niedziela, 22 września 2013

Rozdział 25

Leon
Wróciłem się biegiem w tamtą stronę i zobaczyłem trzech gości zbliżających się do Violetty. Zagotowałem się i ruszyłem w ich stronę. Chciałem wyczuć dobry moment, ale gdy jeden z nich złapał ją za ramię, nie wytrzymałem i walnąłem go kijem znalezionym pod ścianą w głowę. Musiał być nieźle pijany, bo padł na ziemię od razu. Machnąłem kijem jeszcze parę razy, a reszta uciekła.
- Violu, nic ci nie jest?
- N-n-nie...
- Na pewno? Violuś, możesz mi powiedzieć.
- Nic-c mi nie-e jest...
- Chodź, pójdziemy do mnie. Jest bliżej.
Chciałem pomóc jej wstać, ale była tak słaba i tak się trzęsła, że nie mogła utrzymać się na nogach. Wziąłem ją na ręce, chciała zaprotestować.
- Leo-on, mogę iść sa-ama.
- Nie ma mowy. A teraz już nic nie mów i oddychaj głęboko.
Dziesięć minut później byliśmy w moim domu. Otworzyłem drzwi, położyłem Violettę na kanapie w salonie i przykryłem ją kocem.
- Co jej się stało? - zapytała przerażona mama. Opowiedziałem pokrótce co się wydarzyło. Mama patrzyła na Violę jak na własną córkę. Usiadła obok niej i pogłaskała ją po policzku. 
- Zrobić ci herbatki, skarbie?
- Nie-e trzebaa.
- Trzeba trzeba, tylko powiedz czy wolisz zwykłą czy zieloną.
- Zwykłą - odpowiedziałem za nią. Wiem, ze przez Jade ma uraz do zielonej herbaty.
Mama poszła do kuchni, a ja zająłem jej miejsce obok Violetty.
- Lepiej się czujesz?
- Tak, dziękuję - powiedziała słabym głosem.
- Violu, dzisiaj zostajesz u nas na noc - powiedziała mama. - I nie mów mi, że nie chcesz robić problemu. To nie problem. Już ci przyszykowałam pokój gościnny i moje ubrania. Mogą być trochę za duże, ale jakoś dasz sobie radę - uśmiechnęła się ciepło.
Dopiliśmy herbatę i zjedliśmy po kawałku ciasta. Pochyliłem się nad Violą, żeby wziąć ją na ręce i zanieść na górę.
- Leon, mogę iść sama.
- Nie, nie możesz - puściłem do niej oczko i poszliśmy do sypialni dla gości. Pokazałem co gdzie jest i zostawiłem ją samą, żeby mogła się ogarnąć.

Violetta
Poszłam wziąć sobie długi ciepły prysznic. Nie trzęsłam się już, ale nadal byłam w lekkim szoku. Gdyby nie Leon, nie wiem, co by ze mną zrobili ci pijacy. Leon... Nie rozumiem go. Najpierw mi mówi, że mnie kocha, potem całuje inną, a teraz mnie ratuje. Muszę z nim porozmawiać. Założyłam miękki szlafrok i wyszłam z łazienki. Na łóżku czekał na mnie nie kto inny, tylko Jorge.
- Hej śliczna. Jak się czujesz?
- Dobrze, a ty?
- Źle... Kiedy Tini do was przyjedzie? - zapytał z nadzieją w głosie.
- Za miesiąc na całe wakacje - uśmiechnęłam się.
- A dasz mi do niej numer?
Zapisałam cyfry na kartce i zmierzwiłam mu włosy.
- Co ty robisz?! Wiesz ile czasu je układałem!!!
- Ojej, przepraszam - powiedziałam ledwo powstrzymując śmiech. 
On spojrzał na mnie groźnie i wyszedł z pokoju. Minął się z Leonem w drzwiach i powiedział:
- Twoja dziewczyna to zuoo...
- Co mu zrobiłaś? - zaśmiał się i usiadł obok mnie.
- Zepsułam mu fryzurę - zrobił przerażoną minę.
- Jak mogłaś... A tak poważnie, to jak się czujesz?
- Już lepiej. Leon, musimy porozmawiać.
Po jego minie poznałam, że wie o czym chcę porozmawiać.
- Mogę to wyjaśnić... Chociaż w sumie nie do końca.
- No tak... 
- Nie, Violetto. Chodzi o to, że ta dziewczyna to Cornelia. Chodziła tu do Studia, zanim przeprowadziła się do Londynu. Przyjaźniliśmy się, ale nic poza tym. Nie wiem o co jej chodzi. Violetto, ja kocham tylko ciebie. I zawsze tak będzie.
Spojrzałam mu w oczy i zobaczyłam tyle miłości, co jeszcze nigdy.
- Wierzę ci Leon, ale musisz jakoś odzyskać moje zaufanie - powiedziałam.
- Zrobię wszystko dla mojej księżniczki - uśmiechnęłam się do niego. - Idę do siebie. Pewnie jesteś śpiąca. Jak byś czegoś chciała, to mów śmiał - powiedział i pocałował mnie w czoło. Położyłam się do łóżka i zasnęłam od razu.

________
Przepraszam, że taki krótki taki krótki, ale wiem co mogę jeszcze napisać.
Zapraszam na bloga http://elena-damon-stefan-love.blogspot.com/
Prolog już jest :)
I wszystkie pomysły, co to następnego rozdziału są mile widziane :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pisz, co myślisz ;)