niedziela, 18 sierpnia 2013

Rozdział 2

Leon
Wysiadłem z samochodu i podszedłem do nich. Dziwne, że Lara nie rzuciła się na mnie. 
- Coś się stało? - spytałem.
- Musimy pogadać - powiedziała poważnie Lara. Nigdy nie była tak poważna.
- Spotykacie się, prawda? - domyśliłem się o co chodzi. Widać to było po ich minach.
- Jesteś zły?
- Nie. Chciałem ci powiedzieć jutro w Studio, że powinniśmy się rozstać - powiedziałem szczerze.
- Ale nadal się przyjaźnimy?
- Jasne, że tak - uśmiechnąłem się. - Diego, pamiętaj, że jutro musimy się spotkać, żeby poćwiczyć piosenkę dla Pablo.
- Spoko stary. Cześć!
- Cześć!
Skoro sprawa z Lara jest już załatwiona, muszę się zastanowić co z Violą. Ona mi się strasznie podoba. Może ją gdzieś zaproszę? Nie. Na to chyba jeszcze za wcześnie. Muszę się jakoś do niej zbliżyć. 

Następnego dnia
Violetta
Dzisiaj przyśnił mi się Leon. Byłam zamknięta w celi, a on przyjechał na białym koniu, zabił smoka i złego króla i uratował mnie. Na końcu pocałowaliśmy się. Obudziłam się cała w skowronkach. Nadal jestem szczęśliwa. Wczoraj spędziłam z nim dużo czasu, więc może dzisiaj będę w stanie z nim normalnie rozmawiać. 
- A ty co taka szczęśliwa? - Zapytał Federico.
- Miałam cudowny sen.
- Niech zgadnę. Był tam wysoki blondyn o imieniu Leon.
Nie odpowiedziałam tylko spiekłam raka. 
- Wiedziałem. Było widać po tym, jak wczoraj na niego patrzyłaś - wyjaśnił.
- To było aż tak widać? - przeraziłam się.
- Spoko. On chyba tego nie zauważył. Sam się na ciebie tak patrzył.
- Tsa. Jasne. Chodź, bo się spóźnimy.
W Studio nie było jeszcze prawie nikogo. Usiadłam z Fede na ławce przed szkołą i dalej się kłóciliśmy kto jest lepszym aktorem: Johnny Depp czy Antonio Banderas. Po chwili podeszła do nas jakaś kobieta. 

Wyglądała jakby znajomo.
- Violetta Castillo?
- Tak. A pani to...
- Angie. Angie Saramego. 
Chwila. To chyba ta ciotka, o której mówił mi tata.
- Jesteś siostrą mojej mamy?
- Tak! Tak się cieszę, że w końcu cię poznałam. Będziesz się tu uczyła?
- Tak. Razem z Federico. Uczysz tu?
- Uczę śpiewu - uśmiechnęła się. - Muszę już iść. Do zobaczenia na zajęciach.
Mam tu ciotkę! Tak się cieszę. Już wiem, dlaczego wydała mi się znajoma. 

Francesca
To przecież Violetta i Federico! Zaciągnęłam dziewczyny i Maxiego, żeby się przywitać. 
- Cześć!
- Hej Fran! Cześć... Przyjaciele Fran - zaśmiała się Viola.
- To jest Cami, Ludmi, Naty i Maxi. 
- Miło was poznać. Ja jestem Viola, a to Fede.
Zaczęliśmy wszyscy rozmawiać, a potem poszliśmy na lekcje tańca. Gregorio oczywiście był nieznośny. Dzisiaj uwziął się na Tomasa. Znowu. Szkoda mi go. Jest taki fajny. Nie rozumiem, dlaczego Gregorio go nienawidzi. Potem były zajęcia z Angie. 
- Zadam wam dzisiaj ćwiczenie. Musicie w parach napisać piosenkę o miłości. Przedstawicie ją za tydzień przed całą klasą. Chcę żebyście nie tylko wyśpiewali słowa, ale pokazali tę miłość. Wszystko jasne? No to teraz pary: Camila i Broduey, Natalia i Maxi, Ludmiła i Tomas, Francesca i Federico, Lara i Diego, Violetta i Leon. No to zaczynajcie.
Szkoda, że nie jestem z Tomasem, ale Fede też jest spoko.
- Tak myślałem, że może zaśpiewamy Te creo. 
- To świetny pomysł. Jesteś z Włoch, prwada?
- Tak...
- To może zaśpiewamy po włosku? - uśmiechnęłam się. - Ja też pochodzę z Włoch.
- Fran, jesteś genialna!

Violetta
Mam śpiewać o miłości z LEONEM. To nie byłoby trudne, gdyby nie fakt, że strasznie się przy nim peszę. O nie! Idzie tu! Viola, oddychaj głęboko. 
- Hej! - przywitał się.
- Cześć - super. Nawet na uśmiech mnie nie stać. - Wiesz, mam napisaną piosenkę. Możemy ją wykorzystać - powiedziałam i wygrzebałam nuty z torebki.
- Jest nawet fajna. Też mam napisaną. Masz.
Piosenka była prześliczna. Lepsza od mojej. Dlaczego miałam wrażenie, że jest o nas? To pewnie moja chora wyobraźnia.
- Którą bierzemy? - wyrwał mnie z zamyśleń jego głos.
- Twoją. Jest lepsza i ładniejsza.
- Twoja też jest dobra. Nie bądź taka krytyczna wobec siebie - uśmiechnął się, a ja poczułam, że miękną mi kolana. Te jego dołeczki są takie urocze!
- Violu? Wszystko w porządku? Jakoś tak zbladłaś... - był autentycznie przejęty. MNĄ!
- Tak. Wszystko dobrze. Muszę się przewietrzyć. 
Na szczęście zadzwonił dzwonek. 
- Chodź znam ładne miejsce. Do lekcji z Pablo mamy jeszcze dużo czasu - powiedział i wziął mnie za rękę.

Ludmiła
Śpiewam z Tomasem! Super! Chwila. Gdzie Leon zabiera Violettę?
- Dziewczyny, chodźmy za nimi - powiedziałam i poszłyśmy ich śledzić. Wyjęłam na wszelki wypadek telefon. Usiedli na ławce, a my schowałyśmy się w krzakach. Nic nie słyszałyśmy, ale wszystko widziałyśmy.

Violetta
Nasze ręce pasują do siebie idealnie. Jakbyśmy byli sobie przeznaczeni. 
- Violu, jest coś co muszę ci powiedzieć - zaczął Leon. - Podobasz mi się. I to bardzo.
Nie spodziewałam się tego.
- Leon, masz dziewczynę - przypomniałam mu i poczułam ból w sercu. On. Ma. Dziewczynę.
- Już nie. Rozstaliśmy się wczoraj - uśmiechnął się.
- Ale chyba nie przeze mnie? 
- Nie do końca. Okazało się, że podoba jej się mój kumpel Diego, ale to nie ważne.
- Leon... - zrobiło mi się gorąco na myśl o tym, co miałam teraz powiedzieć. - Ty też mi się podobasz - wyszeptałam, ale on  i tak to usłyszał i uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- To znaczy, że jesteśmy razem?
- Jesteśmy razem - uśmiechnęłam się, a Leon zbliżył się do mnie i mnie pocałował. Było jeszcze wspanialej niż w moim śnie. To działo się naprawdę! Leon Verdas mnie pocałował! Jestem najszczęśliwszą dziewczyną na świecie.

Lara
Ciekawe czemu dziewczyny siedzą w krzakach. Nie przepadałyśmy za sobą zbytnio, ale chyba czas to naprawić.
- Na co tak patrzycie? - spytałam.
Wszystkie się odwróciły.
- A dlaczego pytasz?
I wtedy zobaczyłam Leona całującego się z Violettą. O dziwo, nie zabolało mnie to. Nawet się ucieszyłam. 
- Zrobiłyście im zdjęcie? Powinni mieć pamiątkę pierwszego pocałunku.
Po ich minach poznałam, że tak i poszłam. Czułam, że szybko nie zdobędę ich zaufania. Sama sobie na to zasłużyłam.

Leon
Nasze usta, podobnie jak ręce. Były dla siebie stworzone. To coś niesamowitego. Z niechęcią przerwaliśmy tę chwilę. Spojrzeliśmy sobie w oczy i Viola się do mnie przytuliła. Nagle zaczęła się śmiać. O co jej chodzi?
- Dziewczyny, wyłaźcie z tych krzaków. Ludmi, widziałam twoje włosy!
O co chodzi? Jakie krzaki? I wtedy zobaczyłem Ludmiłę, Naty, Cami i Fran. Śledziły nas. Zacząłem się śmiać razem z Violą.
- Przepraszamy, ale byłyśmy ciekawe, o co chodzi. I mamy śliczne zdjęcia - powiedziała Lu i pokazała nam komórkę:

Miała rację. Zdjęci były świetne. Będzie fajna pamiątka. Viola cały czas się uśmiechała.
- Wracajmy do szkoły. Zaraz zaczną się lekcje - powiedziała Naty.

Federico
Leon i Violetta cały czas na siebie patrzą. Zupełnie nie ogarniają, co się wokół nich dzieje. Może Fran coś wie. Podszedłem do niej i zapytałem. Ona mi wszystko powiedziała i pokazała zdjęcia. Wszystko jasne. Dobrze, że są razem. Pasują do siebie. Leon się odważył. Ja nie będę gorszy.
- Fran, chcesz się spotkać po szkole? - trochę się denerwowałem.
- Zapraszasz mnie na randkę? - zdziwiła się.
- To nie musi być randka - powiedziałem trochę smutny. Mam nadzieję, ze tego nie zauważyła.
- Może być - uśmiechnęła się. - Przyjdź po mnie o 16.

Ludmiła
Po lekcjach poszłam z Fran do domu. Mieszkamy na tej samej ulicy. Muszę jej powiedzieć, że podoba mi się Tomas.  To moja przyjaciółka.
- Lu, nie uwierzysz w to, co ci powiem. Idę na randkę!
- Z kim? - szczerze się ucieszyłam.
- Z Federico.
- Tak się cieszę. Ja też muszę ci coś powiedzieć...
- Podoba ci się Tomi. Widzę jak na niego patrzysz Ludmi.
- Jesteś zła?
- Nie. Może trochę smutna, bo na mnie nie zwracał uwagi, ale na pewno nie jestem zła - uśmiechnęła się.
- Kocham cię Fran!
- No wiem - zaśmiałyśmy się obie.






**********
I jest Leonetta. :)
Miałam to inaczej poprowadzić, ale tak jakoś wyszło w trakcie pisania XD
Na drugim blogu rozdział pojawi się ok. 20 :)

2 komentarze:

Pisz, co myślisz ;)