zaczynają się lekcje muszę poświęcić trochę czasu sprawom organizacyjnym. Rozdziały będą pojawiały się rzadziej, bo to jednak druga klasa liceum i muszę się bardziej przyłożyć do nauki. Wierzcie mi, gdybym mogła, to zamiast uczyć się o sinusach, pisałabym bloga. W związku z tym, rozdziały będę dodawała w weekendy i może w tygodniu, jeśli się uda, ale wątpię. Przynajmniej jeden rozdział pojawi się w piątek, jeden w sobotę i jeden w niedzielę. Może od czasu do czasu pojawią się dwa jednego dnia, ale nie obiecuję. 
To chyba tyle... :)
Na koniec buziak od Tini i Lodo

LBA #2

Bardzo dziękuję za nominację Anonimuś ;)
:*

Pytania:
1. Jak Masz na imię
Hania
2. Ile masz Lat
16
3. Do której klasy idziesz we wrześniu.
Do drugiej liceum
4. Jaki jest twój ulubiony serial.
Oczywiście Violetta i jeszcze Pamiętniki Wampirów
5. Ulubiona postać ze serialu Violetta
Leon, Viola, Fran, Diego
6. Czytasz mojego Bloga?
Oczywiście, że tak :)
7. Tomasetta czy Leonetta
Leonetta Forever <3
8. Naxi czy Caxi?
Naxi :*
9. Ulubiony film
Percy Jackson i bogowie olimpijscy, Harry Potter, Sherlock Holmes
10. Ulubiona piosenka ze serialu Violetta
Wszystkie *.* Ale najbardziej Nuestro Camino, Entre Dos Mundos, Voy Por Ti, Cuando Me Voy i Are You Ready For The Ride
11. Czym się interesujesz ?
Muzyką i książkami


Nie dodaję nominacji, ponieważ robiłam to wczoraj na blogu Voy Por Ti
Rozdział pojawi się niedługo :*