poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Rozdział 4

Violetta
Gdy spojrzałam trochę w dół zobaczyłam chłopca. To musi być Jorge. Ma takie same dołeczki jak brat. 
- Em... Czy nie jestem dla ciebie trochę za stara?
- Wiek, to tylko liczby, skarbie.
- Och. Jesteś takim rozkosznym chłopcem - postanowiłam trochę się z nim podroczyć. Uszczypnęłam go w policzek. - Mogłabym cię schrupać.
- Żebyś się otruła? - wtrącił się Leon. - A tak w ogóle, to nie przywitałaś się ze mną - udał obrażonego.
- Cześć Leoś - powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
- Cześć Violuś - uśmiechnął się.
- Zobaczysz - Jorge zwrócił się do Leona. - ona będzie moja! Muahahaha!!!
- Jorge, idź się przebrać - powiedziała pani Verdas. - Przepraszam cię za niego.
- Nic nie szkodzi. Fajny z niego chłopiec.
- Chłopiec? To jest demon - wtrącił się tata Leona. - Na razie możecie iść na górę. Ja muszę porozmawiać z Germanem. Kolacja będzie za pół godziny.
Poszliśmy do Leona. Jego pokój wyglądał tak, jak sobie wyobrażałam. Panował tam półmrok, ściany były granatowe. Przy łóżku stała gitara, a pod ścianą keyboard. Miał też mnóstwo płyt i książek. 
- Skoro już jesteśmy razem, to może poćwiczymy piosenkę dla Angie?
- Okey - powiedziałam i zaczęliśmy śpiewać Podemos. 


Gdy skończyliśmy, mieliśmy się pocałować, ale poczułam, że kładzie rękę trochę poniżej mojej tali. 
- Leon, ręka wyżej - upomniałam go z uśmiechem. Poczułam rękę między łopatkami, ale tamta była cały czas na miejscu. - Leon., nie ta ręka. 
- Ale ja mam tylko dwie. Jedna jest na twoich plecach a druga tu... JORGE!!! Zabieraj łapy z Violetty!!!
- Leon! Nie drzyj mi się do ucha!!!
- Przepraszam Violuś, ale ten troll mnie zdenerwował. Wynocha z mojego pokoju! Ale już!! I masz zakaz zbliżania się do Violetty na mniej niż 10 metrów!!!
- Leon, co to za krzyki? - Spytała się pani Verdas. - Idź lepiej otwórz drzwi. To pewnie Jade i Federico.
No tak! Oni mieli się spóźnić, tylko nie pamiętałam dlaczego.
- Jeszcze wrócimy do tej rozmowy - powiedział groźnie Leon. Wolę nie myśleć co by było, gdyby to był... Dajmy na to... Maxi. Na szczęście, Maxi to tylko kolega. Gdy wszyscy już byli usiedliśmy do stołu. Nasi ojcowie rozmawiali o firmie, Jade i pani Verdas o przyjęciu charytatywnym, na które będę zmuszona pójść. Jorge cały czas na mnie patrzył. Czułam się co najmniej dziwnie. Podrywa mnie jedenastolatek. Leon i Fede gadali o gitarach. Po chwili usłyszałam szept w uchu:
- Jak chcesz,. to pokażę ci mój pokój.
- Czemu nie - powiedziałam. Chyba sobie poradzę z chłopcem sięgającym mi do pasa.
Nikt nie zauważył, że odeszliśmy od stołu. Zaprowadził mnie do siebie. Jego pokój też był niebieski, ale jaśniejszy. Miał pełno klocków Lego i samochodzików. Nie zauważyłam nic związanego z muzyką. 
- Wiesz... - zaczął - w szkole mamy przedstawienie do Romea i Juli. Zostałabyś moją Julią żebym mógł poćwiczyć?
- Jasne - uśmiechnęłam się. 
- To może ta scena?
Zaczął mówić swoją kwestię. Potem była moja kolej. Na następnej stronie był napis: Romeo całuje Julię w policzek. No i już wiem, czemu chciał grać tę scenę... Postanowiłam trochę się z niego ponabijać. Gdy miał mnie pocałować, udałam, że zemdlałam.
- Viola? Viola! Leon!!! MAMO!!! Violetta zemdlała - zaczął się wydzierać. Natychmiast wszyscy przybiegli do pokoju Jorge. Leon pochylił się nade mną a ja otworzyłam jedno oko.

Leon
Przeraziłem się. Co się stało mojej Violi?! Gdy otworzyła oko domyśliłem się, że wkręca mojego braciszka. Należy mu się.
- Trzeba jej zrobić sztuczne oddychanie. Jorge, miałeś to ostatnio w szkole. Dawaj!
- Ale ja nie... Co ja... Ale przecież...
- Wydawało mi się, że chcesz ją pocałować, więc masz szansę, a przy okazji ją uratujesz! - Wszyscy oprócz Jorge dusili się ze śmiechu.
- Ale ja nie chcę jej całować! Mam dopiero 11 lat!
- A nie o to ci chodziło, chcąc ćwiczyć ze mną scenę z Romea i Julii? - spytała Violetta wstając z łóżka.
- Ale ty... A ja... I potem....
- Taki mały żarcik. Może nauczy cię rozumu. Jesteś fajny, ale ja jestem dla ciebie stanowczo za stara - wszyscy zaczęliśmy się śmiać, a Jorge nic już nie mówił. Zeszliśmy na dół na ciasto. Godzinę później Viola, Fede, Jade i German już wychodzili. Miałem żegnać się z Violą gdy podszedł do niej ten gnom.
- Violetto, jesteś ładna, ale między nami i tak by nie wyszło. Proszę cię, żebyś nie płakała. Jakoś się pozbierasz - zacząłem się dusić ze śmiechu. Viola też ledwo wytrzymywała. - Zostaniemy przyjaciółmi?
- Jorge - położyła mu rękę na ramieniu - jest mi ciężko to powiedzieć, ale masz rację. Zostaniemy przyjaciółmi - uściskali się i Jorge poszedł do siebie.
- A ja? Mi nic nie powiesz? - spytałem.
- Kocham cię Leon - pocałowała mnie, nie zwracając uwagi na naszych rodziców, Jade i Fede.
- też cie kocham - powiedziałem, gdy skończyliśmy. - Do jutra!



*******
I jak? :)
Podoba się? :)

4 komentarze:

  1. Opowiadanie genialne mega śmieszne. Po prostu Boskie <3 Czekam na następną część ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozwaliłaś mnie tym opowiadaniem . Do tej pory ciągle się śmieję :D
    Jesteś genialna ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Opowiadanie świetnie i przy tym śmieszne . Naprawdę masz świetnego bloga :*
    Wpadnij do mnie

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteś genialna spadłam z fotela ze śmiechu :D A fotel na mnie :\

    OdpowiedzUsuń

Pisz, co myślisz ;)