środa, 4 września 2013

Rozdział 19

Federico
Byłem w szoku. Nie wiedziałem, że Viola może mieć takie pomysły. Zawsze myślałem, że jest grzeczna i nieśmiała, a tu proszę! Całuje się z Leonem. On w samych spodniach od piżamy trzyma ją na rękach, a ona  ubrana w jego koszulkę oplotła jego biodra nogami. Kto by się tego spodziewał po Violi?! Ciekawe, jak zareagowałby wujek, gdyby to zobaczył. Nie byłby zachwycony...
- Fajnie się bawicie? - zapytałem w żartach, a oni się od siebie oderwali.
- Mówiłeś, że jest nudno, więc wymyśliliśmy coś nowego - uśmiechnęła się Viola.
- A co zrobisz jak powiem Germanowi?
- Nie uwierzy ci - zaśmiała się. - Idę spać - powiedziała i zamknęła się w pokoju gościnnym.
- To był jej pomysł? - zapytałem cały czas się śmiejąc.
- To jest nasza tajemnica - powiedział Leon z głupim wyrazem twarzy i zszedł na dół schodami. Ja poszedłem do jego pokoju. Zasnąłem prawie od razu.

Violetta
Chciałam zobaczyć minę Federico, gdy zobaczył mnie i Leona, ale za bardzo poniósł mnie ten pocałunek. To było niesamowite... Mam nadzieję, ze kiedyś to powtórzymy, ale tym razem bez świadków. Zasnęłam z uśmiechem na ustach. Jakieś dwie godziny później obudził mnie grzmot. Tylko nie burza! Ja panicznie boję się burzy. Postanowiłam obudzić Fede. Weszłam do pokoju Leona.
- Fede? Federico! - mówiłam, ale on tylko mruczał pod nosem. Nagle huknęło gdzieś niedaleko. Ja pisnęłam ze strachu, a Fede spał dalej. Co to za człowiek?! Zeszłam na dół schodami. Leon też spał jak dziecko. - Leoś... Leon, obudź się - nic. Znów walnęło gdzieś w okolicy, a ja aż podskoczyłam. Mój książę z bajki wciąż spał jak zabity. Sama w życiu nie zasnę. Postanowiłam położyć się obok Leona. Wlazłam pod jego kołdrę i przytuliłam się do jego torsu. Był ciepły, a mi było dobrze. Poczułam, że obejmuje mnie ręką. Westchnął głęboko i mruknął:
- Violuś...
- Kocham cię - szepnęłam i zamknęłam oczy. Słyszałam jego bicie serca i czułam jak oddycha. Burza przestała mi już przeszkadzać. 

Następnego dnia
Leon
Miałem wspaniały sen. Była burza i Viola do mnie przyszła, przytuliła się i powiedziała, że mnie kocha. Otworzyłem oczy, żeby zobaczyć która godzina, ale ujrzałem twarz mojej dziewczyny. Czyli to nie był sen? Nawet lepiej. Chciałem wstać tak, żeby jej nie obudzić, ale jak tylko się poruszyłem, otworzyła oczy.
- Dzień dobry śpiąca królewno - przywitała się ze mną i pocałowała mnie delikatnie.
- Królewno?
- No to książę. Jedno i to samo.
- A czemu śpiąca?
- Bo grzmiało jak nie wiem, a ty spałeś jak kamień. 
- To dlatego przyszłaś? Boisz się burzy?
- Tak. A czemu pytasz? Następnym razem mogę nie przyjść...
- Jak dla mnie, taka burza mogłaby trwać nawet kilka dni. Mógłbym cie wtedy przytulać cały czas - powiedziałem i złożyłem pocałunek na jej ustach. - Idź się ogarnąć, a ja przygotuję śniadanie. 
- Czy ty coś sugerujesz?
- Violuś, jak zawsze jesteś piękna, ale wyglądasz, jakby cie piorun walnął - zaśmiałem się.
- Ty wcale nie lepiej! - pociągnęła mnie za odstające włosy. - Muszę cię zabrać do fryzjera...
- NIE! Nie dam obciąć moich pięknych włosów! - krzyknąłem.
- To sama ci je zetnę - wzięła nożyczki z blatu i zaczęła mnie gonić po całym domu. Na szczęście byłem szybszy.
- Violuś, nikt cię nie uczył, że z nożyczkami się nie biega?
- Nie - odpowiedziała i wciąż mnie goniła. 
- Co tu się dzieje? - do salonu wszedł ubrany i uczesany Fede. Zatrzymał się i patrzyła to na mnie, to na Violę. - Dlaczego jesteście jeszcze w piżamie? Czemu biegacie po domu? Po co ci nożyczki? Jest już śniadanie?
- Dopiero wstaliśmy, gonię Leona, chcę mu ściąć włosy, nie ma - odpowiedziała Violetta i wyszczerzyła się w uśmiechu. - Mam dość - odłożyła nożyczki. - Idę do łazienki, a jak wrócę, chcę widzieć na stole gofry z sosem czekoladowym. Gdy wróciłam, śniadanie na mnie czekało. Fede już kończył swoją porcję. I brał następną. Ile ten człowiek może w siebie wcisnąć...

Cami
Wstałam i wzięłam prysznic. Kiedy wróciłam do pokoju, zobaczyłam sms-a "Wyjrzyj przez okno". Nie wiem od kogo to, bo nie mam u siebie takiego numeru. Podeszłam do okna i zobaczyłam Broduey'a z dużym balonem w kształcie serca.
- Co ty tu robisz tak wcześnie?
- Wcześnie? - zaśmiał się. - Jest po 11. To dla ciebie - powiedział i puścił balon. Przez chwilę myślałam, że go nie złapię, ale udało mi się. Na balonie było napisane: Pójdziesz ze mną na randkę? 
- Oczywiście, że tak! Kiedy?
- Teraz? - czy on zwariował? Nie jestem odpowiednio uczesana i pomalowana, i nie mam się w co ubrać! Musze iść najpierw z dziewczynami na zakupy.
- A może o 18?
- Tak późno? - zrobił się smutny.
- No to o 16.30. Broduey nie patrz tak na mnie. Muszę się przygotować.
- No dobrze. Przyjdę po ciebie o 16 - zaśmiałam się i przytaknęłam. Znając go przyjdzie pół godziny wcześniej. Napisałam od razu do Violi, Fran, Lary, Naty i Ludmi. Zjadłam śniadanie i wyszłam. Oczywiście doszłam na umówione miejsce ostatnia. 

O 15.30
Ludmiła
Dobrze, że Cami zaproponowała zakupy. Idę dzisiaj z Tomim na randkę i muszę coś sobie kupić. Nie mogę przecież założyć tego, w czym chodzę do szkoły.
- Co to za awaryjna sytuacja? - zapytała Lara.
- Mam randkę z Broduey'em i muszę coś sobie kupić. 
Zaczęłyśmy się cieszyć jak głupie i od razu ruszyłyśmy do galerii. Po dwóch godzinach zrobiłyśmy przerwę na kawę i znów do sklepów. O 14 wracałyśmy do domów. Ja miałam 5 dużych toreb, tak jak Fran. Viola i Cami miały 3 duże i 2 małe, a Lara 1 dużą i z 6 małych. Naty kupiła mnóstwo wisiorków, kolczyków, szelek i innych dodatków i tylko 3 bluzki. Wszystkie byłyśmy zadowolone. Jak tylko doszłam do domu, zaczęłam się szykować na spotkanie z Tomasem. Nie mam pojęcia, gdzie mnie zabierze, ale postawiłam na ten zestaw. Zakochałam się w tej sukience. Gdy otworzyłam drzwi Tomasowi, szczęka mu opadła, a ja uśmiechnęłam się. Podobam mu się. Zabrał mnie do kina, potem na piknik, a następnie nad rzekę. Świetnie się z nim spędza czas.

O 15.30
Cami
Dobrze, że poszłam na zakupy z dziewczynami. Pomogły mi wybrać to. Mam nadzieję, że Broduey'owi się spodoba. Przyszedł punktualnie o 15.30. Miał ze sobą kwiaty. 
- Ślicznie wyglądasz - uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek. 
Poszliśmy na lody, a potem zabrał mnie na przejażdżkę bryczką. Na kolację poszliśmy do przytulnej restauracji. Było wspaniale.

O 15.30
Francesca
Dzisiaj idę z Marco na lody, a potem na kręgle. Boję się, że nie będę miała o czym z nim rozmawiać. Założyłam to. Nie stroiłam się zbytnio, no bo to tylko kręgle. 
- Hej - przywitałam się, gdy otworzyłam mu drzwi.
- Cześć Fran. Fajnie wyglądasz - uśmiechnął się. - Idziemy?
- Jasne.
Poszliśmy do najlepszej lodziarni w Buenos Aires, a w drodze do kręgielni mówiłam mu, o co chodzi w tej grze. Wydawało się, że wszystko zrozumiał, ale w praktyce wyszło zupełnie inaczej. Jeszcze nigdy się tak nie śmiałam. Najfajniejsze było to, że Marco sam się z siebie śmiał. 

O 15.30
Violetta
- A może pójdziemy na spacer? - zaproponował Leon.
- Jestem za - odezwał się Fede. - Ale pod warunkiem, że pójdziemy tez na kremówki do cukierni na rogu.
- To ja idę się przebrać - powiedziałam i poszłam do swojego pokoju. Po chwili namysłu założyłam to. Zeszłam na dół.
- Gdzie Leon?
- Nie jestem jego dziewczyną - odpowiedział Fede.
- Ślicznie wyglądasz - usłyszałam z tyłu i poczułam usta Leona na mojej szyi. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Wzięliśmy się za ręce i wyszliśmy. Cały czas się śmialiśmy i gadaliśmy o wszystkim i o niczym. Najfajniej było, gdy Leon wpadł na jakąś staruszkę, bo szedł tyłem, a ona zaczęła go tłuc torebką. Chłopacy śmiali się, kiedy wystraszyłam się gołębia. Miałam prawo! Przeleciał mi tuż przed twarzą. Do domu wróciliśmy o 21, bo Fede wpadł do fontanny. Ogólnie mówiąc było mnóstwo śmiechu.

O 15.30
Lara
Ja, Naty, Diego i Maxi idziemy za moment na koncert Rock Bones. Nie wiem, jak, ale Diego załatwił cztery bilety. Od razu pomyślałam o Naty, bo ona też ich uwielbia. Stałyśmy przed moim lustrem i czekałyśmy na chłopaków. Przy okazji poprawiałyśmy sobie makijaż. Ja wyglądałam tak, a Naty tak. Chłopacy nas skomplementowali i poszliśmy na plac. Świetnie się bawiliśmy. Nigdy nie zapomnę tego dnia.


************
Dzisiaj tak trochę randkowo
I chyba nudno...
Postaram się o więcej akcji w piątkowym rozdziale :)

1 komentarz:

Pisz, co myślisz ;)