piątek, 13 września 2013

Rozdział 22

Violetta
- Nie! Weź niebieską!
- Diego, kretynie niebieski nie pasuje do czerwonego - odezwał się Leon. - Ugh! Moja głowa...
- No dawaj! Zaraz się obudzi!
- Andres, nie drzyj się tak... - powiedział Fede. - Głowa mi pęka.
- Było tyle nie pić - zaśmiał się Maxi. On wypił najmniej.
Zrobiło się jakoś cicho, a potem usłyszałam ich chichot. Postanowiłam "obudzić się" i zobaczyć z czego się śmieją. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Leona, Diego, Maxiego, Fede i Marco pochylających się nad Broduey'em. 
- Co mu robicieeeee...?!
Gdy chciałam do nich podejść, potknęłam się o Fran i upadłam na nią i Ludmi.
- Jeszcze pięć minutek... - wymamrotała Lu. 
- Viola! - krzyknęli wszyscy jednocześnie i złapali się za głowy.
- No cooo?
- Chcieliśmy mu zrobić żaaaaaart - wyjaśnił ziewając Marco.
- Co? Mi? - zapytał Broduey i popatrzył na każdego z nas. A my po kolei wybuchaliśmy śmiechem.
- Och! Nie da się przy was pospać - warknęła Lara. - Co wam do łbów strze... Broduey, co ty masz na twarzy? - zaśmiała się. 
- To motyl - wyjaśnił Maxi.
- Mi to wygląda na kosmitę - powiedziała Brigdit.
- Kosmici? Gdzie?! - zaczął się wydzierać Andres. No tak, on się boi kosmitów. Biegał po całym domu i się darł. Czułam jak pulsuje mi głowa. Czy on nie może się zamknąć?
- Andres!!!! - wrzasnął Leon i sam złapał się za głowę z bólem na twarzy. - Tu nie ma żadnych kosmitów.
- Każdy ufoludek by tak powiedział!
- Andres, patrz mi na usta - powiedziała Cami. - My. Nie. Jesteśmy. Kosmitami.
- Ookey. Powiedzmy, że wam wierzę...
- Tak na przyszłość - szepnęłam do naszej nowej przyjaciółki. - Przy Andresie nie wymawiaj słowa na "k", wiesz już dlaczego.
Zjedliśmy śniadanie i ja, Leon, Bridgit i Fede poszliśmy do mojego domu. Przebrałyśmy się i poszłyśmy z chłopakami do parku. Gdy byliśmy na miejscu ( a Leon wybrał park najbardziej oddalony od domu, jak to możliwe), Fede przypomniał sobie, że nie ma telefonu i pobiegł do domu. Leon znów bawił się w fotografa. I tym razem prawie wcale się nie potykał.





- Teraz ja robię zdjęcia! - krzyknęłam mu do ucha.
- Dobrze skarbie, tylko nie krzycz tak...



 - Leon, powiedz "Trele morele" od tyłu - zaśmiała się Bridgit.
- Ele... mor? Ele... Ja to powiem! Elemore...
Podczas, gdy Leon się męczył, ja wciąż robiłam zdjęcia.




 - E l e r o m e l e r t!!! Ha! Udało mi się!!

Zaczął wykonywać dziwny taniec i śpiewać:
- Oh, kto jest mistrzem? Leon jest mistrzem!
Ja i Brigdit leżałyśmy ze śmiechu na trawie. Po chwili przyszedł do nas Fede i miał smutną minę.
- Violu, mam złe wieści...

********
Przepraszam, że taki krótki, ale jakoś nie wiem co wymyślić XD
Następny prawdopodobnie jutro i obiecuję, że będzie dłuższy :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pisz, co myślisz ;)