sobota, 24 sierpnia 2013

Rozdział 11

Jej! Znalazłam chwilkę, żeby to napisać. Nie jest takie, jakbym chciała, bo cały czas słyszę "Kiedy skończysz?" "Pobawi się z nami!" "Hania, no chodź już!",  ale jest!  Na drugim blogu rozdział postaram się dodać wieczorem. Kocham was <3





Violetta
- Cześć mała - uściskałam kuzynkę. - Na co masz ochotę?
- Na nic...
- Ej, dlaczego jesteś taka smutna?
- Bo tata mi obiecał, że pójdzie ze mną do wesołego miasteczka, a potem powiedział, że ma wyjazd i będę u was przez tydzień... - w tym momencie się rozpłakała.
- Tini, mi tata też obiecywał wiele, a potem wyjeżdżał. Ale ja nie miałam takiej kuzynki jaką ty masz - uśmiechnęłam się. - Jutro zabiorę cię do wesołego miasteczka.
- Obiecujesz?
- Tak. I dotrzymam obietnicy.
- Dzięki Violu. Pobawimy się w supergwiazdy? 
- Czytasz mi w myślach.
Przez dwie godziny śpiewałyśmy do pluszaków, a potem przebierałyśmy się w moje ubrania i robiłyśmy sobie zdjęcia. Tini usnęła od razu. Poszłam do siebie i zadzwoniłam do Leona powiedzieć o jutrzejszych planach. Ucieszył się chyba nawet bardziej od Tini, gdy usłyszał o wesołym miasteczku. Powiedział, że przyjdzie po nas o 11. Zaproponowałam, żeby wziął ze sobą Jorge i usłyszałam krzyk w słuchawce: "Czyś ty zwariowała?! W życiu nie zabiorę tego diabła ze sobą!!". Nie rozumiem o co mu chodzi. No może jego brat jest nieznośny, ale to jednak brat. Powiedziałam mu co myślę. Po pięciu minutach się zgodził. 

Następnego dnia
Tini
- Idę do wesołego miasteczka! Idę do wesołego miasteczka! Viola idzie ze mną do wesołego miasteczka!
- Tini, spokojnie. Zaraz pójdziemy. Czekamy jeszcze na Leona i Jorge.
- Który z nich to twój chłopak?
- Leon.
- A kochasz go? - Twarz mojej kuzynki była rozmarzona. - Viola!
- Co?
- Kochasz go?
- Najbardziej na świecie.
Zrobiło mi się smutno.
- Bardziej niż mnie?
- Nie. Kocham was tak samo - przytuliła mnie.
- Przyszli już! - otworzyłam drzwi i zobaczyłam dwóch chłopaków. Byli do siebie podobni. I obaj bardzo ładni. 
- Cześć! Jestem Tini.
- Hej. Jestem Leon, a to tu jest moim bratem. Ma na imię Jorge.
- Miło was poznać. 
- Cześć Leoś - powiedziała Viola i pocałowała chłopaka. Też bym chciała znaleźć kiedyś takiego kogoś jak Leon. 
- To idziemy? - zapytał Jorge. 

Leon
Dziwne... Jorge prawie wcale się nie odzywa. To do niego nie podobne...
- Jorge, dobrze się czujesz?
- Tak... Nie... Leon, ona mi się podoba.
- Człowieku macie po 11 lat!
- No tak, a ale ona jest ładna...
- To wygraj dla niej pluszaka - nigdy bym nie pomyślał, że będę mu doradzał w sprawach sercowych.
- Dzięki Leon - przybił mi żółwia. Co mu jest?!
- Mówiłam, że nie będzie tak źle. O co mu chodzi? - zapytała Violetta.
- Podoba mu się twoja kuzynka - powiedziałem jej wszystko, a ona tylko się zaśmiała. 
- Wiesz, że on też jej się podoba. I ty w sumie też.
- Ja?
- Spytała się, czy Jorge jak dorośnie też będzie taki przystojny jak ty.
- I co powiedziałaś?
- Że tak. Jesteście do siebie bardzo podobni.
- Violuś, on nigdy nie będzie taki jak ja. Leon jest jedyny, niepowtarzalny, idealny i...
- Skromny?
- Tak - uśmiechnąłem się. - No chodź tu do mnie - pocałowałem ją. - Pominęłaś najważniejsze.
- A co to?
- Leon ma najwspanialszą, najpiękniejszą, najcudowniejszą pod słońcem...
- Klatę? - zaśmiała się.
- Chodziło mi o ciebie, głuptasie. Ale klatę też mam niezłą. Pokazać? - zacząłem podnosić koszulkę.
- Wierzę ci na słowo.
- Nie chcesz zobaczyć?
- Może w domu - zrobiłem smutne oczy. - Leon, tu jest pełno ludzi. I Jorge i Tini.
- Niech ci będzie, ale w domu już się nie wymigasz - wziąłem ją na ręce. - Wiesz, chyba schudłaś - walnęła mnie ręką w głowę.
- Ani słowa. 

Violetta
Normalnie krzyczałabym żeby mnie postawił, ale nie przeszkadzało mi to, że mnie niesie. I cały czas myślałam o jego klacie... Po co z tym wyskakiwałam? Wplątałam się we własną pułapkę. Z wielkim wysiłkiem pomyślałam, żeby nie podnosił koszulki. Byliśmy już na miejscu. Tini zażyczyła sobie diabelski młyn. Leon i Jorge poszli po bilety, a ja i kuzynka po watę cukrową. Chwilę później jechaliśmy już do góry. 
- Violu, następnym razem usiądziesz z Leonem, a ja z Jorge.
- Na pewno?
- Tak. Będzie fajniej. 
- Okey.
Potem poszliśmy na rollercoster. Odpoczęliśmy chwilę. Później Tini i Jorge poszli na gokarty, a ja i Leon czekaliśmy na nich. Zauważyłam fajną ścinę z napisem All U Need Is Love. Leon zrobił mi tam zdjęcia.


Gdy szliśmy na karuzelę, Leon i Jorge znikli nam z oczu. Pewnie poszli po popcorn. Czekałyśmy na nich pięć minut, ale zamiast przekąski nieśli... Miśki. Leon dał mi różowego misia z serduszkiem i napisem Te Quiero i pocałował namiętnie. To już drugi pluszak. Gdy spojrzeliśmy na naszych podopiecznych, zobaczyliśmy jak Jorge daje Tini niebieskiego misia i całuje ją w policzek. Jakie to słodkie... Tini się zrumieniła i powiedziała ciche "Dziękuję".

Leon
Nie wierzę! Jorge się rumieni przy dziewczynie! Tego jeszcze nie widziałem...

W tym samym czasie.
Francesca
- Fede, gdzie ty mnie prowadzisz?
- Niespodzianka.
Pięć minut później zatrzymaliśmy się na prześlicznej łące. Federico wyjął z krzaków kosz piknikowy i koc.
- To dla mnie?
- A dla kogo? - uśmiechnął się uroczo.
Usiedliśmy i zaczęliśmy rozpakowywać jedzenie. Były owoce, kanapki, woda i sok i mój ulubiony deser - tirami su. 
- Skąd wiedziałeś?
- Przeczucie.
- Viola ci powiedziała?
- Tak. I wiem też, że masz uczulenie na banany.
- Jesteś kochany. 
Siedzieliśmy i zajadaliśmy się, gdy Fede na chwilę gdzieś poszedł. Wrócił z gitarą i zaczął grać Dile Que Si. Gdy skończył podeszłam do niego i pocałowałam. Zrobiliśmy sobie zdjęcie.

 Okazało się, że to nie koniec niespodzianek. Dał mi tez moje ulubione kwiaty. Nie wiem skąd je wziął. Jest niesamowity! Zebraliśmy się i chciałam iść w stronę domu, ale wziął mnie za rękę i pociągnął w drugą stronę. 
- Viola powiedziała, że lubisz konie...
- Nawet bardzo - całą drogę patrzyłam na Fede. Dopiero teraz spojrzałam przed siebie i zobaczyłam stadninę.
- Fede... - nie powiedziałam nic innego, tylko rzuciłam mu się na szyję.
Chwilę później już siedziałam na koniu, a mój chłopak robił mi zdjęcia





Leon
- Czas wracać - powiedziała Viola. Dołączyłem do protestów dzieciaków. Chciałem się jeszcze pobawić... - Jak grzecznie pójdziecie, to kupię wam lody. 
Zgodziliśmy się od razu, ale postanowiłem, ze to ja postawię deser. Moja dziewczyna nie będzie mi kupowała lodów. Poszliśmy do najlepszej lodziarni. Jorge pociągnął mnie na stronę.
- Leon, chcę kupić Tini lody, ale nie mam kasy...
- Masz. I nie mów, że to ode mnie.
- Dzięki.
Viola i Tini usiadły w fotelach. 
- Na co masz ochotę? - Jorge zapytał Tini.
- Hm... Na kiwi i tofi.
Jorge podszedł do lady.
- Dwa razy kiwi i tofi - powiedział do sprzedawcy. Tan tylko się uśmiechnął i do jednego z lodów włożył wafelek w kształcie serca. Jorge dał loda Tini, a ona się zrumieniła.
- A moja księżniczka na co ma ochotę?
- Hm... Może czekolada i malina.
- Już się robi. 
Do mojego zmówienia sprzedawca też włożył wafelek. Wyszliśmy z lodziarni i poszliśmy do parku. Usiadłem z Violą na ławce, a Jorge i Tini spacerowali. W pewnym momencie mój brat wziął ją za rękę. Ona tylko się uśmiechnęła. Niesamowite są te dzieciaki. Szli dalej alejką i zniknęli nam z oczu.
- Uroczy są, prawda?
- Oj tak - przytaknąłem. - Nigdy bym nie pomyślał, że Jorge umie się tak zachowywać.
- Dość o nich - spojrzałem na nią. - Pocałuj mnie Leon.
Zrobiłem o co prosiła z największą przyjemnością. 
- Kocham cię.
- Ja ciebie też.
Pocałowaliśmy się jeszcze raz, ale tym razem dłużej. Viola wplotła palce w moje włosy, a ja przyciągnąłem ją bliżej mnie.
- Em... Przeszkadzamy wam? - usłyszałem. Spojrzeliśmy zmieszani na Tini i Jorge. Ładny przykład im dajemy, nie ma co...
- Co tam trzymasz? - zapytała Viola?
- To kotek. Jorge go zobaczył, jak leżał pod drzewem. Kot, nie Jorge. Możemy go zabrać? Wygląda źle i jest bezdomny.
- Pokaż go - powiedziałem i położyłem na ławce. - Ma złamaną łapę. Zabierzemy go do weterynarza, a potem zobaczymy.
Godzinę później kot leżał w moim ulubionym fotelu, a Tini i Jorge zastanawiali się nad imieniem.
- Może Mruczek?
- A jeśli to dziewczyna? Leon, to chłopak czy dziewczyna? - zapytała Tini.
- Chłopak - odpowiedziałem, a Viola spojrzała się na mnie. - Weterynarz mi powiedział - wyjaśniłem.
- Już myślałam, że masz jakąś super moc - zaśmiała się.
- Mam.
- A jaką?
- Świetnie całuję. Zademonstrować? - pocałowałem ją. - A jeśli mowa o demonstracji. Mam ci pokazać moją klatę.
Zdjąłem koszulkę, a Viola zrobiła mi zdjęcie
Violetta
No świetnie. Teraz będzie mi się śniła po nocach. Ale miał rację, jest niezła. 
- Ubierz się już. Najpierw paradujesz bez koszulki, a potem się dziwisz, że brat dziwny - zaśmiałam się.
Zdążył się ubrać, gdy do kuchni weszli Jorge i Tini. 
- Już wiemy, jak będzie miał na imię nasz kot - powiedział dumny chłopak. - Jortini.
- To połączenie naszych imion - powiedziała Tini. - Wam też wymyśliliśmy ksywkę.
- Jaką? - zapytał Leon.
- Leonetta - powiedzieli razem.




********
Myślę, że jest dość długi...
Podoba się?
Mi jakoś średnio...

3 komentarze:

  1. Świetny <3
    Jakie słodziutkie te dzieciaczki, tak jak klata Leosia <3
    Czekam na next <3 ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. To z klatą mnie rozwaliło chyba następnego upadku mój fotel już nie wytrzyma muszę ściszyć smiech :D

    OdpowiedzUsuń

Pisz, co myślisz ;)