piątek, 23 sierpnia 2013

Rozdział 10

Violetta
- Fede! Co ty tu robisz? Mieliście wrócić jutro! - krzyknęłam i rzuciłam mu się na szyję.
- Wiem, ale jak Maxi usłyszał, że masz urodziny, kazał mi się spakować i jesteśmy.
- Dziękuję Maxi - przytuliłam chłopaka.
- Nie ma za co. Wszystkiego najlepszego! 
I znów  zaczęliśmy się bawić. Potem przebraliśmy się i poszłam do domu z Federico i Leonem. Najlepsze 19 urodziny na świecie! Zaśmiałam się.
- O co chodzi? - zapytał Leon.
- Zdałam sobie sprawę, że jestem z was najstarsza.
- Fakt. Ja mam urodziny za miesiąc - powiedział Fede.
- Ja za tydzień, ale i tak nie powinienem spotykać się z taką staruchą.
- Najpierw jestem ciężka, a teraz jeszcze stara?!
- Violuś, ja żartowałem.
- Nie Violusiaj mu tu! Sama trafię do domu - przyspieszyłam kroku. Wiem, że żartował, ale niech sobie nie myśli, że będę go za to przytulała.

Federico
Znają się jakiś tydzień, a już zachowują się jak stare małżeństwo.
- No teraz to sobie nagrabiłeś...
- I co mam zrobić? Przecież nie mówiłem tego poważnie.
- Wiem. I Viola też wie, ale i tak musisz coś wymyślić. Jest strasznie uparta.
- Chyba mam pomysł - podszedł do klauna z balonami. Brr... Klaun. Nie lubię klaunów. Potem dał mi balonik w kształcie serca z napisem Te Quiero i wszedł do sklepu. Wrócił z czekoladkami i pluszowym misiem. 
- Masz gitarę w pokoju?
- Jasne, że tak.
- To idziemy do ciebie.
Już wiedziałem jaki plan ma Leon. Na szczęście Viola była u siebie i coś mamrotała pod nosem.
- Zagraj Te Esperare. - zacząłem grać, a Leon śpiewać. Zagrałby sam, ale trzymał balona, misia i czekoladki. Po chwili z pokoju wyszła Violetta. Na jej twarzy malował się szok, a potem radość i miłość. Muszę zrobić podobną niespodziankę dla Fran...
- Och, Leoś... - rzuciła mu się na szyję. 

- Proszę i przepraszam.
- Ja też cię przepraszam... - wzięła prezenty, poszliśmy do salonu i zaczęliśmy jeść czekoladki. Były przepyszne. Sam mógłbym zjeść całe pudełko. Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Poszedłem otworzyć, a tam stała mama Leona i Jorge. Ale będzie zabawa!
- Dobry wieczór pani Verdas. Cześć Jorge.
- Jest tu Leon?
- Tak. Już wołam.

Leon
- Mamo, co ja zrobiłem, że zasłużyłem sobie na taką karę?
- Wyjeżdżamy, a ciotka Mel nie czuję się najlepiej. Poza tym jesteś jego bratem i to twój obowiązek.
- Mi też ten układ nie pasuje - powiedział Jorge i wszedł do domu. Długo tu nie posiedzi...
- Leon, wiem, że mogę ci ufać - nienawidzę, gdy to mówi. - Kocham cię.
- Ja ciebie też mamo.
Gdy wszedłem do salonu zobaczyłem Jorge trzymającego Violę z rękę.
- I jak sobie radzisz?
- Wiesz... Twoja wizyta tego nie ułatwia, ale daję radę - powiedziała hamując śmiech. Fede nawet nie próbował. Leżał na podłodze i trzymał się za brzuch. Wziąłem Jorge na ręce i zaniosłem na drugi koniec pokoju.
- Łapy precz od mojej dziewczyny. Ile razy mam powtarzać?
- A może niech sama wybierze?
- Ty się bałeś ją pocałować!
- Cykora masz?!
Zaczęliśmy się ścigać kto pierwszy usiądzie obok Violetty. Nie sądziłem, że moim konkurentem będzie jedenastolatek... Oczywiście ja wygrałem. Jorge usiadł na przeciwko niej.
- Ja tak nie mogę! Violetto, musisz wybrać - powiedział. - Albo to - pokazał na mnie z dziwną miną - albo ja...
- Jorge... To trudna decyzja, ale... Wybieram Leona.
- Dlaczego?!
- Jestem wyższy, inteligentniejszy, starszy, zabawniejszy, przystojniejszy...
- Skromniejszy - wtrąciła Viola.
- To też. I jeszcze bardziej romantyczny, wysportowany, kreatywny... No wszystko bardziej niż ty.
Jorge tylko pokazał mi język.
- Zbieramy się młody.
Gdy wychodziliśmy potknąłem się o schodek, a Viola zaśmiała się i pocałowała delikatnie. Chciałem to przedłużyć, ale Jorge tu cały czas był. 
- On się potyka, a ty go całujesz... I odrzuciłaś TO - zaczął wskazywać na swoją twarz. - Chyba masz coś z głową...
- Nie waz się tak mówić o Violi. Bardzo dobrze zrobiła.
I wtedy przyjechał tata Violetty.
- Witajcie Leon, Jorge, Federico, córciu. 
- Cześć tato.
- Dobry wieczór.
- Violu, wujek Pablo wyjeżdża na miesiąc i jego córka Tini zamieszka z nami.
- Super!
Z samochodu wyszła dziewczynka ubrana na różowo i usłyszałem brata:
- Zakochałem się. - przynajmniej odczepi się od Violi. Złapałem go za tył koszulki, bo już chciał do niej podejść.
- Nie! Idziemy do domu. Dobranoc.
- Cześć Leon. - powiedzieli wszyscy.




*********
Krótki i nudny...
Wieczorem postaram się dodać fajniejszy :)

3 komentarze:

  1. Super<3
    Myślałam, że padnę ze śmiechu, najpierw Viola mówi że na dodatek jest do tego stara i ciężka, a później braciszek Leosia odstawia sceny xD
    To było genialne i nie beznadziejne <3
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Zostałaś nominowana do LBA na moim drugim blogu Gratuluję!
    http://najlepszy-serial-violetta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Braciszek Leona jest genialny :D

    OdpowiedzUsuń

Pisz, co myślisz ;)