niedziela, 18 sierpnia 2013

Rozdział 1

Violetta
Niemożliwe! To ten chłopak z Resto! On jest synem wspólnika taty. Stałam tak i gapiłam się na niego jak głupia. Uratował mnie Fede.
- Dobry wieczór. Nazywam się Federico, a to jest Violetta. Zapraszamy do środka - powiedział i delikatnie przesunął mnie na bok. Wciąż niezbyt kontaktowałam. Te jego oczy tak na mnie działały. A ja znalazłam się dosłownie metr od nich. Cały czas kręci mi się w głowie. Czy ja się zakochałam? Przecież nawet go nie znam. Usiedliśmy do stołu i ojcowie zaczęli rozmawiać o firmach.
- Więc Violu, Federico - zaczęła mama chłopaka. Wciąż się nie przedstawił i wydawał się być w lekkim szoku. - Czym się interesujecie?
- Muzyką - powiedzieliśmy jednocześnie.
- O! To tak jak Leon - Leon... Bardzo ładne imię. Pasuje do niego. Violka! Ogarnij się! - Do jakiej szkoły si zapisaliście?
- Do Studio. Chodziliśmy tam we Włoszech i zostaliśmy przeniesieni - wyjaśnił Fede. Ja nie byłam w stanie nic powiedzieć.
- To może coś nam zaśpiewacie?
Nie! Proszę! Ja nie wyduszę z siebie głosu!
- Tak, jasne - spojrzałam na Fede morderczym wzrokiem. On to zignorował i usiadł do pianina. Zaczął grać En mi mundo. Zamknęłam oczy i pomyślałam, że jestem na scenie. Wokół mnie jest mnóstwo ludzi, których nie znam i nie ma tam Leona. Po chwili dołączyłam do Federico.

Leon
Violetta śpiewa jak anioł. Jak to możliwe, żeby z tak drobnej dziewczyny, wydobywał się tak mocny głos? W dodatku jest przepiękna. Szkoda, że chodzę z Larą. 
- Śpiewacie fantastycznie - powiedziała moja mama. - Violu, twój głos brzmi zupełnie jak głos mojej ulubionej piosenkarki Marii Saramego. 
Violetta momentalnie posmutniała, ale uśmiechnęła się.
- To moja mama.
- Och, skarbie. Tak mi przykro. Nie powinnam...
- Nie. Nic się nie stało. Naprawdę - znów ten uroczy uśmiech. Chciałbym, żeby kiedyś się tak uśmiechała na mój widok. Rany! Znów to samo!
Poszliśmy zjeść deser. 
- Samuel wpadł na pewien pomysł - powiedział pan German. - Za tydzień, w piątek po południu lecimy do Madrytu i wracamy w poniedziałek rano. Samuel planuje wziąć Leona ze sobą, więc może ty i Federico też chcielibyście lecieć - zwrócił się do Violi.
- Jasne, że tak! - krzyknęła zadowolona.
Po deserze poszliśmy we trójkę na górę.
- Wchodzicie? - spytała Violetta.
Kiwnąłem głową, a Fede mnie zatrzymał.
- Na pewno chcesz tam wejść? To jest różowy horror.
- Nie przesadzasz? - zaśmiałem się. - Nie może być aż tak źle.

Violetta
Pierwszy raz słyszę jego głos. Jest taki... taki... JEGO! Nie umiem tego opisać, ale mogłabym go słuchać całymi dniami. Weszliśmy do mojego pokoju. 
- O matko jedyna!
- Ostrzegałem.
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Chyba trochę się rozluźniam, ale nadal nie wierzę, że on tu jest. 
- To co robimy?
- Zdjęcia! - wrzasnął mi do ucha Fede.
- Nie drzyj się, bo ogłuchnę!
- Chyba już za późno - zaśmiał się Leon.
Zaczęliśmy robić sobie fotki. Będę mogła patrzeć na Leona caały dzień.














Świetnie się bawiłam. Poszliśmy do gabinetu taty wydrukować zdjęcia. Najpierw chciałam wydrukować tylko dla Leon, ale stwierdziłam, że Fede będzie mi zabierał moje. Przez następną godzinę śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Byłam już całkowicie wyluzowana.
- Przez ten twój pokój nawet ludzi widzę na różowo - powiedział Leon, a ja rzuciłam w niego poduszką. I to był błąd zaczęliśmy się tłuc poduchami. Olga się nasprząta... Będę musiała jej pomóc. Już wygrywałam, co było dziwne, bo ich było dwóch, gdy Fede się na mnie rzucił i zaczął mnie łaskotać. Po chwili dołączył do niego Leon.
- Nie! Hahaha! Nie! Zostawcie mnie! Hahaha! No już! Haha! Wygraliście!!! - przerwali na chwilę.
- Dajemy jej spokój?
- Tak, bo jak wrzaśnie jeszcze raz, to bębenki mi popękają - powiedział Fede.
- Już wiesz jak to jest, gdy ktoś ci cię drze do ucha - pokazałam mu język.

Leon
Violetta jest urocza nawet jak się złości. I ma tak śliczny śmiech. A teraz mam jej zdjęcia! Żeby tylko Lara ich nie znalazła. Chociaż z drugiej strony, może wtedy zerwałaby ze mną...
- Leon! Idziemy!
- Już?
- Tak! Jest po 23. - Mama miała rację. 
- No to do zobaczenia jutro w Studio - powiedziałem i wyszedłem z pokoju. Viola i Fede poszli za mną. W samochodzie tata zapytał, dlaczego Violetta tak krzyczała.
- A... no, bo... Łaskotaliśmy ją.
- Podoba ci się?
- Mamo!
- No co? Jest ładniejsza i milsza, niż Lara. Pasowalibyście do siebie.
- Ale moją dziewczyną jest Lara. Możemy już skończyć ten temat? - byłem rozdrażniony. Wiedziałem, że mama ma rację, ale co mam zrobić? Iść do Lary i powiedzieć, że do siebie nie pasujemy? Że musimy zerwać? Podjechaliśmy już pod nasz dom i zobaczyłem Larę i Diego. Co oni tu robią?


**********
No i jest!
Trochę nudny, ale jest :)
Następny wieczorem, 
chyba że uda mi się coś napisać wcześniej :)
Komentujcie :D

5 komentarzy:

  1. Świetny rozdział . Jestem ciekawa co dalej ;D
    Piszesz tak , że ciągle chcę więcej ;***
    Wpadnij też do mnie ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny dzisiaj odkryłam twojego bloga i od dziś czytam go regularnie! Już chcę next;*
    Wpadnij do mnie: http://leonettablog16.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Bardzo mi miło.
      Z chęcią wpadnę :)

      Usuń
  3. Talent to twoje drugie imię czy co? Nikt inny nie umie tak świetnie napisać i wprowadzać w emocje.Jesteś niesamowita.
    Pozdrawiam
    Fanka nr.1 Majka :))

    OdpowiedzUsuń

Pisz, co myślisz ;)