sobota, 31 sierpnia 2013

Rozdział 16

Leon
Nareszcie koniec! Nie mogłem się już doczekać. Po zajęciach całą paczką poszliśmy do Resto. Maxi i Fede zawzięcie o czym dyskutowały, a dziewczyny myślały w co się ubrać wieczorem. Pablo wpadł na pomysł, żeby zorganizować imprezę karaoke. Wszyscy się zgodziliśmy. To świetny pomysł. Diego zaczął rozmawiać z Tomasem o gitarze, którą planuje kupić. Broduey cały czas nawijał coś do Cami, a ja patrzyłem na moją Violę. Wciąż czuję się tak, jakbym zobaczył ją po raz pierwszy. To byłą miłość od pierwszego wejrzenia. Te jej niesamowite oczy i włosy i głos...
- Leon! Słuchasz mnie?
- Co? Tak. Nie? O co chodzi? - zaczęli się ze mnie śmiać. - To nie jest śmieszne!
- Owszem jest - powiedział Tomas. - Pytaliśmy się, jaka piosenkę zaśpiewasz wieczorem.
- Voy por ti - odpowiedziałem bez zastanowienia. To w zasadzie niezły pomysł. - A wy? 
Każdy podał jakiś tytuł. Każdy z wyjątkiem Violi.
- A ty, skarbie?
- Ja... Jeszcze nie wiem. Może Te creo... albo Hoy somos mas. Która godzina?
- 16 - odpowiedział Maxi.
- Dziewczyny, zwijamy się.
- Już? - zdziwiłem się.
- Przecież karaoke jest o 19 - powiedział Tomas.
- Tak, ale musimy się przebrać, uczesać i pomalować, a to trochę potrwa - wyjaśniła nam Ludmi i poszła. Zostaliśmy sami. Wtedy do Resto wszedł chłopak, którego doskonale znam.
- Marco! Co ty tu robisz?
- Leon! Nie no nie wierzę!
- To jest Marco, mój znajomy z Meksyku. A to są: Diego, Broduey, Tomas, Maxi, Fede i Andres.
- Miło mi was poznać.
- Nam ciebie też - powiedzieli wszyscy oprócz Federico. No tak! Co ze mnie za idiota! To Marco uśmiechał się do Fran... Fede wstał i wyszedł bez słowa. 
- A temu co? - zapytał Diego.
Powiedziałem o co chodzi i mojemu znajomemu zrobiło się smutno.
- Nie wiedziałem, ze ona ma chłopaka. 
- Będzie okey. Przejdzie mu. Opowiadaj co u ciebie...

W tym samym czasie
Ludmiła
Poszłyśmy wszystkie do Violi, żeby się przygotować na wieczór. Otworzyła przed nami szafę i zaczęłyśmy wszystko na siebie przymierzać. Zajęło nam to trochę czasu. Ostatecznie ja wybrałam to, Naty to, wyglądała dziewczęco, ale z pazurem, czyli tak, jak lubi. Lara oczywiście nawet  nie spojrzała na sukienki i założyła to, Cami jak zwykle wybrała coś w stylu hippie, ale Viola wyglądała z nas wszystkich najładniej. Potem uczesałyśmy się i pomalowałyśmy. O 18.25 byłyśmy gotowe. Czekałyśmy już tylko na naszych chłopaków. Ciekawe, czy spodobam się Tomiemu. Fran już nie zwraca na niego uwagi. Chyba, że po zerwaniu z Fede znów zaczęła... Muszę się jakoś dowiedzieć. Na szczęście nie musiałam długo czekać.
- Dzisiaj na sto procent Tomas zaprosi cię na randkę - powiedziała moja przyjaciółka.
- Tak myślisz?
- Jestem tego pewna - uśmiechnęła się, a ja ją przytuliłam. Rozmawiałyśmy jeszcze jakieś piętnaście minut, gdy usłyszałyśmy dzwonek. Zeszłyśmy schodami na dół, a nasi mężczyźni już tam stali. Wszystkim od razu opadły szczęki. Wyglądało to komicznie. Leon podbiegł do Violetty.
- Ślicznie wyglądasz - powiedział, a ona się uśmiechnęła i zarumieniła. Maxi tak samo skomplementował Naty, a Broduey Camilę. Oni dzisiaj będą parą. Do Fran podszedł Fede. Oboje nie bardzo wiedzieli, jak się zachować. Diego już całował się z Larą. Jakie to kochane...
- Wspaniale wyglądasz Ludmi.
- Dzięki Tomas - chciałam powiedzieć coś jeszcze, ale nie wiedziałam co. 
Wyszliśmy przed dom. Stały tam trzy samochody. Viola, Fran, Lara, Diego i Leon poszli do samochodu państwa Verdasów. Leon wciąż nie ma swojego. Ja, Tomi, Fede i Naty pojechaliśmy z Maxim, a Cami pojechała z Broduey'em. Andres miał na nas czekać na miejscu. Całą drogę się śmialiśmy. Studio na pierwszy rzut oka wyglądało tak samo, ale w środku było inaczej...

Naty
Ktoś świetnie udekorował szkołę. Wszędzie było pełno balonów. Nagle przyszedł mi do głowy pomysł. To nasz ostatni rok, więc oprócz przedstawienia można zorganizować jakiś bal. Sami byśmy przybrali salę. Muszę o tym porozmawiać z Antoniem.


******
To chyba jak na razie najkrótszy rozdział...
Jakoś nie mam weny
ZNOWU -.-

piątek, 30 sierpnia 2013

Rozdział 15

Lara
Szłam po ciastka, bo z Viola zdążyłyśmy zjeść już jedną porcję. Na schodach minęłam się z Federico. Nie powiedział ani słowa. Nawet na mnie nie spojrzał. Za to w kuchni zastałam płaczącą Francescę. Rozstali się? Wzięłam ciacha i poszłyśmy do pokoju Violetty. Cami już przyszła i czekałyśmy tylko na Naty i Ludmi. 
- Fran, co się stało? - zapytała zmartwiona Cami.
- Nie wiem czy będzie w stanie opowiadać to dwa razy. Zaczekajmy aż przyjdą dziewczyny - powiedziałam i wciąż przytulałam włoszkę. Camila dziwnie na mnie spojrzała. Jakby się zdziwiła, że mam uczucia. Rozumiem, że mnie nie lubi i ma do tego prawo, ale mogłaby być bardziej dyskretna. Mimo wszystko nie czuję się fajnie, gdy ktoś mnie tak traktuje. Mogłam nie przychodzić... Nie! Muszę w końcu je przekonać, że naprawdę się zmieniłam. Chwilę później do pokoju weszły Naty i Ludmi.
- A co ONA tu robi? - zapytała blondynka, gdy mnie zobaczyła.
- LARA - powiedziała z naciskiem Violetta. - Razem z wami zostaje u mnie na noc. A teraz Fran, mów co się stało.
Opowiedziała nam wszystko po kolei. Żadna z nas nie wiedziała co powiedzieć. 
- Fran, nie przejmuj się - odezwałam się, a Ludmi i Cami zgromiły mnie wzrokiem. Postanowiłam je zignorować. - Zobaczysz, jeszcze będzie dobrze. Daj mu trochę czasu. Na pewno mu przejdzie.
- Dzięki Laro - powiedziała i przytuliła się do mnie.
- To może ja zmienię temat - odezwała się Viola. - Co zrobiłaś z Clari?
- Kto to Clari? - zapytała Naty, a ja i Lara zaczęłyśmy się śmiać jak głupie. Gdy Violetta się trochę opanowała opowiedziała o szczeniaczku i Leonie. Nawet Fran się z niego śmiała. 
- Więc co z nią?
- Diego z nią siedzi.
- Jak go zmusiłaś? - zdziwiła się Violetta.
- Powiedziałam, że jeśli się nią nie zajmie, to nie zbliżę się do niego na bliżej niż metr przez tydzień. 
- Będę musiała wypróbować to na Leonie - zaśmiała się Viola.
- Co na mnie wypróbować? - do pokoju zajrzał blondyn.
- Co ty tu robisz? Miałeś być u Diego.
- Tak, ale u niego siedzi ten szatan z ogonem. Nie chcę żeby znów mi narobił na buty.
- Narobiła. To jest dziewczyna - wtrąciłam się.
- Wiecie co jest najdziwniejsze? Gdy wszedłem do domu, Diego tarzał się razem z tym demonem po podłodze.
Gdy to sobie wyobraziłam spadłam z łózka ze śmiechu. Mój Diego turlający się po dywanie w salonie!
- Ja wam nie przeszkadzam. Idę do Fede - zamknął drzwi.
- A gdzie Tini? - zapytałam.
- Olga kazała jej iść spać. 
Przez następną godzinę plotkowałyśmy, śpiewałyśmy i wygłupiałyśmy się. O 1 w nocy Cami zachciało się gorącej czekolady. Ona, Fran i ja zeszłyśmy do kuchni. Tylko Francesca ze mną rozmawiała, a ja miałam dosyć, że Cami traktuje mnie jak trędowatą. Nawet Naty i Ludmiła już mnie zaakceptowały. 
- Cami... - zaczęłam.
- Cami mówią na mnie przyjaciele - powiedziała oschle.
- Dobrze, Camilo - zaczęłam się denerwować, ale muszę być opanowana, bo znów powiem coś nie tak. - Wiem, że robiłam i mówiłam okropne rzeczy, ale ja się naprawdę zmieniłam. Fran, Ludmi i Naty mi wybaczyły. Leon i Violetta też. Dlaczego ty nie możesz?
- Bo tacy ludzie jak ty się nie zmieniają.
- Cami! - zaczęła Fran.
- Nie, Fran - powiedziałam. Było mi smutno i jakoś straciłam na wszystko ochotę. - Trudno. 
Poszłam na górę i przebrałam się w ubrania.

Violetta
Lara wpadła do pokoju i zaczęła się przebierać. Co się stało w tej kuchni?
- Lara, wychodzisz?
- Tak. Violu, nie chcę psuć wam zabawy - do pokoju weszły Fran i Cami. - Cześć - powiedziała i wyszła.
- Zaczekaj! - krzyknęłam. - Na pewno nie chcesz zostać?
Spojrzała na Cami. 
- Na pewno.
- To zaczekaj na chłopaków. Jest już późno.
Leon i Fede ubrali się i poszli odprowadzić Larę.
- Powiecie mi co się stało?
Fran powiedziała jak było i wszystkie patrzyłyśmy na Cami. Widać było, że jest jej głupio.
- Wiesz, że musisz ją przeprosić? - zapytała Ludmiła.
- Wiem. Jutro w Studio. 
Obejrzałyśmy jeszcze film i poszłyśmy spać.

Leon
Lara całą drogę płakała, ale nie chciała nam powiedzieć o co chodzi. Diego siedział w podwórku z tym okropnym psem. Wolałem nie podchodzić za blisko, bo znów coś by mi zrobił. Pogadaliśmy chwilę z chłopakiem Lary i wróciliśmy do domu. Dziewczyny oglądały jakiś film, a my poszliśmy do pokoju Fede. Powiedział mi o co chodzi z Fran. Szkoda mi go. Pocieszałem go, ale niewiele to dało.Gadaliśmy jeszcze chwilę i poszliśmy spać.

Cami
Dziewczyny już śpią, a ja nie mogę. Cały czas mam wyrzuty sumienia za to, co powiedziałam Larze. Gdyby się nie zmieniła, nie miałaby łez w oczach. Matko, jestem okropna. Muszę do niej zadzwonić. Wzięłam telefon Violi i wyszłam z pokoju. Nie chciałam budzić dziewczyn. Lara odebrała po pierwszym sygnale.
- Viola?
- Nie, Cami. Laro, przepraszam cię. Nie powinnam mówić tego wszystkiego. Naprawdę strasznie mi głupio. Nie zdziwię się jak nie będziesz chciała ze mną rozmawiać. Przepraszam.
- Już dobrze. Dzięki Camila.
- Mów mi Cami.
- Okey. A teraz idź spać. Dobranoc.
- Cześć Lara.
Od razu mi lepiej. Wróciłam do pokoju i zasnęłam bez problemu. Jutro jeszcze raz ją przeproszę.

Następnego dnia
Ludmiła
Gdy się obudziłam, poczułam wspaniały zapach. Spojrzałam na dziewczyny, ale jeszcze spały. A z tego co pamiętam Olga ma dzisiaj wolne. Więc albo to tata Violi, albo Leon i Fede. Mam nadzieję, że nam niczego nie dosypią do śniadania. Choć nie zdziwiłabym się, gdyby zrobili tylko sobie. 
- Dziewczyny wstawajcie! - krzyknęłam.
- Jeszcze pięć minut - powiedziały jednocześnie. 
Zaczęłam je tłuc poduchami. Wszystkie wyglądałyśmy jakbyśmy z godzinę siedziały na wietrze. Nie wiem jak ja rozczeszę te włosy... Po kolei wchodziłyśmy do łazienki i pół godziny później zeszłyśmy na dół. W całym domu świetnie pachniało. Violetta podeszła do Leona i dała mu buziaka na dzień dobry.
- Co tak pachnie?
- Gofry - uśmiechnął się dumnie. - Siadajcie, zaraz wam przyniesiemy.
Po śniadaniu wyszliśmy do szkoły. Fran i Fede zostali trochę z tyłu. Pewnie chcą porozmawiać. 

Federico
- Fran, zanim coś powiesz, to wiedz, że cię kocham - zauważyłem, że ma zaszklone oczy. - Nie płacz. Przemyślałem wszystko i chcę żebyśmy byli przyjaciółmi. Nie mogę być z kimś. kto patrzy tak na innego chłopaka, ale też nie chcę stracić tak wspaniałej osoby jaką jesteś.
- Nie jestem wcale wspaniała. Jestem okropna. Przepraszam Fede - przytuliłem ją. Nie chciałem, żeby była smutna.
- Uśmiechnij się. Dla mnie. I widzisz, od razu lepiej. A teraz chodź, bo się spóźnimy. 
Doszliśmy do Studio na dziesięć minut przed początkiem pierwszej lekcji. Trafiliśmy akurat na moment, w którym Cami przytulała Larę. Wygląda na to, że się pogodziły.
- Zrobię wam zdjęcie - powiedziała Ludmi i wysłała je potem wszystkim.
Poszliśmy na zajęcia, bo Gregorio nie toleruje spóźnień. Wymyślił jakąś kolejną dziwną choreografię i cały czas się darł, że jesteśmy beznadziejni i nie powinniśmy w ogóle chodzić do tej szkoły. Cały Gregorio.

Rozdział 14

Leon
Tak dalej być nie może. Violetta jest moją dziewczyną!
- Leon, dobrze się czujesz?
- Czuję się wspaniale, ale musisz wybrać: albo ja, albo ten pies.
- Ale Leon...
- Violetto!

Violetta
Nie no, nie wierzę... Karze mi wybrać miedzy nim a psem. Lara dosłownie leży na ławce i dusi się ze śmiechu, a mój Leon jest poważny jak nigdy. A może tylko się ze mnie nabija?
- Leon... - zaczęłam i nie mogłam powiedzieć nic więcej. Byłam w szoku. O co mu chodzi?!
- Rozumiem - powiedział. - Pies jest bardziej uroczy - odwrócił się i poszedł.
Czy on ze mną zerwał? Przez psa?! Stałam z otwartą buzią i gapiłam się jak odchodzi...
- No biegnij za nim! - krzyknęła Lara. - Ja popilnuję dzieciaków.
Ocknęłam się i ruszyłam za Leonem. Przy najbliższej okazji muszę go zaprowadzić do psychologa...
- Leon, możemy porozmawiać?
- O czym? - był urażony, słyszałam to w jego głosie.
- O nas. Czy ty się nie naoglądałeś za dużo bajek? A może jesteś chory?
- No tak! Teraz jeszcze jestem nienormalny! Może od razu zamknijcie mnie w pokoju bez okiem i klamek. 
- Leon, czy ty siebie słyszysz?! Jesteś zazdrosny o PSA!
- A myślałaś o tym, że będziesz go musiała wyprowadzać na spacer i karmić? I myć? I nie będziesz miała czasu dla mnie!
- Leoś, dobrze wiesz, że dla ciebie zawsze znajdę czas. A co do twojego ultimatum, to oczywiście, że wybieram ciebie wariacie - uśmiechnęłam się.
- Naprawdę? 
Zbliżyłam się i pocałowałam go tak jak na ławce. I tym razem pies nam nie przeszkodził.
- Taka odpowiedź wystarczy?
- Przepraszam cię Violu - powiedział  i przytulił mnie. Nie mam pojęcia, co mu odbiło, ale mam nadzieję, że to było jednorazowe.
- Mam pewien pomysł...

Lara
- Ale ty jesteś słodziusi! Schrupać cię można - ten psiak jest cudowny. Ciekawe, czy Viola przemówiła Leonowi do rozumu. Co mu odbiło?! Musi zacząć nosić jakieś czapki, bo głowa mu się na słońcu przegrzewa. Albo spadł z motoru i coś mu się przestawiło. Tini i Jorge poszli do sklepu po piłkę. Clari (bo tak nazwałam szczeniaka) nie chce biegać za patykiem. W ogóle jest jakaś leniwa... Idzie Viola i Leon. Trzymają się za ręce. Udało jej się!
- Leon, na urodziny kupię ci czapkę. Albo nie! Załatwię wizytę u specjalisty.
- Tere fere! - pokazał mi język. - Violcia nie pozwoli, prawda?
- Szczerze, to sama się nad tym zastanawiałam - powiedziała, a Leon udał obrażonego. - Jest jeszcze jedna sprawa. Ponieważ Leoś nie zaakceptował tego szczeniaczka, pomyślałam, że może ty być go chciała wziąć...
- Jasne. Słyszysz Clari? Zamieszkasz u cioci Lary! Clari? - gdzie ten pies się podział? Tu jest! O nie! Tylko nie to...
- UDUSZĘ TEGO KUNDLA!!!
- Leon, nie krzycz na nią! - teraz ja wrzasnęłam. - To niechcący...
- NIECHCĄCY?! Chciałem ją pogłaskać i się zaprzyjaźnić, a ona nasikała mi na nowe buty!
Ludzie zaczęli się na nas oglądać, a ja kłóciłam się z Leonem. On nie ma prawa krzyczeć na mojego psa!
- Co się dzieje? - podszedł do nas Diego. Zapomniałam, że się z nim umówiłam. - Lara, dlaczego nie przyszłaś?
- Zajmowałam się psem.
- Zostawiłaś mnie dla psa?!
Teraz kłóciliśmy się we trójkę, a Viola, Tini i Jorge leżeli na trawie ze śmiechu. Dla przeciętnego przechodnia musiało to wyglądać co najmniej dziwnie...

Federico
Siedzę w Resto z Fran, Naty i Maxim. Naty opowiedziała o Larze. Ja nic do niej nie mam. Nie powinna próbować rozwalić Leonetty, ale ostatecznie jej nie wyszło. I Leon z Violą jej wybaczyli. 
- Ja też jej jakoś nie ufam - powiedziała Fran. - Tacy ludzie nie zmieniają się z dnia na dzień. Myślę, że... - nie dokończyła. Powędrowałem za jej wzrokiem. Gapiła się na jakiegoś chłopaka, który wszedł do Resto.
Dlaczego ona tak na niego patrzy?! Spodobał jej się? On też ją zauważył i uśmiechnął się. Do mojej dziewczyny! Chwila. Czy ona się zarumieniła?

Francesca
Ładny jest ten chłopak. I ma śliczny uśmiech. Stop! Fran, przecież masz chłopaka, który cię kocha. I ty jego też kochasz! Spojrzałam na Fede, ale on patrzył morderczym wzrokiem na tego nowego. Czyżby zauważył, że się do mnie uśmiechnął? Musi mu na mnie bardzo zależeć... Wygląda, jakby miał się na niego zaraz rzucić. Poszłam się spakować, bo umówiłam się z Violą na nocowanie. Zapytałam, czy Naty też może przyjść i ostatecznie Ludmi i Cami też przychodzą. Będzie zabawa. I muszę im powiedzieć o tym chłopaku. Maxi i Fede postanowili nas odprowadzić. Poszliśmy do Naty. Jej chłopak powiedział, że możemy iść przodem, a oni nas dogonią. Nawet dobrze się złożyło. Musze porozmawiać z Federico.
- Fede, dlaczego nic nie mówisz?
Cisza.
- Powiedz co się stało. 
Wciąż nic.
- Dobra. Nie chcesz, to nie mów - byłam już zła. Dobrze wie, że tak nie rozwiązuje się problemów.
- Chcesz wiedzieć co się stało? - był wściekły. - Przed chwilą widziałem, jak moja dziewczyna uśmiecha się do obcego chłopaka, którego widzi pierwszy raz na oczy i nie przejmuje się uczuciami JEJ chłopaka. To się stało.
- Jesteś zazdrosny? O nieznajomego chłopaka? - To było dla mnie nie do ogarnięcia.
- Zazdrosny trochę jestem, ale jednak bardziej zraniony. Fran, dobrze wiesz, że cię kocham i zabolało mnie to jak na niego patrzyłaś. Na mnie nigdy tak nie patrzysz...
- Ale Fede, to nie tak.
- A jak?
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Czułam się strasznie. On miał rację. 
- Fran, jesteś pierwszą dziewczyną do której poczułem coś takiego, ale nie mogę być z kimś, kto patrzy w ten sposób na innego chłopaka.
- Do czego zmierzasz? - miałam łzy w oczach. Wiedziałam co zaraz powie. Byliśmy już pod jego domem. 
- Powinniśmy się rozstać - powiedział, otworzył drzwi, przepuścił mnie i poszedł do swojego pokoju. Wiedziałam, że go zraniłam, że to przeze mnie zerwaliśmy. I czułam się z tym okropnie. Już nie mogę tego naprawić. Nawet gdybym próbowała, Federico mi nie wybaczy... 
- Fran, co się stało? - Zapytała Lara, która właśnie weszła do kuchni. Co ona tu robi?! Tylko jej mi tu brakowało... Ale z drugiej strony musiałam się komuś wypłakać. Położyłam głowę na jej ramieniu i po chwili było całe mokre od łez.
- Prze-epraszaam...
- Nic nie szkodzi. Chodź na górę. Zaraz przyjdzie Naty i Ludmiła i wszystko nam opowiesz. 


*********
I znów pies jest jednym z głównych bohaterów XD
Sama się śmiałam, gdy to pisałam. 
Podoba się? :)

czwartek, 29 sierpnia 2013

Rozdział 13

Następnego dnia
Violetta
Z naszych wczorajszych planów nic nie wyszło. Posiedzieliśmy chwilę na ławce, a Tini i Jorge spacerowali. Po chwili przynieśli szczeniaczka. Co oni mają z tymi zwierzakami? 
- Skąd go macie? - zapytał Leon.
- Widzieliśmy jak ktoś wyrzucił jakiś worek z samochodu i on zapiszczał. W sensie ten worek. I Jorge tam podszedł i wyjął pieska. Violu, możemy go zatrzymać?
- Jeśli tata się zgodzi... - uśmiechnęłam się. Spodobał mi się ten piesio. Tini i Jorge poszli po jakąś karmę, a ja rozczulałam się nad zwierzakiem. - Ale ty masz śliczną mordkę! A jaki jesteś uroczy!

Leon
No super. Najpierw Jorge, teraz pies. Kto jeszcze będzie ze mną konkurował o Violettę. Kanarek?! Chociaż trzeba przyznać pyszczek ma śliczny... Nie! Verdas, nie daj się zmanipulować psu. Jemu właśnie o to chodzi. Najpierw jest taki uroczy i słodziutki, a potem liże po twarzy twoją dziewczynę, śpi z nią w jednym łóżku, ona wyprowadza go na spacer i nie ma czasu dla ciebie.
- Ej, robię się zazdrosny...
- O psiaka? - zaśmiała się Viola.
- Mnie tak po głowie nie głaszczesz.
- No chodź tu - powiedziała i pocałowała mnie delikatnie.
- Czemu tak krótko? - udałem obrażonego, a Violetta położyła rękę na moim karku i wpiła się w moje usta. Tak jeszcze nigdy mnie nie całowała. Wplątałem rękę w jej miękkie włosy i jeszcze bardziej pogłębiłem pocałunek. Wiedziałem, ze jej się podoba. Zaczęła delikatnie drżeć. I wtedy...
- Hau!! Hau!! HAU!!!!
- No co?! - warknąłem. 
- Leon, warczysz na psa?
Zignorowałem pytanie Violi. Byłem wściekły. Pies popsuł taki pocałunek! 
- I czego szczekasz? Zaraz dostaniesz jeść. Po co ten raban? Nie widzisz, że jesteśmy zajęci?!
- Leoś, to jest zwierzę - wyjaśniła mi Viola, jakbym nie ogarniał.
- Wiem.
- On nie rozumie co mówisz skarbie.
Nic nie powiedziałem, tylko spojrzałem na psiaka. 
- Niech cię nauczy hiszpańskiego - usiadłem z założonymi rękami.

Violetta
Mój chłopak jest zazdrosny o psa. Muszę mu jakoś poprawić humor. Tini i Jorge wrócili z karmą i zajęli się zwierzakiem. Zobaczyłam Larę idącą w stronę Resto. Ona też nas zobaczyła i pomachała. Chwilę się wahała, ale w końcu do nas podeszła.
- A co to za piękna istota?
- Jestem Leon. Pamiętasz?
- Ale ja o psie mówiłam - spojrzała na Leona jak na wariata.
- No tak. Jak jest pies, to o Leonie już nikt nie pamięta - powiedział i wstał. Zaczął chodzić bez celu po alejkach.
- A jemu co? Za długo na słońcu siedział?
- Jest zazdrosny.
- O psa?
- Dziwne, nie?
Zaczęłyśmy plotkować. Zaprosiłam ją do siebie na nocowanie. Będziemy we trzy, bo Tini nie odpuści. Lara powiedziała, że wróciła do Diego. Cieszę się, że są razem. Tak powinno być. Ona ma jego, a ja Leona. Powiedziałam, że Fede był na randce z Fran.
- To teraz trzeba spiknąć Ludmiłę i Tomasa. A Cami kogoś ma?
- Od tygodnia chodzi z Broduey'em, ale mówi, że on nadal traktuje ją bardziej jak przyjaciółkę. Trzeba coś... Ty mnie słuchasz w ogóle?
- Widzisz to, co ja? - Wskazała palcem w prawo.

Naty
Tak się cieszę, że podobam się Maxiemu. Od dawna chciałam jakoś do niego zagadać, ale nie miałam odwagi. Chwila, czy tam nie siedzi Violetta z Larą? Czyżby znów chciała zniszczyć jej związek z Leonem? Niby ich przeprosiła, ale ja jej i tak nie ufam. Z zadumy wyrwał mnie głos mojego Romeo.
- Masz ochotę na koktail?
- Z tobą zawsze - wziął mnie za rękę i poszliśmy do Resto. Tam dosiedliśmy się do Fran i Fede. Oni chyba są razem... Fajnie! Pasują do siebie. I Francesca będzie mogła zapomnieć o Tomasie.

Violetta
- Chyba mamy nową parę w Studio - uśmiechnęłam się. Pasują do siebie. Maxi od dawna podobał się Naty. 
- Hm... Jak by ich tu nazwać - mówiła sama do siebie Lara. - Już wiem! Będziemy na nich mówić Naxi.
- Ty też? - spojrzała na mnie pytająco. Opowiedziałam jej historię Jortini. - A ja i Leon to Leonetta.
- To dobre jest...
- Ty i Diego możecie być... Diara - uśmiechnęłam się. - A Cami i Brosuey?
- Hm... Bromila - wymyśliłyśmy też Franerico i Tomilę. Dawno się tak nie śmiałam. Dobrze, że między mną i Larą już wszystko gra. A teraz najważniejsze pytanie. Gdzie mój Leon? 
- Violetto, musisz wybrać - usłyszałam za sobą znajomy głos.


********
Nie wiem skąd mi się wzięło to z tym psem, 
ale myślę, że fajnie wyszło XD
Wena powróciła i cieszę się z tego :)
Podoba się?
Piszcie szczerze :)

Wracam :)

Postanowiłam nie rezygnować z tego bloga. Przeczytam to, co już napisałam i spróbuję dodać kolejny rozdział jeszcze dzisiaj :)
Mam nadzieję, że mi wyjdzie.
Do następnego posta :*

wtorek, 27 sierpnia 2013

Informacja

Więc tak...
Starałam się wymyślić coś na tego bloga, ale mi nie wychodzi. No... Mam pomysły, ale one nie pasują do tej historii. I nie wiem, co robić! 
Prosicie mnie, żebym nie zawieszała tego bloga, ale nie wiem, co pisać. Nie mogłam przez to spać i w kółko słuchałam tego:
Uwielbiam te piosenkę, ale nie o tym chciałam.
Poza tym jest jeszcze szkoła. Nie wiem, czy dam redę prowadzić trzy blogi. I od razu uprzedzam, że od 3 września rozdziały będą się pojawiały tylko w weekendy. Jednak druga klasa liceum to nie przelewki, a mam już podręczniki i wiem, co mnie czeka T.T

I najważniejsze: co mam robić?
Mam kilka opcji:
1. próbować pisać dalej (ale wątpię, żeby wypaliła)
2. zacząć pisać nowego bloga z inną historią (myślałam o Jortini)
3. usunąć tego bloga i prowadzić tylko En Mi Mundo i Voy Por Ti
4. zawiesić bloga na... tydzień i wtedy podjąć decyzję.

Tak więc za moment umieszczę ankietę. Możecie też pisać komentarze. Zależy mi na waszym zdaniu, ale ja osobiście zastanawiam się nad 2 i 3.
Kocham Was <3

niedziela, 25 sierpnia 2013

Rozdział 12

Violetta
Miałam rację! W nocy przyśnił mi się Leoś bez koszulki. W sumie mi to nie przeszkadzało... Idę na śniadanie. Ciekawe co dzisiaj wymyśli moja kuzynka...
- Dzień dobry.
- Cześć Violu. Przychodzą dzisiaj Jorge i Leon?
- Nie wiem. A masz pomysł, co byśmy robili?
- Myślałam o wycieczce do zoo, a potem seans filmowy u nas.
Skąd ona bierze te pomysły? 
- Okey. Już dzwonię do Leona.
Rozmawiałam z nim z dziesięć minut...
- Leoś, Tini chce z tobą porozmawiać.
- Cześć Leon!
- Hej mała. O co chodzi?
- Jest Jorge obok ciebie?
- Przykro mi, ale jeszcze śpi. Powiem mu, że dzwoniłaś.
- Dzięki. Pa!
- Cześć.

Leon
Czy to możliwe, że się zakochali? To przecież jeszcze dzieci. Chwila. Właśnie myślę tak, jakbym był ojcem któregoś z nich. Są młodzi, to tylko zauroczenie. I znów to sobie tłumaczę! Verdas, ogarnij się. Poszedłem do łazienki, bo Jorge siedzi tam dwa razy dłużej ode mnie. Układałem sobie włosy, gdy usłyszałem walenie w drzwi.
- Leon! Wyłaź! Teraz moja kolej! - usłyszałem głosik moje braciszka. Co się stało z tym fajnym dzieciekiem, którym był wczoraj???
- Już. 
Wbiegł do łazienki jak torpeda i zamknął się.
- A właśnie! Mam ci przekazać, że Tini dzwoniła.
Otworzyły się drzwi.
- I co jej powiedziałeś?
- Że jeszcze śpisz.
- Nie mogłeś mnie obudzić?!
- Pewnie sama chciała ci powiedzieć, że dzisiaj idziemy do zoo, a potem do niej na film. Ogarniaj się, bo zaraz musimy iść do sklepu.
Spojrzał na mnie zdziwiony.
- Chcesz iść na randkę i nie dać dziewczynie kwiatów?
Dziesięć minut później siedział już ubrany i wypsiukany moimi perfumami. Młodszy brat mnie kopiuje! Założył białą koszulkę i na to niebieską koszulę w kratkę, ciemne spodnie i trampki. Ja byłem ubrany dokładnie tak samo. Viola będzie miała ubaw. Nakarmiliśmy jeszcze Jortini. Polubiłem tego kota. Może kupię Violi pieska i nazwiemy go Leonetta. To w sumie nie głupie... Poszliśmy do kwiaciarni. Ja kupiłem czerwone róże, a Jorge tulipany. Drzwi otworzył nam tata Violetty.
- Dzień dobry panie Castillo.
- German, dzień dobry Leonie, Jorge. przyszliście do dziewczyn? 
- Tak - odpowiedzieliśmy razem.
- To jeszcze musicie poczekać - zaśmiał się. 
Weszliśmy do salonu i zobaczyliśmy Fede tłumaczącego Jade, że nie może mieć w salonie ogrodu zimowego. Wyglądał jakby był na skraju wyczerpania nerwowego.
- Ale tu nie ma światła!
- Fede, po co mi światło? Ja chcę ogród, a nie solarium. Poza tym można włączyć lampę.
- Jade, żeby kwiaty rosły, potrzebne jest światło słoneczne.
- Ale dlaczego? To by znaczyło, że w nocy wszystkie kwiaty więdną! Co za głupoty próbujesz mi wcisnąć?!
- Leon, ona tak zawsze? - szepnął do mnie rozbawiony Jorge.
- Obawiam się, że tak. 
Chcieliśmy posłuchać, jak ta rozmowa się dalej potoczy, ale dziewczyny zeszły do salonu.
- Tylko nie wróćcie za późno.
- Dobrze wujku.

Federico
Nie wytrzymam z nią! Nie wytrzymam! Już miałem wziąć wazon ze stołu i nim rzucić, ale się powstrzymałem. Ledwo. Gdzie German znalazł tak tępą dziewczynę? I jak tak długo z nią wytrzymuje?!
- Och, dosyć już o tym ogrodzie - uratował mnie. - Może zajmiesz się tym przyjęciem charytatywnym?
- Tak, tak, tak. Dziękuję kochanie, że mi przypomniałeś. Muszę zadzwonić do...
Wyszedłem z pokoju. Nie chcę jej pomagać, bo znów trzeba będzie jej coś tłumaczyć... Postanowiłem odwiedzić Maxiego. 

Violetta
Wracając z zoo, Tini zobaczyła plac zabaw i zaciągnęła nas tam siłą. Skąd oni maja tyle energii? Usiadłam z Leonem na ławce i zaczęliśmy zastanawiać się jaki film obejrzymy. Tini zrobiła nam zdjęcie
Zaczęłam się śmiać z żartu Leosia, gdy na kolanach usiadła mu wysoka blondynka i pocałowała go. Mojego Leona!
- Cześć skarbie. Stęskniłeś się za mną?
- Leon...
- Violu to nie tak...
- A jak? Kto to?
- Jestem Stephie. Dziewczyna Leona. Nie powiedział ci?
- Tini idziemy - chciała zaprotestować, ale po chwili zrozumiała o co chodzi.
Całą drogę się nie odzywała. Ja też nie. Myślałam o nas. Jak on mógł mi to zrobić? Dlaczego mi to zrobił? Przecież mówi, że mnie kocha... Kłamał? Dlaczego? W domu od razu pobiegłam do swojego pokoju. Po chwili weszła Tini i tata. Musiała mu powiedzieć, co się stało, bo tylko mnie przytulił. 
- Nie płacz kochanie. Nie warto.
Zadzwonił mój telefon. 
- To Leon - powiedziała Tini. - Ja odbiorę.

Tini
- Halo?
- Violetta?
- Jorge?
- Tak. Jest obok ciebie Viola?
- Jest, ale nie chce teraz rozmawiać.
- A mogę ci wyjaśnić o co chodzi?
- Okey.
- Stephie to była dziewczyna Leona. Chodzili ze sobą w zeszłym roku, ale jej chodziło tylko o prezenty. Leon zobaczył jak całuje się z innym chłopakiem i zerwał z nią. Nie wiem dlaczego wróciła, ale oni nie są już parą.
- To dlaczego ją pocałował?
- Ona pocałowała jego. Mam plan. Zabierz Violettę do parku na ławkę przy fontannie, a ja wezmę Leona.
- Okey. Pa.
- Cześć.
- Violu, może pójdziemy na spacer? 
- No nie wiem Tini...
- Idź - odezwał się wujek. - Świeże powietrze dobrze ci zrobi.

Maxi
Jestem z Fede na meczu. Dobrze, że mnie wyciągnął, bo myślałem że zwariuję w domu. Przyjechały siostry mamy z córkami. Masakra. Same dziewczyny w domu, bo ojciec pojechał na jakąś delegację. Po meczu planujemy iść do niego. Poszedłbym do Naty, ale ona spotyka się dzisiaj z Fran. Znowu. O czym one tyle gadają?

Violetta
Tini zaciągnęła mnie do parku. Prowadziła mnie w stronę ławki, na której Leon mnie pocałował. Gdy byłyśmy na miejscu zobaczyłam chłopaka zakrywającego twarz. To Leon. Czy on płacze?
- Zanim tam pójdziesz, powiem ci to, co powiedział mi Jorge. 
- To prawda?
- A czy Jorge zrobił kiedyś coś miłego dla Leona?
Miała rację. Dlaczego nie dałam mu tego wyjaśnić? Podeszłam do niego i usiadłam. Nie zauważył mnie. Położyłam mu rękę na ramieniu. Podniósł głowę. Miał czerwone oczy. Płakał przeze mnie. 
- Violu, ja mog....
- Cii. Już wszystko wiem. Przepraszam, że nie dałam ci tego wyjaśnić.
- A ja przepraszam, że nie powiedziałem ci wcześniej.
Przytuliliśmy się do siebie. 
- Musimy teraz uważać na Stephie.



********
Zastanawiam się czy nie zawiesić tego bloga...
Jakoś nie mam pomysłów.
I zapraszam na mojego trzeciego bloga

http://vilu-y-leon-4ever.blogspot.com/

sobota, 24 sierpnia 2013

Rozdział 11

Jej! Znalazłam chwilkę, żeby to napisać. Nie jest takie, jakbym chciała, bo cały czas słyszę "Kiedy skończysz?" "Pobawi się z nami!" "Hania, no chodź już!",  ale jest!  Na drugim blogu rozdział postaram się dodać wieczorem. Kocham was <3





Violetta
- Cześć mała - uściskałam kuzynkę. - Na co masz ochotę?
- Na nic...
- Ej, dlaczego jesteś taka smutna?
- Bo tata mi obiecał, że pójdzie ze mną do wesołego miasteczka, a potem powiedział, że ma wyjazd i będę u was przez tydzień... - w tym momencie się rozpłakała.
- Tini, mi tata też obiecywał wiele, a potem wyjeżdżał. Ale ja nie miałam takiej kuzynki jaką ty masz - uśmiechnęłam się. - Jutro zabiorę cię do wesołego miasteczka.
- Obiecujesz?
- Tak. I dotrzymam obietnicy.
- Dzięki Violu. Pobawimy się w supergwiazdy? 
- Czytasz mi w myślach.
Przez dwie godziny śpiewałyśmy do pluszaków, a potem przebierałyśmy się w moje ubrania i robiłyśmy sobie zdjęcia. Tini usnęła od razu. Poszłam do siebie i zadzwoniłam do Leona powiedzieć o jutrzejszych planach. Ucieszył się chyba nawet bardziej od Tini, gdy usłyszał o wesołym miasteczku. Powiedział, że przyjdzie po nas o 11. Zaproponowałam, żeby wziął ze sobą Jorge i usłyszałam krzyk w słuchawce: "Czyś ty zwariowała?! W życiu nie zabiorę tego diabła ze sobą!!". Nie rozumiem o co mu chodzi. No może jego brat jest nieznośny, ale to jednak brat. Powiedziałam mu co myślę. Po pięciu minutach się zgodził. 

Następnego dnia
Tini
- Idę do wesołego miasteczka! Idę do wesołego miasteczka! Viola idzie ze mną do wesołego miasteczka!
- Tini, spokojnie. Zaraz pójdziemy. Czekamy jeszcze na Leona i Jorge.
- Który z nich to twój chłopak?
- Leon.
- A kochasz go? - Twarz mojej kuzynki była rozmarzona. - Viola!
- Co?
- Kochasz go?
- Najbardziej na świecie.
Zrobiło mi się smutno.
- Bardziej niż mnie?
- Nie. Kocham was tak samo - przytuliła mnie.
- Przyszli już! - otworzyłam drzwi i zobaczyłam dwóch chłopaków. Byli do siebie podobni. I obaj bardzo ładni. 
- Cześć! Jestem Tini.
- Hej. Jestem Leon, a to tu jest moim bratem. Ma na imię Jorge.
- Miło was poznać. 
- Cześć Leoś - powiedziała Viola i pocałowała chłopaka. Też bym chciała znaleźć kiedyś takiego kogoś jak Leon. 
- To idziemy? - zapytał Jorge. 

Leon
Dziwne... Jorge prawie wcale się nie odzywa. To do niego nie podobne...
- Jorge, dobrze się czujesz?
- Tak... Nie... Leon, ona mi się podoba.
- Człowieku macie po 11 lat!
- No tak, a ale ona jest ładna...
- To wygraj dla niej pluszaka - nigdy bym nie pomyślał, że będę mu doradzał w sprawach sercowych.
- Dzięki Leon - przybił mi żółwia. Co mu jest?!
- Mówiłam, że nie będzie tak źle. O co mu chodzi? - zapytała Violetta.
- Podoba mu się twoja kuzynka - powiedziałem jej wszystko, a ona tylko się zaśmiała. 
- Wiesz, że on też jej się podoba. I ty w sumie też.
- Ja?
- Spytała się, czy Jorge jak dorośnie też będzie taki przystojny jak ty.
- I co powiedziałaś?
- Że tak. Jesteście do siebie bardzo podobni.
- Violuś, on nigdy nie będzie taki jak ja. Leon jest jedyny, niepowtarzalny, idealny i...
- Skromny?
- Tak - uśmiechnąłem się. - No chodź tu do mnie - pocałowałem ją. - Pominęłaś najważniejsze.
- A co to?
- Leon ma najwspanialszą, najpiękniejszą, najcudowniejszą pod słońcem...
- Klatę? - zaśmiała się.
- Chodziło mi o ciebie, głuptasie. Ale klatę też mam niezłą. Pokazać? - zacząłem podnosić koszulkę.
- Wierzę ci na słowo.
- Nie chcesz zobaczyć?
- Może w domu - zrobiłem smutne oczy. - Leon, tu jest pełno ludzi. I Jorge i Tini.
- Niech ci będzie, ale w domu już się nie wymigasz - wziąłem ją na ręce. - Wiesz, chyba schudłaś - walnęła mnie ręką w głowę.
- Ani słowa. 

Violetta
Normalnie krzyczałabym żeby mnie postawił, ale nie przeszkadzało mi to, że mnie niesie. I cały czas myślałam o jego klacie... Po co z tym wyskakiwałam? Wplątałam się we własną pułapkę. Z wielkim wysiłkiem pomyślałam, żeby nie podnosił koszulki. Byliśmy już na miejscu. Tini zażyczyła sobie diabelski młyn. Leon i Jorge poszli po bilety, a ja i kuzynka po watę cukrową. Chwilę później jechaliśmy już do góry. 
- Violu, następnym razem usiądziesz z Leonem, a ja z Jorge.
- Na pewno?
- Tak. Będzie fajniej. 
- Okey.
Potem poszliśmy na rollercoster. Odpoczęliśmy chwilę. Później Tini i Jorge poszli na gokarty, a ja i Leon czekaliśmy na nich. Zauważyłam fajną ścinę z napisem All U Need Is Love. Leon zrobił mi tam zdjęcia.


Gdy szliśmy na karuzelę, Leon i Jorge znikli nam z oczu. Pewnie poszli po popcorn. Czekałyśmy na nich pięć minut, ale zamiast przekąski nieśli... Miśki. Leon dał mi różowego misia z serduszkiem i napisem Te Quiero i pocałował namiętnie. To już drugi pluszak. Gdy spojrzeliśmy na naszych podopiecznych, zobaczyliśmy jak Jorge daje Tini niebieskiego misia i całuje ją w policzek. Jakie to słodkie... Tini się zrumieniła i powiedziała ciche "Dziękuję".

Leon
Nie wierzę! Jorge się rumieni przy dziewczynie! Tego jeszcze nie widziałem...

W tym samym czasie.
Francesca
- Fede, gdzie ty mnie prowadzisz?
- Niespodzianka.
Pięć minut później zatrzymaliśmy się na prześlicznej łące. Federico wyjął z krzaków kosz piknikowy i koc.
- To dla mnie?
- A dla kogo? - uśmiechnął się uroczo.
Usiedliśmy i zaczęliśmy rozpakowywać jedzenie. Były owoce, kanapki, woda i sok i mój ulubiony deser - tirami su. 
- Skąd wiedziałeś?
- Przeczucie.
- Viola ci powiedziała?
- Tak. I wiem też, że masz uczulenie na banany.
- Jesteś kochany. 
Siedzieliśmy i zajadaliśmy się, gdy Fede na chwilę gdzieś poszedł. Wrócił z gitarą i zaczął grać Dile Que Si. Gdy skończył podeszłam do niego i pocałowałam. Zrobiliśmy sobie zdjęcie.

 Okazało się, że to nie koniec niespodzianek. Dał mi tez moje ulubione kwiaty. Nie wiem skąd je wziął. Jest niesamowity! Zebraliśmy się i chciałam iść w stronę domu, ale wziął mnie za rękę i pociągnął w drugą stronę. 
- Viola powiedziała, że lubisz konie...
- Nawet bardzo - całą drogę patrzyłam na Fede. Dopiero teraz spojrzałam przed siebie i zobaczyłam stadninę.
- Fede... - nie powiedziałam nic innego, tylko rzuciłam mu się na szyję.
Chwilę później już siedziałam na koniu, a mój chłopak robił mi zdjęcia





Leon
- Czas wracać - powiedziała Viola. Dołączyłem do protestów dzieciaków. Chciałem się jeszcze pobawić... - Jak grzecznie pójdziecie, to kupię wam lody. 
Zgodziliśmy się od razu, ale postanowiłem, ze to ja postawię deser. Moja dziewczyna nie będzie mi kupowała lodów. Poszliśmy do najlepszej lodziarni. Jorge pociągnął mnie na stronę.
- Leon, chcę kupić Tini lody, ale nie mam kasy...
- Masz. I nie mów, że to ode mnie.
- Dzięki.
Viola i Tini usiadły w fotelach. 
- Na co masz ochotę? - Jorge zapytał Tini.
- Hm... Na kiwi i tofi.
Jorge podszedł do lady.
- Dwa razy kiwi i tofi - powiedział do sprzedawcy. Tan tylko się uśmiechnął i do jednego z lodów włożył wafelek w kształcie serca. Jorge dał loda Tini, a ona się zrumieniła.
- A moja księżniczka na co ma ochotę?
- Hm... Może czekolada i malina.
- Już się robi. 
Do mojego zmówienia sprzedawca też włożył wafelek. Wyszliśmy z lodziarni i poszliśmy do parku. Usiadłem z Violą na ławce, a Jorge i Tini spacerowali. W pewnym momencie mój brat wziął ją za rękę. Ona tylko się uśmiechnęła. Niesamowite są te dzieciaki. Szli dalej alejką i zniknęli nam z oczu.
- Uroczy są, prawda?
- Oj tak - przytaknąłem. - Nigdy bym nie pomyślał, że Jorge umie się tak zachowywać.
- Dość o nich - spojrzałem na nią. - Pocałuj mnie Leon.
Zrobiłem o co prosiła z największą przyjemnością. 
- Kocham cię.
- Ja ciebie też.
Pocałowaliśmy się jeszcze raz, ale tym razem dłużej. Viola wplotła palce w moje włosy, a ja przyciągnąłem ją bliżej mnie.
- Em... Przeszkadzamy wam? - usłyszałem. Spojrzeliśmy zmieszani na Tini i Jorge. Ładny przykład im dajemy, nie ma co...
- Co tam trzymasz? - zapytała Viola?
- To kotek. Jorge go zobaczył, jak leżał pod drzewem. Kot, nie Jorge. Możemy go zabrać? Wygląda źle i jest bezdomny.
- Pokaż go - powiedziałem i położyłem na ławce. - Ma złamaną łapę. Zabierzemy go do weterynarza, a potem zobaczymy.
Godzinę później kot leżał w moim ulubionym fotelu, a Tini i Jorge zastanawiali się nad imieniem.
- Może Mruczek?
- A jeśli to dziewczyna? Leon, to chłopak czy dziewczyna? - zapytała Tini.
- Chłopak - odpowiedziałem, a Viola spojrzała się na mnie. - Weterynarz mi powiedział - wyjaśniłem.
- Już myślałam, że masz jakąś super moc - zaśmiała się.
- Mam.
- A jaką?
- Świetnie całuję. Zademonstrować? - pocałowałem ją. - A jeśli mowa o demonstracji. Mam ci pokazać moją klatę.
Zdjąłem koszulkę, a Viola zrobiła mi zdjęcie
Violetta
No świetnie. Teraz będzie mi się śniła po nocach. Ale miał rację, jest niezła. 
- Ubierz się już. Najpierw paradujesz bez koszulki, a potem się dziwisz, że brat dziwny - zaśmiałam się.
Zdążył się ubrać, gdy do kuchni weszli Jorge i Tini. 
- Już wiemy, jak będzie miał na imię nasz kot - powiedział dumny chłopak. - Jortini.
- To połączenie naszych imion - powiedziała Tini. - Wam też wymyśliliśmy ksywkę.
- Jaką? - zapytał Leon.
- Leonetta - powiedzieli razem.




********
Myślę, że jest dość długi...
Podoba się?
Mi jakoś średnio...

piątek, 23 sierpnia 2013

LBA

Bardzo dziękuję Kathrinie za nominację do Liebster Blog Award. To pierwsza nominacja tego bloga. Cieszę się, że ktoś to czyta :)

Co to jest LBA?

,,Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za “dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów  więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.”


To przejdę do odpowiedzi:

1. Ile masz zwierząt?
- Dwa pieski.
2. Jak masz na imię?
- Hania 
3. Ulubiona postać z serialu Violetta?
- Oczywiście Violetta i Leon i jeszcze Diego i Fran.
4. Do której idziesz teraz klasy?
- Do drugiej liceum, bo poszłam rok wcześniej do szkoły XD Rodzice mnie w domu nie chcieli T.T
5. Czym się interesujesz?
- Głównie muzyką i książkami
6. Masz rodzeństwo?
- Dwóch młodszych braci.
7. Ile piszesz blogów?
- Dwa. I zapraszam na oba :)
8. Co wychodzi ci najlepiej?
- Nie mam pojęcia... Chyba rysowanie...
9. Czego się boisz?
- Panicznie boję się pająków. Brr...
10. Skąd czerpiesz źródła dotyczące serialu?
- Z innych blogów :)
11. Czy uprawiasz jakiś sport?
- Gram w siatkówkę :)


Nominacje:



Pytania:
1. Ile masz lat?
2. Jak masz na imię?
3. Masz rodzeństwo?
4. Jaki przedmiot w szkole lubisz najbardziej?
5. Ulubiona piosenka z Violetty?
6. Co jest twoją pasją?
7. Leonetta czy Dieletta?
8. Jakie języki znasz?
9. Ulubiony film?
10. Ulubiony serial na stacji Nickelodeon?
11. Ulubiony kolor?

Rozdział 10

Violetta
- Fede! Co ty tu robisz? Mieliście wrócić jutro! - krzyknęłam i rzuciłam mu się na szyję.
- Wiem, ale jak Maxi usłyszał, że masz urodziny, kazał mi się spakować i jesteśmy.
- Dziękuję Maxi - przytuliłam chłopaka.
- Nie ma za co. Wszystkiego najlepszego! 
I znów  zaczęliśmy się bawić. Potem przebraliśmy się i poszłam do domu z Federico i Leonem. Najlepsze 19 urodziny na świecie! Zaśmiałam się.
- O co chodzi? - zapytał Leon.
- Zdałam sobie sprawę, że jestem z was najstarsza.
- Fakt. Ja mam urodziny za miesiąc - powiedział Fede.
- Ja za tydzień, ale i tak nie powinienem spotykać się z taką staruchą.
- Najpierw jestem ciężka, a teraz jeszcze stara?!
- Violuś, ja żartowałem.
- Nie Violusiaj mu tu! Sama trafię do domu - przyspieszyłam kroku. Wiem, że żartował, ale niech sobie nie myśli, że będę go za to przytulała.

Federico
Znają się jakiś tydzień, a już zachowują się jak stare małżeństwo.
- No teraz to sobie nagrabiłeś...
- I co mam zrobić? Przecież nie mówiłem tego poważnie.
- Wiem. I Viola też wie, ale i tak musisz coś wymyślić. Jest strasznie uparta.
- Chyba mam pomysł - podszedł do klauna z balonami. Brr... Klaun. Nie lubię klaunów. Potem dał mi balonik w kształcie serca z napisem Te Quiero i wszedł do sklepu. Wrócił z czekoladkami i pluszowym misiem. 
- Masz gitarę w pokoju?
- Jasne, że tak.
- To idziemy do ciebie.
Już wiedziałem jaki plan ma Leon. Na szczęście Viola była u siebie i coś mamrotała pod nosem.
- Zagraj Te Esperare. - zacząłem grać, a Leon śpiewać. Zagrałby sam, ale trzymał balona, misia i czekoladki. Po chwili z pokoju wyszła Violetta. Na jej twarzy malował się szok, a potem radość i miłość. Muszę zrobić podobną niespodziankę dla Fran...
- Och, Leoś... - rzuciła mu się na szyję. 

- Proszę i przepraszam.
- Ja też cię przepraszam... - wzięła prezenty, poszliśmy do salonu i zaczęliśmy jeść czekoladki. Były przepyszne. Sam mógłbym zjeść całe pudełko. Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Poszedłem otworzyć, a tam stała mama Leona i Jorge. Ale będzie zabawa!
- Dobry wieczór pani Verdas. Cześć Jorge.
- Jest tu Leon?
- Tak. Już wołam.

Leon
- Mamo, co ja zrobiłem, że zasłużyłem sobie na taką karę?
- Wyjeżdżamy, a ciotka Mel nie czuję się najlepiej. Poza tym jesteś jego bratem i to twój obowiązek.
- Mi też ten układ nie pasuje - powiedział Jorge i wszedł do domu. Długo tu nie posiedzi...
- Leon, wiem, że mogę ci ufać - nienawidzę, gdy to mówi. - Kocham cię.
- Ja ciebie też mamo.
Gdy wszedłem do salonu zobaczyłem Jorge trzymającego Violę z rękę.
- I jak sobie radzisz?
- Wiesz... Twoja wizyta tego nie ułatwia, ale daję radę - powiedziała hamując śmiech. Fede nawet nie próbował. Leżał na podłodze i trzymał się za brzuch. Wziąłem Jorge na ręce i zaniosłem na drugi koniec pokoju.
- Łapy precz od mojej dziewczyny. Ile razy mam powtarzać?
- A może niech sama wybierze?
- Ty się bałeś ją pocałować!
- Cykora masz?!
Zaczęliśmy się ścigać kto pierwszy usiądzie obok Violetty. Nie sądziłem, że moim konkurentem będzie jedenastolatek... Oczywiście ja wygrałem. Jorge usiadł na przeciwko niej.
- Ja tak nie mogę! Violetto, musisz wybrać - powiedział. - Albo to - pokazał na mnie z dziwną miną - albo ja...
- Jorge... To trudna decyzja, ale... Wybieram Leona.
- Dlaczego?!
- Jestem wyższy, inteligentniejszy, starszy, zabawniejszy, przystojniejszy...
- Skromniejszy - wtrąciła Viola.
- To też. I jeszcze bardziej romantyczny, wysportowany, kreatywny... No wszystko bardziej niż ty.
Jorge tylko pokazał mi język.
- Zbieramy się młody.
Gdy wychodziliśmy potknąłem się o schodek, a Viola zaśmiała się i pocałowała delikatnie. Chciałem to przedłużyć, ale Jorge tu cały czas był. 
- On się potyka, a ty go całujesz... I odrzuciłaś TO - zaczął wskazywać na swoją twarz. - Chyba masz coś z głową...
- Nie waz się tak mówić o Violi. Bardzo dobrze zrobiła.
I wtedy przyjechał tata Violetty.
- Witajcie Leon, Jorge, Federico, córciu. 
- Cześć tato.
- Dobry wieczór.
- Violu, wujek Pablo wyjeżdża na miesiąc i jego córka Tini zamieszka z nami.
- Super!
Z samochodu wyszła dziewczynka ubrana na różowo i usłyszałem brata:
- Zakochałem się. - przynajmniej odczepi się od Violi. Złapałem go za tył koszulki, bo już chciał do niej podejść.
- Nie! Idziemy do domu. Dobranoc.
- Cześć Leon. - powiedzieli wszyscy.




*********
Krótki i nudny...
Wieczorem postaram się dodać fajniejszy :)

czwartek, 22 sierpnia 2013

Rozdział 9

Leon 
Śmiałem się razem z Diego, gdy zobaczyłem, że Violetta upada. Podbiegłem do niej. To przecież tylko 4 schodki. Nie mogło jej się nic stać...
- Viola? Violuś, otwórz oczy! Diego, idź po wodę. Violetto? Zemdlała. Diego, przyjechałeś samochodem?
- Tak.
- To dobrze.

Violetta
Martwi się o mnie. Może trochę przesadziłam... Nie! Należało mu się. I Diego też.
- Zawieziemy ją do szpitala - usłyszałam Leona.
- Ale po co? - zapytałam.
- Viola?
- Nie, śpiąca królewna - otworzyłam oczy.
- Ty to zrobiłaś celowo? A jakby coś ci się stało?!
- Ze schodów spadłam przez przypadek i po prostu wykorzystałam sytuację - uśmiechnęłam się. - Macie za swoje.
- Violu, to nie to samo - powiedział Diego.
- Owszem to samo. A teraz pomóżcie mi wstać i ani słowa, że jestem ciężka, bo wymyślę coś innego - zagroziłam, a oni się zaśmiali. Usiedliśmy z powrotem na sofie.
- Właściwie, to jaki jest cel twojej wizyty? - zwróciłam się do Diego.
- Chciałem pogadać z Leonem o pewnej sprawie. Ktoś puka do drzwi....
Leon poszedł otworzyć, a do środka weszła Ludmiła i Naty.
- Cześć Violu! Co si się stało w kostkę?
- Ktoś bardzo ciężki mi ją zmiażdżył. 
- I kto komu wypomina wagę? - odezwał się Leon.
- Zanieś mnie do pokoju. I ani słowa!
Posłusznie zrobił o co prosiłam i zaczęłam gadać z dziewczynami. 
- Przyniosłyśmy sukienki, które na nas nie pasują i pomyślałyśmy, że może na ciebie któraś będzie dobra - powiedziała Naty.
- Nie musiałyście!
- Nie gadaj, tylko przymierzaj. 
- Ta błękitna leży idealnie! - zawołała Ludmi. - Ojej! To już 19! Musimy lecieć, a sukienka jest twoja - uśmiechnęła się i razem z Naty wyszły z pokoju.
Dziwne... Tę sukienkę kupiła wczoraj Cami na naszych zakupach... O co chodzi?

Ludmiła
- Myślisz, że coś podejrzewa?
- Na pewno jest zdezorientowana. Gdzie widziałaś ten sklep z kostiumami? 
- O tam. Lu, a czy nie jest nam potrzebna jeszcze Cami? Powinna przymierzyć kostiumy. Po to cała ta akcja!
- No tak! Naty, jak dobrze, że mam tu ciebie - zawołałam i przytuliłam się do niej.
Poszłyśmy po Cami, a potem do sklepu. Violetta będzie zachwycona!

W tym samym czasie
Diego
- Dziewczyny organizują Violi imprezę niespodziankę w Resto z okazji urodzin. Fran wymyśliła, że to ma być taki bal kostiumowy czy coś. No i musisz wybrać sobie kostium, zanieść go do Resto, a potem sprowadzić tam Violę tak, żeby niczego nie podejrzewała. 
- Okey. Nie ma sprawy. 
- Muszę już lecieć. Do jutra.
- Cześć Diego.
Mam nadzieję, że Leonowi się uda. Wystarczy, że zaprosi ją na koktail, ale on pewnie wymyśli coś bardziej skomplikowanego, żeby się zemścić za zemstę Violi. Jakoś dużo tej zemsty... Byłem już pod domem.
- Lara? Co ty tu robisz?
- Chcę ci powiedzieć, że ja naprawdę cię kocham. Tam na ławce nie powinnam cię uderzyć. Przepraszam.
- Ja też przepraszam. 
- Zostaniemy przyjaciółmi?
Zastanawiałem się przez chwilę. Ona jest w tej samej sytuacji co ja! Podoba mi się Viola, ale ona myśli tylko o Leonie. Ja podobam się Larze, a myślę tylko o Violi, choć to bez sensu. A może spróbowałbym zapomnieć...
- Diego?
- A co ty na to, żeby spróbować jeszcze raz?
- Diego, nie wiem czy to dobry pomysł... A co z Violą?
- Podoba mi się, ale dla niej jestem tylko przyjacielem. Muszę się z tym pogodzić. To jak będzie z nami?
Zastanawiała się chwilę.
- Ale zabierzesz mnie na pierwszą randkę - uśmiechnęła się.
- A co powiesz na bal przebierańców?
- Brzmi nieźle. 
Zaprosiłem ją do środka. Włączyliśmy jakiś film i już po chwili zasnęła mi na ramieniu. Jest ładna. Zauważyłem wcześniej, ale teraz mogłem jej się dokładnie przyjrzeć. Gdy tak ją obserwowałem, usta jej się poruszyły i usłyszałem:
- Diego...
Mimowolnie się uśmiechnąłem i poczułem rozchodzące się przyjemne ciepło wokół serca. Powiedziała przez sen MOJE imię. Pocałowałem ją w czoło i się obudziła.
- Przepraszam, nie chciałem cię obudzić.
- Nic się nie stało. Która godzina?
- 22.
- Tak późno?! Muszę już iść. Mama mnie zabije...
- Odprowadzę cię.

Następnego dnia
Fran
Wszystko na imprezę jest już gotowe. Teraz tylko czekamy na Violę i Leona. Ich kostiumy są już na zapleczu. Żeby tylko Leon się nie wygadał!

Violetta
Leon miał mnie pocałować, gdy zadzwonił jego telefon. 
- Violu, musimy szybko iść do Resto. Fran spadła z krzesła i chyba złamała nogę. Lu mówi, żebyśmy przyszli tak szybko, jak się da.
- Co? Jak to? Leon szybciej!
Pobiegliśmy w stronę Resto. Chwila. Stop! Resto? Nie powinniśmy biec do szpitala? Może nie ma jej kto zawieźć... Biedna Fran. Weszliśmy do restauracji. Nikogo w niej nie było.
- Leon...
- Niespodzianka!
Wyskoczyli wszyscy nasi przyjaciele w różnych kostiumach.

- Leon, na zaplecze - powiedziała Lu. - A ty Violu, z nami.
Po chwil byłam już księżniczką
- Dziewczyny, ta sukienka jest śliczna dziękuję!
- To idziemy się bawić! 
Ja, Fran - cyganka i Cami - czarownica wyjrzałyśmy zza drzwi, a Tomas zrobił nam zdjęcie
Zobaczyłam Larę. Znów będzie chciała namieszać w moim związku. Chwila! Czy ona przytula Leona?! Podeszłam do nich. 
- Em... Mogę wiedzieć o co chodzi?
Lara oderwała się od Leona i rzuciła na mnie.
- Violu, tak bardzo cie przepraszam. Zachowałam się jak kretynka. Przepraszam, że byłam zazdrosna. Wybaczysz mi?
Wyczułam, że mówi szczerze.
- Jasne, że tak - uśmiechnęłam się.
- Milady, zatańczysz?
- Oczywiście, mój rycerzu. 
Zaczęłam tańczyć z Leonem. Kostka jeszcze trochę mnie bolała, więc zeszliśmy z parkietu jeszcze przed końcem piosenki, a Cami zrobiła nam zdjęcie
- Cami, przyjdź do mnie jutro, to oddam cię tę sukienkę.
- Ale Violu, nie trzeba. Potraktuj ją jako prezent urodzinowy.
- Jesteś pewna? 
- Tak.
Świetnie się bawiłam. Cieszę się, że poznałam tych wspaniałych ludzi. Pod koniec imprezy do Resto wszedł chłopak, którego doskonale znałam. Co on tu robi?







*******
Tam dam daaaam!!!
Kogo zobaczyła Viola? :)
Podpowiedź: Diego, cały czas był z Larą :D

środa, 21 sierpnia 2013

Rozdział 8

Na prośbę Kathriny :)


Leon
- NIE!!!
- I co się drzesz?! - usłyszałem Jorge. - Sam chciałeś oglądać horror, a teraz masz koszmary. Haha.
Miałem w nosie, że się ze mnie śmiał. Muszę porozmawiać z Violettą. Zadzwoniłem do niej od razu.
- Leoś, zdajesz sobie sprawę, że jest 2 w nocy?
- Violetto, czy ty mnie kochasz?
- Oczywiście, że tak.
- A Diega?
- Diego to tylko przyjaciel. Co ci odbiło?
- Byłaś dzisiaj na torze?
- Na jakim torze? Byłam z dziewczynami na zakupach, potem z Fede, a wieczorem na kolacji u Diego. A teraz próbuję spać. 
- Przepraszam. Miałem koszmar. Przepraszam Violuś.
- No już dobrze. Opowiesz mi jutro... A w zasadzie dzisiaj. Idź spać Leoś.
- Jeszcze raz przepraszam. Kolorowych snów.
- Dobranoc Leon.
To był tylko sen. Między mną a Larą nic nie zaszło, Viola nadal jest moją dziewczyną, a Diego moim kumplem. Poszedłem do łazienki a potem do łóżka. Leżałem i patrzyłem w sufit. Nie mogłem pozbyć się z głowy pocałunku Violi i Diego. Verdas, ogarnij się! To był tylko sen. Oni by mi tego nie zrobili. Chyba... Nie! Na pewno by tego nie zrobili. Muszę jutro porozmawiać z Violettą.

Violetta
O co mu chodziło? Teraz nie mogę zasnąć. Że niby miałam się całować z Diego? Wiem, że mu się podobam, ale jest dla mnie tylko przyjacielem... Uduszę kiedyś tego Leona. Pewnie się czekolady nażarł, a teraz ma koszmary.

Następnego dnia

Kiepsko spałam Cały czas myślałam o tym, co powiedział mi Leon. Muszę z nim porozmawiać. Zjadłam szybko śniadanie i poszłam się przebrać. Wychodziłam z łazienki, gdy usłyszałam jak ktoś się drze. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam Leona.
- Leoś, ciszej!
- Violetto Castillo, czy pójdziesz ze mną na randkę?!!!!
- Tak, tylko przestań tak krzyczeć.
- A otworzysz mi drzwi? - zapytał już ciszej. Kocham tego kretyna,ale czasem na głupie pomysły.
- Witam moją uroczą dziewczynę, którą kocham najbardziej na świecie.
- Witam mojego skromnego chłopaka z uroczymi dołeczkami, który obudził całe osiedle zapraszając mnie na randkę - powiedziałam i pocałowałam go. - A teraz mów o co ci w nocy chodziło.
Opowiedział mi cały sen. 
- Czyli najpierw ty całowałeś Larę, ja to widziałam i zerwaliśmy, a potem całowałam Diego?
- Tak.
- Ty coś brałeś przed snem?
- Violuś, nie żartuj. Wiesz jaki przerażony się obudziłem?!
- No już spokojnie. To był tylko sen. Kocham cię Leon. Ciebie, nie Diego. 
- Ja też cię kocham. To może zabiorę cię na tą obiecaną randkę. 
Poszliśmy na lody, a potem do parku. Cały czas rozmawialiśmy i zapomniałam o śnie Leona. Nagle podeszła do nas Lara.
- Violetta cię zdradza!
- CO?! - spytaliśmy jednocześnie.
- Nie udawaj głupiej! Widziałam na własne oczy.
- Co dokładnie widziałaś? - zapytał lekko zdenerwowany Leon. 
- Wczoraj po zakupach z dziewczynami poszła z jakimś chłopakiem do klubu karaoke, a potem na plażę. Mam zdjęcia!
Ja i Leon zaczęliśmy się śmiać.
- O co chodzi?
- Ten chłopak, to mój brat. Przyrodni - wyjaśniłam. Lara zrobiła się całą czerwona. 
- Ale wy... I... Co??
- Taa... To my pójdziemy - powiedział Leon i pociągnął mnie za rękę.
- Uwierzyłeś jej, prawda?
- Tylko przez chwilę. 
- Leon...
- Wiem co powiesz. Kochasz mnie. Ja ciebie też i ufam ci - powiedział i się uśmiechnął. - A teraz chodź do mnie. 
Poszliśmy do ogrodu, a tam była ogromna huśtawka. Leon posadził mnie na niej i usiadł obok mnie. Zaczął śpiewać Podemos. Po chwili do niego dołączyłam, a on dał mi kwiaty.

Leon
Violi chyba spodobała się ta huśtawka. Jak dobrze, że wujek jest stolarzem. Zbliżyłem się do Violi i chciałem ją pocałować, ale krzyknęła i podskoczyła. Próbo wałem ją złapać, ale spadłem razem z nią. 
- Violuś nic ci nie jest?
- Pszczoła mnie użądliła. Leon, siedzisz mi na kostce!
- Oj! Przepraszam Violu! Przepraszam!
- Nie przepraszaj, tylko pomóż mi wstać! Ała!!! Nie, nie mogę...
- Pokaż... No tak. Zwichnięta.
- Leoś, musisz schudnąć.
- Dlaczego? - zapytał zdziwiony.
- Bo to ty upadłeś mi na tę kostkę!
- No tak. Teraz to moja wina. Przepraszam, że chciałem cię złapać.
- Oj, no przepraszam. Jestem zła na siebie. Leoś, przepraszam.
- No dobra. Niech ci będzie. Chodź, zawiozę cię do szpitala.
Godzinę później siedzieliśmy u Violi i oglądaliśmy telenowelę. Muszę sprawdzić tytuł, bo jest świetna.
- Leoś... Przyniesiesz mi soku?
- Cii! Zaraz Rodrigo powie Elenie, że ją kocha...
- Ty to oglądasz?!
- Ciii!!! 

Violetta
Czy on się popłakał?! No nie wytrzymam! Mój Leon płacze na durnej telenoweli! Wstałam i pokuśtykałam do kuchni po sok. Na mojego "macho" nie miałam co liczyć. 
- Violuś, gdzie jesteś? - serial chyba się skończył.
- W kuchni!
- Czemu wstałaś? Lekarz powiedział, że masz odpoczywać.
- Tak, ale mój chłopak był zajęty płakaniem i nie mógł mi przynieść soku.
- Wcale nie płakałem! - spojrzałam na niego z ironią. - No może trochę... Ale to zostanie między nami?
- Może...
- Viola!
- No wiesz, że nikomu nie powiem - pocałowałam go. - Pomożesz mi wejść na górę?
Leon uśmiechnął się i wziął mnie na ręce.
- Leon, postaw mnie! Leon! A co jak spadniemy ze schodów?! Leon!!
- Ogłuchnę kiedyś przez ciebie. No i jesteśmy - powiedział dumny.
- A teraz mnie postaw!
- Nie powiesz, że jesteś ze mnie dumna?
- Niby czemu miałabym to powiedzieć?
- Bo właśnie wniosłem na drugie piętro 100 kilogramów.
- Ja ci dam 100 kilogramów! Możesz już iść. Poradzę sobie sama!
- Oj nie obrażaj się! Viola!

Leon
Zamknęła mi drzwi przed nosem. Nie będzie się długo gniewać. Zamierzałem zaczekać pod drzwiami aż jej przejdzie, ale ktoś zadzwonił do drzwi. Poszedłem otworzyć, a tam stał Diego. 
- Siema. Twoja mama powiedziała, że jesteś u Violetty. Mogę wejść?
- Ta, jasne - jakoś nie mogłem zdobyć się na uśmiech...
- Co jest? 
- Nic...
- Daj spokój. Znamy się od dziecka. Mi nie powiesz? Coś z Violettą?
- Nie. Tak. Trochę... - opowiedziałem mu mój sen. 
- Stary, nie ukrywam, że Viola mi się podoba, bo to bez sensu, ale nigdy nie zrobiłbym takiego świństwa kumplowi. No, chyba, że by z tobą zerwała.
Walnąłem go w ramię.
- Oj no przecież żartuję! Skąd u ciebie tyle siły?
- Wniósł 100 kg na drugie piętro!
- Viola! Mogłaś powiedzieć, to bym cię zniósł - powiedziałem. 
- I wypominał mi, że jestem gruba?
- Nie gruba, tylko ciężka...
- Leon! 
- Wiesz, że bardzo ładnie wyglądasz, jak się złościsz?
- Och! Diego, zaniesiesz mnie na górę?
- Ja cię mogę zanieść - powiedziałem zirytowany.
- Nie! Trzeba było mi nie mówić, że ważę 100 kilo!
Diego spojrzał na mnie i mrugnął okiem.
- No dobra, chodź tu - podszedł do niej i udał, że nie może jej podnieść.
- Ugh! Obaj jesteście okropni! Sama sobie poradzę!!!

Violetta
Żartów im się zachciało! Ja im dam żarty. Poszłam w stronę schodów cały czas kulejąc. Weszłam na pierwsze 4 stopnie i poślizgnęłam się.