Leon
Tak dalej być nie może. Violetta jest moją dziewczyną!
- Leon, dobrze się czujesz?
- Czuję się wspaniale, ale musisz wybrać: albo ja, albo ten pies.
- Ale Leon...
- Violetto!
Violetta
Nie no, nie wierzę... Karze mi wybrać miedzy nim a psem. Lara dosłownie leży na ławce i dusi się ze śmiechu, a mój Leon jest poważny jak nigdy. A może tylko się ze mnie nabija?
- Leon... - zaczęłam i nie mogłam powiedzieć nic więcej. Byłam w szoku. O co mu chodzi?!
- Rozumiem - powiedział. - Pies jest bardziej uroczy - odwrócił się i poszedł.
Czy on ze mną zerwał? Przez psa?! Stałam z otwartą buzią i gapiłam się jak odchodzi...
- No biegnij za nim! - krzyknęła Lara. - Ja popilnuję dzieciaków.
Ocknęłam się i ruszyłam za Leonem. Przy najbliższej okazji muszę go zaprowadzić do psychologa...
- Leon, możemy porozmawiać?
- O czym? - był urażony, słyszałam to w jego głosie.
- O nas. Czy ty się nie naoglądałeś za dużo bajek? A może jesteś chory?
- No tak! Teraz jeszcze jestem nienormalny! Może od razu zamknijcie mnie w pokoju bez okiem i klamek.
- Leon, czy ty siebie słyszysz?! Jesteś zazdrosny o PSA!
- A myślałaś o tym, że będziesz go musiała wyprowadzać na spacer i karmić? I myć? I nie będziesz miała czasu dla mnie!
- Leoś, dobrze wiesz, że dla ciebie zawsze znajdę czas. A co do twojego ultimatum, to oczywiście, że wybieram ciebie wariacie - uśmiechnęłam się.
- Naprawdę?
Zbliżyłam się i pocałowałam go tak jak na ławce. I tym razem pies nam nie przeszkodził.
- Taka odpowiedź wystarczy?
- Przepraszam cię Violu - powiedział i przytulił mnie. Nie mam pojęcia, co mu odbiło, ale mam nadzieję, że to było jednorazowe.
- Mam pewien pomysł...
Lara
- Ale ty jesteś słodziusi! Schrupać cię można - ten psiak jest cudowny. Ciekawe, czy Viola przemówiła Leonowi do rozumu. Co mu odbiło?! Musi zacząć nosić jakieś czapki, bo głowa mu się na słońcu przegrzewa. Albo spadł z motoru i coś mu się przestawiło. Tini i Jorge poszli do sklepu po piłkę. Clari (bo tak nazwałam szczeniaka) nie chce biegać za patykiem. W ogóle jest jakaś leniwa... Idzie Viola i Leon. Trzymają się za ręce. Udało jej się!
- Leon, na urodziny kupię ci czapkę. Albo nie! Załatwię wizytę u specjalisty.
- Tere fere! - pokazał mi język. - Violcia nie pozwoli, prawda?
- Szczerze, to sama się nad tym zastanawiałam - powiedziała, a Leon udał obrażonego. - Jest jeszcze jedna sprawa. Ponieważ Leoś nie zaakceptował tego szczeniaczka, pomyślałam, że może ty być go chciała wziąć...
- Jasne. Słyszysz Clari? Zamieszkasz u cioci Lary! Clari? - gdzie ten pies się podział? Tu jest! O nie! Tylko nie to...
- UDUSZĘ TEGO KUNDLA!!!
- Leon, nie krzycz na nią! - teraz ja wrzasnęłam. - To niechcący...
- NIECHCĄCY?! Chciałem ją pogłaskać i się zaprzyjaźnić, a ona nasikała mi na nowe buty!
Ludzie zaczęli się na nas oglądać, a ja kłóciłam się z Leonem. On nie ma prawa krzyczeć na mojego psa!
- Co się dzieje? - podszedł do nas Diego. Zapomniałam, że się z nim umówiłam. - Lara, dlaczego nie przyszłaś?
- Zajmowałam się psem.
- Zostawiłaś mnie dla psa?!
Teraz kłóciliśmy się we trójkę, a Viola, Tini i Jorge leżeli na trawie ze śmiechu. Dla przeciętnego przechodnia musiało to wyglądać co najmniej dziwnie...
Federico
Siedzę w Resto z Fran, Naty i Maxim. Naty opowiedziała o Larze. Ja nic do niej nie mam. Nie powinna próbować rozwalić Leonetty, ale ostatecznie jej nie wyszło. I Leon z Violą jej wybaczyli.
- Ja też jej jakoś nie ufam - powiedziała Fran. - Tacy ludzie nie zmieniają się z dnia na dzień. Myślę, że... - nie dokończyła. Powędrowałem za jej wzrokiem. Gapiła się na jakiegoś chłopaka, który wszedł do Resto.
Dlaczego ona tak na niego patrzy?! Spodobał jej się? On też ją zauważył i uśmiechnął się. Do mojej dziewczyny! Chwila. Czy ona się zarumieniła?
Francesca
Ładny jest ten chłopak. I ma śliczny uśmiech. Stop! Fran, przecież masz chłopaka, który cię kocha. I ty jego też kochasz! Spojrzałam na Fede, ale on patrzył morderczym wzrokiem na tego nowego. Czyżby zauważył, że się do mnie uśmiechnął? Musi mu na mnie bardzo zależeć... Wygląda, jakby miał się na niego zaraz rzucić. Poszłam się spakować, bo umówiłam się z Violą na nocowanie. Zapytałam, czy Naty też może przyjść i ostatecznie Ludmi i Cami też przychodzą. Będzie zabawa. I muszę im powiedzieć o tym chłopaku. Maxi i Fede postanowili nas odprowadzić. Poszliśmy do Naty. Jej chłopak powiedział, że możemy iść przodem, a oni nas dogonią. Nawet dobrze się złożyło. Musze porozmawiać z Federico.
- Fede, dlaczego nic nie mówisz?
Cisza.
- Powiedz co się stało.
Wciąż nic.
- Dobra. Nie chcesz, to nie mów - byłam już zła. Dobrze wie, że tak nie rozwiązuje się problemów.
- Chcesz wiedzieć co się stało? - był wściekły. - Przed chwilą widziałem, jak moja dziewczyna uśmiecha się do obcego chłopaka, którego widzi pierwszy raz na oczy i nie przejmuje się uczuciami JEJ chłopaka. To się stało.
- Jesteś zazdrosny? O nieznajomego chłopaka? - To było dla mnie nie do ogarnięcia.
- Zazdrosny trochę jestem, ale jednak bardziej zraniony. Fran, dobrze wiesz, że cię kocham i zabolało mnie to jak na niego patrzyłaś. Na mnie nigdy tak nie patrzysz...
- Ale Fede, to nie tak.
- A jak?
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Czułam się strasznie. On miał rację.
- Fran, jesteś pierwszą dziewczyną do której poczułem coś takiego, ale nie mogę być z kimś, kto patrzy w ten sposób na innego chłopaka.
- Do czego zmierzasz? - miałam łzy w oczach. Wiedziałam co zaraz powie. Byliśmy już pod jego domem.
- Powinniśmy się rozstać - powiedział, otworzył drzwi, przepuścił mnie i poszedł do swojego pokoju. Wiedziałam, że go zraniłam, że to przeze mnie zerwaliśmy. I czułam się z tym okropnie. Już nie mogę tego naprawić. Nawet gdybym próbowała, Federico mi nie wybaczy...
- Fran, co się stało? - Zapytała Lara, która właśnie weszła do kuchni. Co ona tu robi?! Tylko jej mi tu brakowało... Ale z drugiej strony musiałam się komuś wypłakać. Położyłam głowę na jej ramieniu i po chwili było całe mokre od łez.
- Prze-epraszaam...
- Nic nie szkodzi. Chodź na górę. Zaraz przyjdzie Naty i Ludmiła i wszystko nam opowiesz.
*********
I znów pies jest jednym z głównych bohaterów XD
Sama się śmiałam, gdy to pisałam.
Podoba się? :)
Ten pies mnie rozwalił, a zazdrosny Leonek jeszcze bardziej ja już mu proponuję do psychiatryka z zazdrości iść bo psycholog już tu nic, a nic nie pomoże xD
OdpowiedzUsuńBiedna Fran współczuję ;(
A rozdział ogólnie genialny <3
Jesteś świetna!
Czekam na next! <3
Cudowny rozdział
OdpowiedzUsuńCzekam na next
AAAA! Teraz nie będe mogła na tyłku usiedzieć, bo jestem ciekawa co będzie z tym psem.
OdpowiedzUsuńLeoś jak zwykle... zazdrośnik. :D
Ale każdy uwielbia go w takim wydaniu. <3
Tak się śmiałam że przyszli sąsiedzi i spytali się czy coś się stało :D
OdpowiedzUsuń